Siasia - 2010-06-23 20:50:02

Co Wam najbardziej zapadło w pamięć z rekolekcji, na których dotychczas byłyście?

boza_tancerka - 2010-06-23 21:09:58

mi chyba to jak zawsze wariowałam na rekolekcjach bo bałam się okazać na zewnątrz, że na serio myśle o wstąpieniu, przeszkadzałam tym samym innym dziewczynomi wtedy jedna siostra wiedząca o tym co mam w sercu powiedziała mi kiedyś uspokajając mój pokój wieczorem kolejny raz, że chyba nie przyjechałam po to na rekolekcje i że czas się zastanowić co jest ważne dla mnie - te słowa nie zrozumiane wtedy dla moich wspołlokatorek pokazały mi jak wiele w moim życiu masek.  Wreszcie przyszły ostatnie rekolekcje gdzie czekałam na decyzję o przyjęcie i siostra prowadząca rekolekcje ( to inna niż ta co mnie upomniała, tylko upominająca wiedziała że wstąpię) zapytała mnie żegnając się ze mną co się stało, że tak ucichłam, a ja wtedy będąc ostatni raz na rekolekcjach zaczęłam je naprawdę, nie było żadnego uciekania z konferencji, czy pisania liścików i obwieszania papierem toaletowym wnętrza domu rekolekcyjnego, tylko naprawdę zasłuchałam się siebie i nie wstydziłam się tego, nie ważne było to czy ktoś sobie pomyśli, że chcę wstąpic, ważne było to czego ja chcę.

Siasia - 2010-06-24 19:46:06

boza_tancerka napisał:

...nie było żadnego uciekania z konferencji, czy pisania liścików i obwieszania papierem toaletowym wnętrza domu rekolekcyjnego

Oj, to naprawdę byłaś naprawdę niezłym ziółkiem :D Ja z kolei miałam na odwrót - kiedy tylko zaczęłam myśleć o życiu zakonnym to chwaliłam się tym wszystkim a teraz, kiedy pojawiły się wątpliwości oraz myśli, że "to chyba nie dla mnie" i gdy słyszę pytania, czy stwierdzenia "wyglądasz jak zakonnica" to żałuję, że cokolwiek mówiłam na temat...

Rita - 2010-06-25 14:27:35

Mi najbardziej w pamięć zapadły znaki- symbole, np. kiedy w czasie konferencji ksiądz przykładał połówkę jabłka i gruszki, żeby zademonstrować że nie zawsze wszystko do siebie pasuje, mimo że obydwie polówki są polówkami owoców.
Niesamowitym przeżyciem było też kiedy na adoracji mogłyśmy otoczyć ołtarz i siedzieć u stóp Pana, i kolejno klękałyśmy tuż przy ołtarzu dotykając podstawy monstrancji z Panem Jezusem...
Jeszcze innym momentem było pisane listu do Jezusa, w którym mogłyśmy napisać Mu wszystko, co nas boli, z czym sobie nie radzimy i złożyć te listy na ołtarzu.
Podobnie było, kiedy wybierałyśmy Jezusa jako Pana naszego życia... Kazda z nas mogła (ale nie musiała) podejść do ołtarza, odczytać głośno krótką modlitwę i złożyć kartkę u stóp ołtarza... Pamietam, że podeszłam jako ostatnia i długo myślałam nad tym, czy rzeczywiście Jezus jest Panem mojego życia...
Albo wtedy, kiedy na innych rekolekcjach w czasie adoracji podobnie wybierałyśmy Jezusa- znowu ogarnął mnie taki dziwny lęk i niepokój... I wtedy siostra zaczęła śpiewać piosenkę ,,Nie bój się, wypłyń na głębię, jest przy tobie Chrystus" jakby wiedząc, że ktoś się obawia tego radykalnego wyboru... Wtedy też podeszłam do ołtarza, wiedząc że bez względu na wszystko On był, jest i będzie ze mną...

Wiele było takich pięknych momentów... Kazde rekolekcje coś wniosły w moje życie, coś się zmieniało... I ich owoce trwają nadal.

naszepowolanie.pun.pl