Ania - 2010-09-12 21:03:54

Pokój  dobro!

Nie znalazłam tutaj podobnego tematu (jeśli taki jest - proszę mnie nakierować), nie wiedziałam też pod który dział to podporządkować, więc w razie nieprawidłowości, proszę o przeniesienie :)

Przejdźmy do tematu. Czy ktoś z Was należy do Ruchu Światło-Życie? W mojej parafii powstaje właśnie oaza, którą (chyba) ma się zająć nowy wikariusz, w środę jest pierwsze spotkanie po Mszy wieczornej i zastanawiam się czy pójść.... Raczej nikt nikt z moich najbliższych znajomych nie będzie zainteresowany czymś takim, a ja nie jestem jakąś mega przebojową osobą i dosyć ciężko nawiązuję kontakty. Zastanawiam się czy takie spotkania dużo mi dadzą, czy warto się w to angażować? Obracam się w towarzystwie antykatolickim, co nie jest dla mnie łatwe. Myślę, że na takich spotkaniach poznałabym wielu ludzi, którzy mają poglądy podobne od moich. Boję się jednak, że po prostu się tam nie odnajdę i nie nawiążę kontaktu z grupą.

Proszę o wypowiedzi szczególnie osoby, które należały bądź należą do Ruchu Światło Życie. Jakie są plusy, jakie minusy?

Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi.

Z Panem Bogiem!

Marzenak - 2010-09-12 21:16:16

Aniu ja wychowalam sie na oazie.Na poczatku tez mialam obawy takie jak Twoje,ze mnie nie zaakceptuja.....itp.
Powiem krotko sprobowac zawsze warto,oaza to piekne dzielo.
Mozna rozwinac tam wiele talentow,ale najwazniejsze to sa spotkania gdzie Jezus jest w centrum,gdzie o Nim slysze,gdzie moge Go wychwalac i sama zarazac miloscia do Jezusa ludzi.
Piszesz,ze chcesz poznac ludzi o podobnych pogladach,na co wiec czekasz,srode masz juz zaplanowana.Sprobuj Aniu.

Paulincia89-16 - 2010-09-13 13:27:17

Ja należę do Ruchu już 11 rok :)
Czy warto przyjść?? Moim zdaniem tak jeżeli Ci duchowość odpowiadać nie będzie to zawsze można zrezygnować :)

Jeżeli masz jakieś pytania to pisz tu albo na pw. :)

Emilia - 2010-09-13 14:51:00

Hmm... Słyszałam, że Oaza to fajna sprawa! :) Niestety nigdy nie byłam... :(
Ale byłam na rekolekcjach u ss. Nazaretanek rok temu... Nikogo tam nie znałam (nawet Sióstr)... I wiesz, chyba nawet lepiej, bo nie masz skrupułów, pytasz o wszystko co tylko chcesz, a przy znajomych byś mogła się krepować zadawać pytania, np. w związku z zakonem, powołaniem czy coś. ;) Nie wiem jak Ty, ale ja w obcym towarzystwie czuję się lepiej, jestem bardziej wyluzowana, a nie tak jak, np. przy koleżankach: uważać na słowa, bo jeszcze się wyda, że jestem powołana. ;) Jak nikogo tam nie znasz to będzie Ci łatwiej o wszystkim mówić. :) Pozdrawiam i życzę miłej zabawy!

Ania - 2010-09-13 15:27:10

przekonałyście mnie ostatecznie, jednak teraz na drodze stanęli rodzice, mimo, że wczoraj mama się zgodziła. 'nauka jest najważniejsza'. zobaczymy jak to się dalej rozwinie. dziękuję za wszystkie odpowiedzi.

Paulincia89-16 - 2010-09-13 20:19:25

Bo to tak jest jak chce się coś dobrego uczynić to szatan nie śpi...
Bożego prowadzenia życzę :)

Ania - 2010-09-14 20:33:58

staram się nie rozpatrywać tego w kategoriach szatana. mama z pewnością chce dla mnie jak najlepiej, a to, co dla niej jest odpowiednie, niekonieczne musi być dobre dla mnie. wynegocjowałam, idę jutro na spotkanie (zwalniając się w połowie angielskiego), a później zobaczymy jak Pan Bóg poprowadzi, a ludzie (czytaj: rodzice) nie przeszkodzą...

jutro dam Wam znać jak się sprawy potoczyły :)

Emilia - 2010-09-14 21:18:30

No :) na to liczę! :D Czekam z niecierpliwością i oczywiście pamiętam w modlitwie!

Marzenak - 2010-09-15 07:02:53

Aniu ogarniam Twoje plany modlitwa,
ja dzisiaj po przerwie wakacyjnej zaczynam spotkania komorek ewangelizacyjnych,
czuje,ze Pan ma dla mnie jakis plan obym dobrze umiala odczytac Jego pragnienia,a w nastepstwie je godnie wypelniac

Ania - 2010-09-15 18:43:50

bardzo dziękuję, Kochane, za modlitwę!
byłam, zobaczyłam, zapisałam się. niestety nie było księdza, który będzie się nam zajmował, inny ksiądz tylko spisał nasze nazwiska, wiek, szkołę i kontakt. o następnym spotkaniu mamy być powiadomione telofonicznie. powiadomione, gdyż poza mną zapisały się jeszcze 4 dziewczyny, z czego dwie znam z widzenia, a z pozostałymi uczyłam się przez 6 lat. ponieważ nie ma takiej opcji, by spotkania były w środy, mama pozwoliła mi chodzić i nawet nie stawiała większych oporów. dziękuję Wam serdecznie za wsparcie. podzielę się wrażeniami po pierwszym spotkaniu :)
Pamiętam o Was w modlitwie!

Hebronka - 2012-05-12 19:04:10

temat sprzed 2 lat ... no, nikt nie należy do Oazy, nic się nie zmieniło ?

kamcia - 2012-05-12 22:10:11

ja należę :)

Marzenak - 2012-05-13 07:17:00

Ja ostatnio zakończyłam mój etap oazowy z racji zmian,ale jestem duchową oazowiczką;)

Hebronka - 2012-05-13 11:08:30

Marzenak, kamcia - jakie etapy przeszłyście ? Opowiedzcie coś o tym :-)
Niedawno dołączyłam do oficjalnej grupy Oazy na Facebooku - jestem w pozytywnym szoku, jak wiele się dzieje w tym ruchu.

kamcia - 2012-05-13 11:40:54

ja jestem dopiero 3 lata i jak na razie byłam na wyjeździe letnim i zimowym, teraz też jadę.
u mnie w parafii jest super moderator, animatorka i animator, bo dwóch pozostałych animatorów fajnymi nazwać nie można - są fajni, ale niestety nie umieją prowadzić spotkań :(
dziś jest rejonowy Dzień Wspólnoty na który od nas z parafii jedzie jakieś 5 osób - szału nie ma - poza tym jadą osoby z innych parafii, żeby się spotkać i wspólnie pomodlić oraz dać świadectwo.

Osobiście nie podoba mi się atmosfera jaka panuje u nas w oazie, nikt nikogo nie słucha, uczestnicy nie szanują siebie wzajemnie, nie szanują animatorów nie wspominając o moderatorze.
Oaza przedtem była prowadzona przez Księdza, który nie miał nic wspólnego z RŚŻ dlatego był źle ułożony program i jedna z grup ma już trzeci rok z rzędu ten sam etap formacji, czyli właściwie się nie formują tylko ciągle powtarzają to co mieli, a wiadomo, że ten kto stoi w miejscu ten się cofa.

Niestety ja coraz bardziej zaczynam odkrywać minusy, a przestaje widzieć plusy. Oaza jest naprawdę czymś dobrym, ale powinna przybliżać ludzi do Boga, a u nas niestety oddala. Wiadomo, że jeśli na parafii panuje zgoda i jest to prawdziwa wspólnota to Oaza będzie super, ale jeśli jest ciągła walka jak u mnie to Oaza nie da rady. Z tygodnia na tydzień jest nas mniej. Chodzi o to, żeby być prawdziwym w tym wszystkim, żeby nie udawać i nie namawiać nikogo na siłę.

Są momenty w oazie, kiedy da się poczuć obecność Boga, ale to raczej na wyjazdach, u mnie we wspólnocie nie da się tego doświadczyć ponieważ jest ciągła rywalizacja, jak nie między uczestnikami to między księżmi na parafii, dwóch wikarych vs wikariusz i proboszcz

Natomiast w innych parafiach gdzie panuje zgoda między księżmi, oaza jest jak ogród pełen kwiatów gdzie wszystko kwitnie, jest życie, jest formacja i PRAWDZIWA WSPÓLNOTA.

Masz racje dzieje się wiele dobrych rzeczy i warto chodzić na oazę, a jeśli trafi Ci się taka sytuacja jak u mnie to po prostu módl się dużo i pomagaj jak tylko możesz, aby się zmieniło na lepsze. WARTO!!!

przesyłam adres Oazy Archidiecezji Częstochowskiej http://www.cz.oaza.pl/

Ania - 2012-05-13 16:16:37

Hebronko! Dzięki za odkopanie tematu!
Szukaj dla siebie rekolekcji wakacyjnych, koniecznie :) Działaj :)

Dziękuję Wam, dziewczyny, że mnie wtedy przekonałyście! Zupełnie o tym zapomniałam...

Cóż, wtedy tak się bałam, nie wiedziałam o co chodzi, a teraz.... oazowiczka pełną parą :). Kończę właśnie pierwszy rok deuterokatechumenatu, w czerwcu jadę na ONŻ II, we wrześniu rozpoczynam Szkołę Animatora.... Nie ogarniam jak wiele wydarzyło się w moim życiu przez te 2 lata, jak dużo dała mi oaza. Dołączając do niej uważałam się za bardzo wierzącą osobę, ale myślę, że w żaden sposób nie doszłabym do tego co jest dzisiaj bez oazy, nie wiem czy byłabym tutaj, czy byłabym dzisiaj w Kościele. Ewangelizacja, Oazy Modlitwy, ONŻ I, deuterokatechumenat - kroki - przez wszystko przechodziłam i każdy z tych momentów mnie zmieniał, kształtował, dojrzewałam. Nawet w trudnych chwilach oaza mnie przywracała do pionu.

Każdy musi znaleźć swój charyzmat, swoje miejsce, ja wiem, że teraz mam być właśnie tu i w charyzmacie Światło-Życie się rozwijać. Nie powiem, że zawsze czułam się jak ryba w wodzie - to przyszło stosunkowo niedawno... Kiedy zaczęłam realizować kroki ku dojrzałości chrześcijańskiej, wypełniać codziennie notatnik, bardziej zainteresowałam się ks. Blachnickim, charyzmatem, o co w ogóle w tym chodzi :). Wcześniej często zadawałam sobie pytanie, czy to aby na pewno moje miejsce. Nie mam teraz grupy, mam za to konspekt, 10 notatników i samodyscyplinę. Nie było łatwo iść samodzielnie, ale był to piękny czas zagłębiania się w siebie, uporządkowania życia duchowego, ideałów. Nie wiem czy podjęłabym się takiej samotnej wędrówki drugi raz, ale nie żałuję.

W tej chwili wydaje mi się, że największym skarbem jaki wyniosłam z ostatniego roku jest mój stosunek do Pisma Świętego. Teraz dzień bez Namiotu Spotkania to dzień stracony. Niemal wyczekuję tego momentu, kiedy otworzę Pismo Święte. Kiedyś był to raczej obowiązek, teraz Słowo Boże - Słowo Boga - zajmuje centralne miejsce w moim życiu. Jestem niemal pewna, że bez Oazy nie doszłabym do tego.

Ja też ostatnio widzę wady w oazie - hipokryzję, niekończenie formacji, zaliczanie stopni, nieprzyjmowanie Nowej Kultury, nieprzestrzeganie wielu zasad na rekolekcjach... Mogłabym wymieniać i wymieniać, ale mimo wszystko... jestem. Jestem, bo to w tej chwili moje miejsce.

Podsumowując - ja się w oazie odnalazłam i bardzo zachęcam, jednak jak wielu ludzi, tak dużo dróg i nie dla każdego oaza będzie właśnie tą ścieżką - rozumiem to. Jeśli ktoś z tego forum waha się czy spróbować  - podpowiadam: WARTO.

Ja jestem z diecezji ełckiej: www.elk.oaza.pl
Kamcia, po którym stopniu jesteś?

Hebronka - 2012-05-13 20:05:15

Ja niestety mam doświadczenia bardziej zbliżone do kamciowych.
Jestem po I stopniu, którego nie zaliczyłam (nie dołączyłam do deutero, bo nie podobała mi się hipokryzja panująca w ośrodku rekolekcyjnym, poza tym z powodów niezależnych ode mnie dołączyłam dopiero w 3 dzień trwania rekolekcji) i w tym roku na pewno nie jadę na żadne rekolekcje oazowe (nawet, gdybym nie miała takich problemów finansowych, jakie mam, to i tak nie wybrałabym się na nie).
W tym roku jeszcze pochodzę na spotkania, będę próbowała się formować, za rok zobaczę - albo pojadę powtórnie na jedynkę, albo daję sobie z Ruchem spokój i będę szukać innego miejsca dla siebie.

kamcia - 2012-05-13 21:08:57

ja jestem po OND II teraz jade na OND III, ale powinnam już być na ONŻ I. Jednak wole jechac na OND i zobaczyć jak będzie od września, jeśli ok. to jade na ONŻ a jeśli nie to zmieniam parafie. Już mam wstępne plany jeśli chodzi o załozenie KSM:)

Ania - 2012-05-14 18:42:55

Życzę Wam, dziewczyny znalezienia wspólnoty, która będzie Was umacniać, Waszego miejsca :). A znajdziecie na pewno :).

Mój świętej pamięci Dziadek zawsze powtarzał 'Milcz o drugich, patrz na siebie, będzie święty człowiek z Ciebie'. Trochę w myśl tej zasady idę. Widzę wady, może po prostu ułomności ludzkie, olewanie formacji, ale powtarzam sobie, że moim celem jest Bóg, nie mogę się porównywać do innych, tylko iść do przodu, dając siebie całą. Gdybym nie podjęła się realizacji kroków sama, teraz by mnie pewnie w oazie nie było... W oazie trzyma mnie głównie charyzmat, duchowość. Ludzie upadali i zawsze będą upadać. W której wspólnocie nie ma słabszych ogniw? Zwykła, ludzka ułomność. Ale muszę też powiedzieć, że poznałam całą masę cudownych osób, które są dla mnie niemal wzorami do naśladowania. Są jeszcze Oazowicze z krwi i kości, naprawdę :).


Kamcia, próbowałaś rozmawiać o tej sytuacji z księdzem opiekunem? Spróbuj działać, ktoś musi, jeśli inni nie widzą co jest źle :). Nic nie tracisz.

kamcia - 2012-05-14 22:28:04

tak rozmawiałam, ale ksiądz mówi, że odchodząc rozwalamy wspólnotę, a to, że jedni wyzywają drugich od pedałów itp. to nie jest dla księdza nic dziwnego i nie jest to powód żeby odchodzić. A to, ze ja Mu mowie, ze ta oaza oddala od Boga to ksiadz mówi, ze to tylko i wyłącznie moja indywidualna sprawa. więc ... zobaczę co teraz bedzie, na oaze letnią mam jechać z moim animatorem - nie lubimy się zbytnio - ale mam nadzieje ze przetrwam to tylko 17 dni, a od września, albo dlaszy ciąg formacji, albo przechodze do KSMu :)

Hebronka - 2012-05-15 16:12:31

kamcia, to nie jest TYLKO 17 dni, to jest AŻ 17 dni.
Z nieodpowiednimi ludźmi to będzie piekło.

kamcia - 2012-05-15 19:51:14

Hebronka, jeśli to będzie piekło, a sie zapowiada ...
... to może w ten sposób będę mogła się zbliżyć do Pana, po prostu nie będę siedziała z ludźmi tylko ciągle w kaplicy, wezmę ze sobą Brewiarz, Pismo Święte, zgram sobie jakieś fajne kazania, np. ks. Pawlukiewicza i powinnam przetrwać a może wyciągnę z tego jakieś owoce. I jeszcze w ostatnim dniu na świadectwach powiem, ze przez tą beznadziejną sytuacje tak się zbliżyłam do Pana, że .... (i tu wymienię co się stało ) :P Jedna z Sióstr zakonnych uczyła mnie odnajdywać dobre rzeczy w tych złych, co prawda dopiero się tego uczę, no ale ... :)
Wiem, że będzie ciężko, ale chce jechać, jeśli uczestnicy nie dadzą mi żyć to mam takie znajomości u księży, że moderator zrobi z tym porządek, dostane oddzielny pokój, lub pokój z jakimiś Siostrami - jeśli pojadą - albo jakimiś animatorkami np. muzycznymi:)
o tyle dobrze że na wyjazdach moderatorzy działają bo na parafii różnie to bywa

sanderka1000 - 2012-05-16 20:12:53

Takie "okropne" wyjazdy uczą też cierpliwości i pokory. Choć z drugiej strony może też się zdarzyć tak, że ludzie, którzy z początku wydają się straszni to na koniec wyjazdu zostają najlepszymi znajomymi ;) Wiem to z własnego doświadczenia, ale nie z wyjazdów oazowych, bo z tymi nie mam nic wspólnego. Z Oazą łączy mnie tylko to, że mam dobry kontakt z jej moderatorem i z reguły się przekomarzamy o to, która wspólnota jest lepsza (w żarcie oczywiście) ;) Także ja "nawracam" go na Rycerstwo Niepokalanej, a on mnie na Oazę ;)

Jedyne, co łączy mnie z Oazą to to, że mam podpisaną krucjatę. No i może też to, że Oaza ma coś wspólnego z Rycerstwem. Jeśli nie czujecie się dobrze w tej wspólnocie to może spróbować w jakiejś innej? ;)

Ania - 2012-05-16 20:28:10

Kamcia, jedziesz z nastawieniem 'ludzie będą beznadziejni!'. Jesteś na to niemal zaprogramowana. A może być przecież zupełnie inaczej.

Czy ktoś Cię tam czasem nie potrzebuje? W Twojej wspólnocie, środowisku oazowym? Twojego świadectwa życia i ciepłego uśmiechu? Nie izoluj się na rekolekcjach, to nie wyjdzie Ci na zdrowie :). Spróbuj spojrzeć tak na człowieka, by zobaczyć w nim nie zło, nie ocenić według jego czynów, ale doszukać się w nim dobra. Naprawdę można. W każdym z nas jest cała masa dobra, jesteśmy w końcu dziećmi Bożymi! I najważniejsze: pojednanie, wybaczenie. Miałam kiedyś podobny problem na rekolekcjach i rozwiązaniem było właśnie wybaczenie innym nieodpowiedzialności, niedojrzałości, ich zachowań. Takie noszenie urazy hamuje nas niesamowicie. Nasza relacja z Bogiem nie ułoży się dobrze, jeśli będziemy nosili w sobie żal i urazy.

Myślę, Kamciu, że jesteś po prostu dojrzalsza od znajomych, na Oazę Nowej Drogi jeżdżą gimnazjaliści, a wiadomo jaki 'mądry' to wiek (nie w każdym przypadku oczywiście!).

Postępuj tak jak Ci serducho podpowiada :).
W Twojej parafii jest jeszcze jakaś inna wspólnota?

Hebronka - 2012-05-16 20:30:49

Jak jesteście masochistkami - to mi nic do tego :), owszem, trudne sytuacje nas kształtują, ale ja nie chcialłbym przechodzić tego po raz drugi, bo za bardzo szanuję swoje zdrowie

kamcia - 2012-05-16 21:08:19

no wlasnie u mnie w parafii sa same ruchy jakis starszych pań . . .
nie wiem co mam zrobić, wszystko się wali, nie mogę jechać na żadne rekolekcje bo terminy nie odpowiadają lub wiekowo jest wyższy próg, w jednym dniu mam 3 wydarzenia o jednej godzinie (wszystkie bardzo ważne), a wszystko to po ciężkim i długim nocnym wyjeździe na drugi koniec Polski. Ksiadz powiedział ze sie nie nadaje na ten stopien oazy na który chce jechac, więc sie z nim pokłóciłam. Nie mam siły. a dziś jestem pewna że Bóg zadziałał i mnie oraz innych uratował
już kompletnie nie wiem co mam robić, ale chyba pojade na tę oazę i nie wiem co zrobie, ale potrzebuje odpocząc od tego pędzącego świata, odpoczac właśnie w Jego ramionach.
a ludzie na oazie . . . nie tylko ja twierdze ze sa okropni inni tez to widza no ale zobacze
naprawde nie wiem co mam robić więc teraz chwycie sie wszystkiego w czym jest Bóg i większość czasu poświęcona dla Niego.

Ania - 2012-05-17 19:31:41

Na który stopień chcesz jechać? OND III?

ja posłuchałabym księdza, sami jesteśmy złymi sędziami we własnej sprawie, a możliwe, że rzeczywiście stopień, na który chcesz jechać nie jest dla Ciebie odpowiedni. on chce dla Ciebie dobrze :)

jeśli problemem jest termin, poszukaj w innych diecezjach. co prawda, turnusy są w tym samym czasie wszędzie, ale możliwe, że stopień XYZ, który u Ciebie jest w I turnusie, w sąsiedniej diecezji będzie w turnusie II.

Zdziwiło mnie, że są tam u Ciebie takie problemy, bo oaza w diecezjach z południa Polski ma się naprawdę bardzo dobrze. Trzymaj się :)

kamcia - 2012-05-17 21:30:00

teraz juz pozostaje tylko, a moze aż problem finansowy
pojade, chociażby dlatego żeby odpocząć ale pojade :)

dziękuję :)

Hebronka - 2012-08-01 16:18:20

i co kamcia, wyruszyłaś na rekolekcje wakacyjne ?
Jak tak Aniu po II?

barbara75 - 2012-08-01 17:34:42

Kochani, ja jestem związana z Ruchem Oazowym od daaaaaaaaaaaaawna. Obecnie posługujemy z siostrami na Oazach jako "siostra moderator" ;) Zachęcam wszystkich do podejmowania trudów formacji oazowej, to zaowocuje po latach, zobaczycie. Po co siedzieć w domu skoro można fajnie przeżyć kilka dni z różnymi, nowymi ludźmi, poznać Pana Boga, podzielić się swoimi przeżyciami, posłuchać świadectwa innych... zachęcam bardzo.
Chociaż jesteśmy obecnie w Diecezji Sandomierskiej, to moje korzonki sięgają Diecezji Ełckiej
Pozdrawiam! :)

kamcia - 2012-08-01 22:26:39

ja właśnie w sierpniu jadę na oaze
zobaczymy, jak wrócę to zadecyduje czy podejmuje formacje czy odchodzę z ruchu

Ania - 2012-08-02 17:53:15

Siostro, toż to ja jestem z diecezji Ełckiej! :)

Moja dwójka była niesamowita, jak tylko będę miała dłuższą chwilkę podzielę się tutaj świadectwem :).

Ania - 2012-08-25 18:37:19

Długo kazałam na siebie czekać, ale w końcu zebrałam się w sobie i napisałam kilka słów na temat moich ostatnich rekolekcji.

Ten drugi stopień Oazy Nowego Życia był :)
1. wymarzony
2. wymodlony
3. wyczekany.
Prawie rok przygotowywałam się do tych rekolekcji. Niestety jako jedyna z mojej parafii przeżyłam ONŻ I, wiele czynników złożyło się na to, że nie dołączyłam do innej wspólnoty. Do mojej grupki zaliczałam się ja, konspekt i notatnik. 10 notatników, 10 kroków, 10 drogowskazów - miesiące pracy. Początek był bardzo trudny, czułam, że praca z notatnikiem zdezorganizowała mi wszystko - mój czas wolny, moją modlitwę z wielkim trudem usystematyzowaną po jedynkowych uniesieniach. Podeszłam do sprawy poważnie. Nie było łatwo, odzywało się we mnie lenistwo, potrzebowałam wiele samodyscypliny. Mimo wszystko, to był piękny czas. Teraz wiem, widzę bardzo wyraźnie, że tak miało być. Posiadając świetną animatorkę, grupkę, być może zatrzymałabym się na pewnej powierzchowności oazy. Pracując sama bardziej we wszystko się zagłębiłam, poznawałam charyzmat Ruchu, coraz bardziej siebie w nim odnajdowałam, żyłam Pismem Świętym, wyczekiwałam Namiotu Spotkania, Niepokalana, Duch Święty, Kościół, Agape. Zmieniałam się. Przylgnęłam maksymalnie do Ruchu.
I oto ja tak bardzo zakochana w oazie i zapatrzona w Chrystusa pojechałam na te bardzo wymodlone rekolekcje drugiego stopnia (sytuacja z rodzicami jest jaka jest, ale się zgodzili :) ). Wiedziałam, że będą piękne, całkowicie dla Boga, rozmodlone.... i okazało się, że Pan Bóg zaplanował mi ten czas zupełnie inaczej. Pamiętam, że w dniu przyjazdu podczas Mszy Świętej, powiedziałam Chrystusowi, że cokolwiek by się nie działo, ja zostanę, nie wyjadę, wytrwam do końca. Panie, jestem Twoja, czyń co chcesz, jak chcesz, Ty mnie przez te rekolekcje prowadź, niech one będą takie, jak Ty chcesz! Już pierwsze dni przyniosły spore trudności. Czułam się przytłoczona intensywnością zajęć, nieprzeczytaną Księgą Wyjścia, trudnymi zagadnieniami teologicznymi, liturgicznymi śpiewami na głosy, brakiem czasu wolnego, odpoczynku... Czwartego dnia wyruszyliśmy dwójkami ewangelizować. Najpierw kilka osób nas dosyć niegrzecznie spławiło. Kolejne małżeństwo było już bardziej chętne do rozmowy... Pytanie kto kogo ewangelizował. Czułam się maksymalnie odewangelizowana, pojawiły się wątpliwości. Miałam podczas tych rekolekcji masę problemów. Nie umiałam się modlić tak jakbym chciała, nie umiałam się skupić, czułam się gorsza od innych. Były też piękne, cudowne chwile, ale jednak całość byłą dla mnie bardzo trudna.  Chociaż momentami chciałam już uciekać, a nawet byłam pewna, że 'koniec z oazą, koniec z tymi szopkami, wyjadę i pożyję sobie normalnie', byłam wierna mojej obietnicy z początku tych rekolekcji. Pan też nie zostawiał mnie bez pomocy. Nagła wizyta ks moderatora i słowa 'Wiesz, Aniu, dobrze, że Ty tu jesteś.' i takie ciepełko na sercu :). Bardzo długo nie rozumiałam dlaczego te rekolekcje są tak znacząco inne niż ja je sobie zaplanowałam. Na szczęście w końcu zrozumiałam, że nie muszę rozumieć, że Pan mnie przez ten czas prowadził. Powierzyłam Panu i On tego nie zignorował :). Dziękuję Panu za ten czas, za doświadczenie, trudności, smutku, pustyni, ale też wspaniałej wspólnoty, bliskości drugiego człowieka, czystej radości, wsparcia. Wyjeżdżając nie widziałam jeszcze owoców, ale wiedziałam, że będą. I to nie jeden - całe kosze owoców. Teraz już zaczynam te owoce widzieć i wiem, że tak miało być. JA NIE MUSZĘ OGARNIAĆ. PAN BÓG OGARNIA :). Poza trudnościami, jak już wspominałam odczułam też wspaniałą wspólnotę i wiele cudownych chwil. Rozkochałam się w tak niezrozumiałej początkowo Księdze Wyjścia, w Liturgii. Wyjechałam ze słowami PRAGNĘ SŁUŻYĆ i towarzyszą mi one po dzień dzisiejszy :). Chyba dojrzałam chyba się umocniłam, chyba jestem stabilniejsza. Chwała Panu!

Marzenak - 2012-08-25 18:47:48

Aniu cudne świadectwo-dziękuję Ci za nie.Pięknie Pan działa przez Ciebie:)

lenka16 - 2012-08-27 10:45:35

Aniu, czytając Twoje świadectwo miałam wrażenie jakbym czytała o swoich rekolekcjach. Dokładnie o mojej jedynce, bo dwójka akurat była czasem cukierków od Boga. Natomiast I ONŻ, czas pustyni, bez emocji, bez nadzwyczajnych przeżyć. Cudownie, że dostrzegasz to, jak ważne są takie chwile. Przyznam, że miewam często problemy tego typu, że gdy na modlitwie przychodzi oschłość i brak uczuć, to zaczynam się poddawać i modlić "byle jak". Super to ujęłaś, że my nie musimy ogarniać. :D Dzięki za świadectwo :)

studio przegrywania kaset warmińsko-mazurskie Szamba betonowe Kalety studio kopiowania kaset mokotów https://lukaszsurma.pl/