Adamox - 2013-10-12 08:03:13

Słuchajcie, mam małe pytanie. Bo od jakiegoś czasu mam wrażenie, że za mało się modlę, że w mojej modlitwie czegoś brakuje. I staram się to jakoś zmienić, ale nie wychodzi. Nie mam pojęcia co mam zmienić. :/ i tak samo już zupełnie nie mam pewności, czy moja modlitwa jest skuteczna. Co sądzicie?

Rita - 2013-10-12 09:46:38

Ostatnio ksiądz powiedział mi na spowiedzi, że liczy się jakość, a nie ilość modlitwy. I to zdanie trochę uspokoiło moje wątpliwości pod tytułem ,,Za mało się modlę".
Przypomniało mi się też pewne zdanie, że życie jest modlitwą- czasem modlę się, nawet o tym nie wiedząc, a przynajmniej nie uświadamiając sobie tego tak dogłębnie. Idąc ulicą myślę o sprawach do załatwienia, przy okazji westchnę do nieba o pomoc, nucę pod nosem jakąś piosenkę. Coś idzie nie po mojej myśli- zostawiam to Bogu, żeby On w tym działał. (Jest fajny wątek w dziale Modlitwa pod tytułem ,,Ty się tym zajmij"-tam trochę więcej w tym temacie)
A o skuteczności naszej modlitwy... Hmm, ja myślę, że zawsze jest skuteczna, tylko nie zawsze w taki sposób, jakbyśmy chcieli. Zresztą, wszystkiego dowiemy się jak już będziemy w lepszym życiu.

ministrantka - 2013-10-13 11:19:50

No właśnie, spróbuj modlić się życiem, ofiarować Bogu to co robisz w danej chwili (poczytaj może św. Tereskę, ona była w tym dobra: "Podniesienie szpilki z powodu miłości może kogoś nawrócić!"), mówić Mu o tym co się dzieje, uśmiechnąć się do Niego jak przejeżdżasz koło kościoła albo pomarudzić jak jesteś zmęczony, smutny czy głodny, dzielić się z Nim każdą radością i trudnością - tak na bieżąco, jakbyś opowiadał przyjacielowi.
Takie małe "akty strzeliste" naprawdę pomagają budować z Nim więź, bo wtedy Bóg nie jest "tym od modlenia się", tylko staje się bliski, obecny w życiu.

A jeżeli brakuje Ci takiej bardziej usystematyzowanej modlitwy, to gorąco polecam brewiarz - to jest modlitwa Słowem Bożym, a jednocześnie modlitwa całego Kościoła, w tej jedności jest ogromne piękno, jak masz świadomość, że dziś tymi samymi tekstami modli się wielu, wielu ludzi - duchownych, konsekrowanych, świeckich. Nie musisz oczywiście odmawiać wszystkich godzin, może być jakaś jedna według możliwości, albo np. jutrznia i nieszpory.
Polecam www.brewiarz.pl, czasem nawet z telefonu korzystam jak akurat nie mam innej możliwości dotarcia do tekstów :)

siostrzyczka - 2013-10-13 22:53:43

adamox, ja miałam tak długo... ostatnie jakieś półtorej roku... i strasznie mnie to męczyło, miałam wrażenie, że w mojej modlitwie coś się wypaliło, choć bardzo, bardzo chciałam poświęcać Bogu czas, to znajdowałam dla Niego tylko chwilę w ciągu dnia... i to prawda, jakoś Jego obecność przenikała moją codzienność, ale dla budowania prawdziwej pełnej relacji z Chrystusem, szczególnie na drodze rozeznawania powołania to nie wystarczy... to tak, jakbym zakochała się w jakimś chłopaku i chciała spędzić z nim całe życie, ale nie miała czasu, żeby spotykać się z nim na randki, tylko przez cały dzień pisalibyśmy do siebie smsy... jasne, że to piękne mieć ten kontakt przez cały dzień, ale to nie wystarczy... tak samo jest z Bogiem, trzeba mieć czas, myślę, że nawet całkiem sporo czasu, kiedy będziemy ze sobą sam na sam, kiedy będziemy mogli rozmawiać z Nim w 4 oczy i jeśli uda nam się znaleźć ten czas, to naprawdę będziemy dostrzegać, że ta relacja z Nim kwitnie... ale wracając do tematu to ja w teorii właśnie wiedziałam, że tak powinno być, że jeśli Bóg jest dla mnie najważniejszy, to powinno się to przekładać na czas w moim planie dnia poświęcony dla Niego, a wcale tak nie było i ja nie potrafiłam tego zmienić... ale miałam mnóstwo różnych zajęć codziennie i tego czasu było coraz mniej, był on coraz bardziej taki, nie wiem jak to nazwać "suchy", taki bezowocny, bezosobowy... wiele razy obiecywałam Bogu, że od teraz już będzie lepiej, bo czułam jak bardzo mi tego brakuje, no i mimo tych obietnic znów upadałam i kompletnie nic nie mogłam z tym zrobić... i w pewnym momencie, w te wakacje miałam już tak dość tego wszystkiego, że zaczęłam modlić się do Boga, że jeśli czegoś z tym nie zrobi, to ja nie wiem, co dalej, bo ja już nie mam siły, że to nie ma sensu, że może lepiej będzie jak zostawię całe to chrześcijaństwo... bo kiedy coś takiego, taka posucha bez mojej wierności trwa tak długo, to naprawdę w człowieku jest coraz mniej sił... miesiąc, pół roku mogłam to znosić, ale po półtorej roku już nie dawałam rady... i wtedy On przyszedł i w tym momencie, kiedy ja już dotykałam dna, dotknął mnie swoją miłością, odrodził... to było na rekolekcjach w ciszy, które były takim ostatecznym moim skokiem w przepaść, takim przekonaniem, że albo na nich wydarzy się coś niezwykłego i Bóg mnie przemieni, albo kończę z tym wszystkim, niech zadowoli się mną jako niedzielnym chrześcijaninem klepiącym raz dziennie paciorek... i wtedy rozpalił mnie na nowo, tak od środka, i dał mi najlepsze rozwiązanie tego całego problemu z modlitwą - dał mi wielkie pragnienie Jego... i nagle mogłabym spędzać na modlitwie cały dzień, tak jak było na tych rekolekcjach i czułam się dobrze... potem wróciłam do swojej codzienności i choć mam tak samo mało czasu na wszystko i wielki natłok zajęć, to czas dla Niego znajdzie się zawsze, wszędzie, nagle da się wygospodarować czas na codzienną Eucharystię, na brewiarz, na sporo czasu takiej osobistej modlitwy w ciszy, po prostu słuchania Go... w sumie wyszło z tego bardziej świadectwo niż odpowiedź na postawione przez ciebie pytanie, ale to chyba Duch Święty sprawił, że tak się rozpisałam ;) ale chciałam ci tylko powiedzieć, że nawet jeśli masz czasu na modlitwę niewiele i wydaje ci się ona nieskuteczna, niepełna i bezowocna, to proś tylko Pana o to, by nauczył cię się modlić... a On dopełni wszystkiego, czego ty sam nie potrafisz i może w ciągu jednej chwili zmienić to, nad czym ty pracowałbyś najbliższe kilka lat ;)

Adamox - 2013-10-14 07:23:01

Dzięki za rady. ;)

weraikon - 2013-10-14 16:38:04

Dzięki iostrzyczka, mnie też cyklicznie coś takiego się przytrafia i też wychodzę z tego niemiłego doświadczenia "posuchy w modlitwie" rozpalone Jego miłością, dzięki, buziaki

Kasia K - 2013-10-29 19:35:45

Adamox, a czy Twoja modlitwa to tylko mówienie do Pana Boga, czy także słuchanie? Nie musisz tu odpowiadać, przyjżyj się temu, bo często w naszych modlitwach brakuje tej ciszy, kiedy dajemy Bogu czas, by do nas mówił, On już wie w jaki sposób to zrobi, czy przez myśli, czy słowa, czy pragnienia..., ma wiele sposobów, ale czy dajemy mu czas? czy nudzimy się nie wytrzymując choćby 10min w ciszy? Bóg pragnie relacji, nie tylko naszego monologu.

Adamox - 2013-10-29 20:13:49

Kasia K znaczy, że zamiast powiedzmy słuchania muzyki to mam pobyć w ciszy i wtedy być może Bóg coś zadziała?

siostrzyczka - 2013-10-29 21:28:03

Bogu trzeba dać przestrzeń, podobnie jak w relacji z jakikolwiek człowiekiem... nie możemy mówić o relacji jeśli mamy przyjaciela, którego nieustannie zagadujemy i nie dajemy mu dojść do słowa. tak samo jest z Bogiem - jeśli nie mamy z Nim takiego czasu, kiedy ja milczę, a On ma mówić, wtedy nie ma co się łudzić, że Go usłyszymy i nie ma mowy o jakimś rozwoju duchowym, a nawet jeśli, to bardzo ograniczonym... i nie chodzi tu o to, że nagle zaczniesz słyszeć jak z megafonu głos Pana Boga, bo to już bardzo ekstremalne mistyczne przeżycia, których dostępuje niewielu... ale po prostu będziesz wiedział, że to On... i będziesz pragnął znajdować w swoim życiu coraz więcej czasu, by słuchać Jego pełnych słodyczy słów... :heart:

Kasia K - 2013-10-30 20:23:13

Siostrzyczka pięknie wytłumaczyła. Nie chodzi o to, by zamiast słuchania muzyki milczeć, ale o to, by mieć z Panem Bogiem relację, jak z przyjacielem- mówię do Niego, ale i Go słucham, wtedy wzrastam duchowo.

https://dominikasurma.pl/ przegrywanie filmów 8mm warszawa