Katrine20.05 - 2014-01-22 22:29:47

To co teraz napiszę wcale nie jest dla mnie łatwe.. to był ciężki czas.. no ale postanowiłam się z wami tym podzielić.

Od najmłodszych lat wierzyłam w Boga, ale tak na prawdę nie znałam Go i nie kochałam, tak jak On tego pragnął. Na początku chętnie chodziłam do Kościoła, lecz z biegiem czasu uczęszczałam tam tylko jak mi się chciało. Bardzo często opuszczałam Msze niedzielne i nie żyłam w pełni życiem sakramentalnym. Do spowiedzi bardzo nie lubiłam chodzić, a często rodzice nakłaniali mnie do tego, aby przystąpić do tego sakramentu, więc robiłam to często z przymusu a nie z własnej woli. Jasne jest też że Eucharystię przyjmowałam bardzo rzadko, a momentami zastanawiałam się czy tak na prawdę Jezus jest w niej prawdziwie obecny. Podobnie było także z modlitwą. Często zapominałam o niej. Z biegiem czasu moja dusza bardzo upadła, zaczęłam wątpić w wszystko. Przestałam chodzić całkowicie do Kościoła, z mojego pokoju zniknęły wszystkie święte obrazki, na religię chodziłam tylko z przymusu i nie czułam obecności Boga przy mnie. Na początku wszystko było dobrze, nie odczuwałam żadnej potrzeby modlitwy, ani powrotu do Kościoła, lecz z biegiem czasu trafiło do mnie i zaczęłam zadawać sobie pytanie: Co ja takiego zrobiłam? Dlaczego tak postąpiłam? Nie wiedziałam co mam dalej robić. Pytania te ciągle mnie nurtowały. I pewnego dnia postanowiłam wyciszyć się i przemyśleć mój błąd. Kładąc się spać, myśl ta dręczyła mnie coraz to bardziej, nie dając mi szans na zaśnięcie. Nie wiedziałam co się wtedy tak na prawdę dzieje, byłam straszne tym zmęczona, a coś nie pozwalało na sen. Po długim czasie byłam tak wykończona, że udało mi się zmrużyć oko, ale tylko gdy zamknęłam oczy i zapadałam w sen, nagle zaczynał przemawiać do mnie jakiś przytłumiony głos, jakby dochodził z daleka. Głos ten był nie do końca zrozumiały, tyle co udało mi się zrozumieć było słowo: Wróć!... i za każdym razem budziłam się, a próbując dalej spać, ciągle słyszałam ten sam głos. Noc ta była bardzo męcząca, ale następnego dnia wszystko stało się inne. Zaczęło mi nagle czegoś brakować, nie czułam się szczęśliwa bo zrozumiałam, że popełniłam najgorszą rzecz jaką mogłam uczynić: Opuściła Pana, który tak bardzo wszystkich ukochał i oddał swoje życie za nas. Postanowiłam więc wybrać się na Mszę Świętą w najbliższą niedziele i przeprosić Boga za to wszystko. Wybierając się Tam, czułam, że nie jestem godna tego, aby wejść do Domu Bożego, ale mimo wszystko postanowiłam tam wejść. Wstydziłam się sama siebie, a w Kościele ustałam gdzieś z tyłu, nie potrafiłam ustać na przeciwko oblicza Jezusa. Z każdym kolejnym dniem zaczęłam odczuwać wewnętrzną potrzebę bycia bliżej Pana. Z czasem postanowiłam więc udać się do spowiedzi i przystąpić do Komunii Świętej aby zjednoczyć się z Bogiem. Po przyjęciu tego sakramentu w moich oczach pojawiły się łzy, łzy szczęścia, że znowu jestem blisko Pana. Teraz z każdym dniem moje relacje z Bogiem są coraz to lepsze. Czuję, że jest zawsze przy mnie i pomaga mi w potrzebie. Aby poznać Go bliżej zaczęłam czytać Nowy Testament, który jeszcze bardziej pobudził moją wiarę. Nie wyobrażam teraz sobie dnia bez modlitwy, czy też nieuczestniczenia w Mszy Świętej. Jedyne szczęście odnajduję tylko w Panu i w modlitwie na którą poświęcam znaczną część czasu bo tylko w niej znajduję spokój i ukojenie.

Dzięki Ci, Panie, że mnie uwolniłeś z tego grzechu.
I wy, którzy popełniliście ten błąd, wątpiąc w Pana, lub nie wierząc w Niego : Bóg miłuje was i czeka także na was, stuka do waszych serc, a ty otwórz drzwi tego serca i wpuść Go, a On da ci ukojenie i radość.

Kasia K - 2014-01-25 14:54:56

Katrine20.05, dzięki za piękne świadectwo, które pokazało jak Pan Bóg walczy o człowieka i że to na prawdę się dzieje, tylko od nas zależy czy otworzymy swoje serce i Go przyjmiemy czy odrzucimy i dalej będziemy siebie stawiać w centrum.
Bóg woła- wybór należy do nas. A jeśli nie dostrzegamy Jego wołania, to też warto zatrzymać się i zapytać siebie, dlaczego.

monitor aukcji