Rita - 2013-09-23 20:30:57

Temat z każdej strony obgadany, a jednak…

Cały czas podkreśla się rolę świeckich w Kościele, że są potrzebni, wskazuje się, że często łatwiej im wejść w różne środowiska niż osobom duchownym.  Ja jednak tego nie widzę. Widzę za to masę wiernych, którzy naprawdę mogliby sporo zrobić dla wspólnoty, zaangażować się, mają pomysły i chęć- tylko, że są gaszeni przez swoich duszpasterzy.

Z drugiej strony- widzę narzekających księży, od których można usłyszeć, że nie ma sensu czegokolwiek robić, bo: nikt nie przyjdzie, nikomu się nie będzie chciało, młodzież jest zła, nie ma czasu, i tak w nieskończoność, zawsze znajdzie się jakiś powód.

Wspólnotę Kościoła tworzymy wszyscy, bez względu na stan, w jakim żyjemy.
Jakie jest miejsce świeckich w Kościele?  Czy to tylko rola statystów stojących w tle, a ksiądz odgrywa główną rolę?

ministrantka - 2013-09-23 21:12:30

Faktem jest, że są proboszczowie, którzy potrafią "zgasić" każdą inicjatywę, ale znam też takich, którzy ciągle starają się coś zaproponować, nawiązać współpracę, tworzyć coś wspólnie... i trafiają na obojętność, brak jakichkolwiek chęci, zarówno ze strony młodzieży, jak i osób dorosłych. Jest garstka ludzi, którym coś się chce, ale pozostałych ciężko poruszyć mimo najszczerszych chęci.
A rola świeckich? To, co mi pierwsze przychodzi do głowy z doświadczenia kilku znanych mi parafii - zaangażowanie w modlitwę, posługi liturgiczne, dzieła miłosierdzia, organizację różnych wydarzeń parafialnych i uroczystości (sporo przy tym pracy jest), pomóc w prowadzeniu grup parafialnych, wspólne rozważanie Słowa Bożego - księża też potrzebują jakiegoś innego spojrzenia na znane teksty, z punktu widzenia świeckich, wtedy i kazania lepsze są :) To takie pierwsze skojarzenia, myślę, że jest jeszcze wiele możliwości :)

Rita - 2013-09-23 22:25:51

Wiem, że są parafie, gdzie duszpasterstwo działa prężnie i jest fajna współpraca. I chwała Bogu za takie.
A są takie parafie, gdzie jedyną grupą duszpasterską są ministranci (!)- i to z łaską, a wszelkie inicjatywy świeckich są odbierane jako fanaberie. A kołka różańcowe prowadzą się same.

Myślę też o takim ,,zjawisku" jak ,,stopniowanie" powołań- często mówi się, że powołanie zakonne, kapłańskie, stoi ,,wyżej", niż to ,,normalne", czyli małżeństwo, samotność (tutaj można by dyskutować, czy samotność to powołanie, ale w tym momencie to nie jest ważne). Dochodzi niemalże do gloryfikowania księży i zakonnic (i robią to nie tylko starsze panie), a cała rzesza wiernych świeckich zepchnięta jest gdzieś tam, w tył.

Możliwości są- tylko czy są wykorzystane?
Przypomniała mi się taka anegdotka: do proboszcza przychodzi grupka młodych osób, niektórzy po teologii i mówią, że chcieliby coś zrobić dla Kościoła, dla wspólnoty, no słowem- coś zadziałać. Proboszcz myśli chwilę i odpowiada: No to jak chcecie działać, to na plebanii są okna do umycia...

Smutne, ale tak często wygląda rzeczywistość.

dyżurna Oelka - 2013-09-24 21:01:15

Do świętości jest powołany każdy, niezależnie od obranego stanu. Znam parafię, gdzie ksiądz organizuje zabawy dla młodzieży. Niestety na własnej skórze znam inną opcje. Na jubileusz kapłaństwa zaprasza się tylko wybrańców (za pisemnym zaproszeniem), nie ma wspólnej mszy dziękczynnej. Nie uwzględnia się głosu parafian, mimo że są słuszne. O posługe, wsparcie... Cięta jestem przeokropnie, bo gdy była potrzebna pomoc, żaden z księży sie nie pojawił, bo skoro wiatyk udzielony, to do szpitala rano przyjadą. Chory zmarł nad ranem.
Świeccy są bardzo potrzebni w Kościele, bo pomagają nadać mu rytm, który potrafi sprostać wyzwaniom współczesnego świata. Tylko czemu wielu duchownych o tym zapomina?

naszepowolanie.pun.pl