Lusi - 2010-09-19 22:04:39

Hmm pytanie może trochę zadane z premedytacją, bo w sumie ciągle gdzieś się to przewija. Czasem bywa tak, że czujemy powołanie zakonne, ale ze względu na wiek, zobowiązania, podjętą naukę musimy czekać. Jak przeżyć ten czas by go nie zmarnować? Podzielcie się swoim doświadczeniem? Może jeszcze jakieś spostrzeżenia związane z tematem ?

Służebnica Pana - 2010-09-20 06:40:10

Ciekawe pytanie- jak żyć z powołaniem? Hmmm... Jeśli chodzi o moje osobiste rozeznanie to wyglądało tak, że na początku zastanawiałam się czy tego ode mnie chce Pan. Później czytałam o różnych zgromadzeniach i zaczęłam jeździć na rekolekcje do sióstr. Później szukałam zgromadzenia, poznałam ich dużo było mi ciężko ale w końcu znalazłam. Choć tak na prawdę rozeznan to dopiero podczas formacji czy dam radę itp. Powiem tyle da się z tym żyć:) teraz mam maturę a po maturze pragnę wstąpić:) jeśli rozeznajesz to uczęszczaj na rekolekcje, utrzymuj kontakt z siostrami no i chodź dzielnie do szkoły:) to jest zadanie, które teraz musisz spełnić :) . Pozdrawiam:)

Marzenak - 2010-09-20 07:02:40

Zgadzam sie z Sluzebnica
jesli masz juz zgromadzenie do ktorego czujesz sie powolana to w miare swoich mozliwosci utrzymuj kontakt z siostrami,poprzez rekolekcje,indywidualne rozmowy.
I najwazniejsze powierz ten czas do wstapienia Bogu,On sam wleje w Twoje serce spokoj bys mogla powolaniem zyc i wykonywac swoje obowiazki

Lusi - 2010-09-20 21:33:26

Czekam na wasze opinie, a później dorzucę coś od siebie. Co ja o tym sądzę... Jak ja żyję ... hmm czy z powołaniem... hmm... :)

Emilia - 2010-09-21 13:28:51

Heh... Mi zostały 4 lata i po prostu "siedzę jak na igłach". :D
To pytanie co tutaj zadałaś to nieraz zadawałam jakiemuś Księdzu czy Siostrom Zakonnym. :)
A więc: ten czas należy poświecić: szkole, nauce, ale wiadomo, że nie da się tylko tego robić, gdy ma się rzeczywiste powołanie do zakonu. A więc: codzienna Msza Święta (lub w miarę możliwości), częstsze modlitwy (rano i wieczorem to podstawa), starać się czytać o wybranym Zgromadzeniu (jeśli już takie masz) i o jego Matce Założycielce, czytać Pismo Święte i książki religijne. Po prostu starać się trwać przy Bogu! :) Pozdrawiam!

nazaretanka :) - 2010-09-24 08:42:48

Ja zaczęłam myśleć o klsztorze w I kl LO, ten czas do wstąpienia był dla mnie wiecznością (wtedy jeszcze Licea były czteroletnie). Sama mysl, że to jeszcze 3 lata czekania na spełnienie marzenia, było niełatwe... Teraz moge powiedzieć jedno - zdanie z dzisiejszego pierwszego czytania "Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem " Koh 3,1 Dlatego ODWAGI ! Pan Bóg wie kiedy i komu co dać :)
Jesli masz Zgromadzenie, do którego chcesz wstąpić utrzymuj z nim kontakt :) A przede wszystkim, zaufaj Panu!!! :)
Pozdrawiam

siostrzyczka - 2010-09-28 16:11:56

ja zaczęłam to "siedzenie jak na szpilkach" w 1 klasie gim. i perspektywa 6 lat była naprawdę przerażająca, ale teraz gdy 5 lat już minęło widzę jakie wspaniałe owoce przynosi mi ten czas... staram się angażować w różne rzeczy przy parafii, jeździć do sióstr na rekolekcje... ale przedwczoraj, gdy wracałam do domu z jednych takich rekolekcji, gdy żegnałam się z jedną siostrą (byłą inspektorką - obecnie dyrektorką domu), to powiedziała mi, że w tej chwili mam się nie martwić podaniem itp. tylko modlić się, rozeznawać i przede wszystkim skupić się na maturze... i powiedziała że mam to potraktować jako bezpośrednie przygotowanie do aspirantatu, bo wierność swoim codziennym obowiązkom, jest podstawowym warunkiem, pod którym pozwala się dziewczynie pozostać w Zgromadzeniu... i to jest chyba najlepszy przepis... przygotowywać się do życia zakonnego poprzez wierność temu, do czego na codzień jesteśmy posłani... :)

nisia - 2010-10-13 20:52:26

Modlić się, pracować/uczyć i godziwie wypoczywać :-) (autor: mój kierownik duchowy:D)

Lusi - 2010-10-31 18:55:23

Czas chyba na moje przemyślenia w tej kwestii. Trochę mi zajęło zanim do tego doszłam, bo ciągle zamykałam się na działanie Boże. Przejdźmy do konkretów. Bo łatwo powiedzieć tak: "no to teraz muszę jakoś przetrwać te x lat zanim wstąpię" a tak nie jest... Bo każdy czas jest nam po coś dany. Nie chodzi o to żeby teraz się zamknąć na świat i tylko odklepywać modlitwy, skupiać się na "rozeznawaniu" rozmyślać o wybranym klasztorze, żyć od rekolekcji do rekolekcji. To nie tak! Wiadomo jeżeli serce do czegoś się wyrywa to ciężko nad takimi emocjami zapanować. Jednak trzeba zachować zdrowy dystans żeby nie zwariować w tym wszystkim. To że żyje się w świecie to najlepsze pole do działania. Do życia zwyczajnego zgodnego z tym co teraz jest naszym udziałem : czy to szkoła, praca, studia, inne obowiązki, wiadomo w tym wszystkim potrzebna jest Boża siła którą czerpie się z modlitwy, Eucharystii itd. Wszystkie te najmniejsze nawet czynności wykonywać na chwałę Bożę. To jest prawdziwe życie swoim powołaniem. Ile dobra można uczynić żyjąc wśród świata.Jeszcze jedno to że na dzień dzisiejszy mówimy "TAK-to jest moje powołanie teraz tylko poczekać do wstąpienia " nie znaczy że to się nie zmieni. Chodzi mi o to że nie można się zamknąć na Boże działanie. Nie wiemy jaki jest plan Boga na nasze życie, może to co teraz zajmuje nasze serce ma nas poprowadzić do czegoś innego, pokazać że można się w różny sposób spełniać. Od razu tego nie rozumiałam ale teraz wiem że ten "czas przed wstąpieniem"(nie lubię tego określenia, ale nie znajduję lepszego) jest mi dany żebym go dobrze wykorzystała i pomnażała talenty jakie Bóg mi dał. Może to też ma mnie przygotować do czegoś innego więc dopóki nie złożę dokumentów to ciągle będę w trakcie rozeznawania:)

Lusi - 2010-12-07 20:37:06

hmmm troszkę nie rozumiem... kłamczuch.... Jeśli chodzi o mnie to wszystko co pisze jest szczerą prawdą, Nie widzę powodu dla jakiego miałabym kogoś wprowadzać w błąd... Czas aspirantury to bezposrednie czekanie, ale oprócz tego to jest jeszcze czekanie ze względu np na trwającą edukację.

sanderka1000 - 2010-12-08 14:04:28

MagdalenaR przepraszam, że to powiem, ale bardzo nie lubię takich sytuacji.
Jesteś nowa na forum, więc możesz nie wiedzieć pewnych rzeczy, więc od tego jest regulamin. Każdy tutaj dzieli się swoją wiedzą i swoim doświadczeniem. Jesteśmy tylko ludźmi i każdy ma prawo się mylić, ale nie oznacza to żeby zaraz kogoś obrażać i nazywać kłamczuchem. Poza tym - rangi na forum są przyznawane automatycznie i raczej nie są zgodne z rzeczywistością. Zwróć na to uwagę.

monika16 - 2011-03-02 10:43:29

Oczekując na wstapienie do zgromadzenia można dobrze rozwinąć się i przygotować do życia w zakonie. Po pierwsze to trzeba się goraco modlić , jak najczęśćiej być na mszy świętej i apostołować w swoim środowisku. Poza tym dobrze jest , aby nie opowiadać wszystkim że idzie się do zakonu, bo powołanie to sprawa między toba a Bogiem.Mozna równiesz w jakiś sposób przygotowac rodziców choć jest to bardzo trudne. To czas pokus im bliżej tym trudniej dlatego trzeba wzmocnić swoje trwanie przed Bogiem

Lusi - 2011-03-31 22:05:00

No tak jeszcze nie dawno z premedytacją stawiałam to pytanie bardziej w kwestii teoretycznej, albo bynajmniej dalszej przyszłości- dłuższego czekania... Pan Bóg ma jednak dla każdego wyjątkowy plan... tak więc jeśli taka Jego wola to od września będę postulantką w zgromadzeniu sióstr szkolnych de Notre Dame :)

nick - 2011-03-31 22:12:35

YEAH!! 
Lusi ;D

Ania - 2011-04-01 20:03:28

Chwała Panu!!!

ściskam cieplutko <3

dzidziuś - 2011-04-02 12:48:24

wspaniale Lusi! ogarniam Cię modlitwą :)

Lusi - 2011-04-02 18:43:09

Dziękuję za wasze słowa...  wiele dla mnie znaczą patrząc na to że na razie nie mam z kim się dzielić tym szczęściem. Przychodzą już teraz momenty zwątpienia o słuszności tej decyzji ale zbyt wiele mnie to kosztowało by teraz skapitulować. Polecam się waszej modlitwie i ufam że będzie dobrze. BO jak by mogło być inaczej z JEZUSEM.

Siasia - 2011-04-02 18:54:14

Będę pamiętać, Lusi :) Tak w ogóle to chciałam Ci pogratulować tej decyzji, bo trzeba mieć naprawdę dużo odwagi by zaryzykować wszystko dla Jezusa...

Lusi - 2011-04-03 11:34:51

Dokładnie tak... ciekawe ile powołań po części dzięki temu forum się rozwinęło... dobrze że jest takie miejsce... :) A z tym spotkaniem to faktycznie byłoby wesoło :) mam nadzieję że się też załapię :D

Siasia - 2011-04-03 13:34:50

Hah, taki zjazd to by była bardzo ciekawa rzecz :D

salli - 2011-04-03 13:42:48

heh za x czasu bedzie nawet fajnie
a potam reklama "FURTA POMAGA W PODJECIU DECYJZJI"
ale było by to bardzo miło

siostrzyczka - 2011-04-03 14:30:58

pomysł faktycznie bardzo ciekawy... ;) choć inna sprawa, że chyba łatwiej byłoby zorganizować spotkanie teraz, dla tych które zamierzają iść, niż potem po wstąpieniu... bo wiadomo, że będąc w Zgromadzeniu uczestnictwo w różnych zjazdach itp. jest ograniczone, szczególnie, że niektóre dziewczyny piszą o powołaniu do Zgromadzeń kontemplacyjnych, więc to już zupełnie wyklucza... poza tym jakby na to nie patrzeć, w tej chwili są już osoby, które udzielały się na forum, a w tej chwili są już po wstąpieniu, w tym roku pójdą kolejne: Lusi od września zaczyna postulat, ja od września zaczynam aspirantat (u salezjanek aspirantat trwa rok,a nie tak jak zazwyczaj kilka miesięcy i jest na stałe w określonym domu zakonnym, nie może być domowy), może jeszcze ktoś spośród nas podejmie tą decyzję w tym roku, a jednocześnie na forum wciąż pojawiają się nowe osoby, w związku z czym coraz więcej z nas wogóle nie będzie się znało... ale nie zmienia to faktu, że pomysł ze spotkaniem jest bardzo sympatyczny... :)

dzidziuś - 2011-04-03 16:24:52

tak, fajne by było spotkanie. wiem, że niektórzy z nas chodzą na Piesze Pielgrzymki- w Częstochowie by można się zgadać czy na Lednicy :)
hmm.. a kto wie, może za te kilka lat niektórzy spotkają się w jednym klasztorze :D

siostrzyczka - 2011-04-04 08:17:55

Lednica na pewno jest bardziej realna, bo każda pielgrzymka dochodzi do Częstochowy innego dnia, więc ciężko byłoby to zgrac... :)

dzidziuś - 2011-04-04 14:08:49

tak, tak masz rację z tymi różnymi dniami.. nie wzięłam tego pod uwagę, aczkolwiek zawsze można spróbować:)

sanderka1000 - 2011-04-18 20:50:29

Wydaje mi się, że to będzie odpowiedni temat na to pytanie.

Macie też tak czasem (a może i często), że chciałybyście po prostu rzucić wszystko i już, teraz, zaraz wstąpić do "Waszego" Zgromadzenia? Albo jak widzicie to Zgromadzenie np. na jakimś większym spotkaniu to serce tak Wam się wyrywa, że najchętniej wróciłybyście z tymi siostrami, a nie do domu?

Z drugiej strony muszę przyznać, że tęsknota jest okropna... Ale na pewno wyjednuje wiele łask.

dzidziuś - 2011-04-18 22:26:42

Tak Sanderko, to co napisałaś chyba większość z nas czuje. Bynajmniej ja mam takie momenty. Pamiętam jak kiedyś miałam taki czas, że nie wiedziałam co ze sobą zrobić, bo ja chciałam TU I TERAZ. Tak zazdrościłam (ale pozytywnie ;) ) mojej koleżance, która właśnie wstępowała, że nie mogłam usiedzieć na miejscu. Jednak teraz widzę, że (choć wtedy nie było nawet minimalnych szans na wstąpienie, bo przecież byłam młoda. Nie to, że teraz jestem stara :D, ale miałam wtedy 13 lat) ten czas nie był mi dany na marne. Przez ten czas zmieniło się bardzo wiele. Moje podejście do "tego tematu", sama wiara się też umocniła, choć nie brakowało upadków, to staram się wychodzić z nich silniejsza. Wszystkie te kryzysy wiary, które przeżyłam pozwalają mi wyciągać wnioski. Ten czas był piękny, bo serce wyrywało się, ale i trudny, bo było w nim za mało spokoju, kontemplacji. Ciężko było też zrozumieć "Nie, ty musisz trochę poczekać. Daj sobie czas, a wszystko się ułoży". Jednak i dziś przychodzą takie dni, że chce się rzucić wszystko i już być tam, to staram się czekać cierpliwie. Jeśli ten czas przyniósł tyle owoców, to ten, który mi został, może przynieść ich jeszcze więcej! :) Wiem ile zależy ode mnie i będę nadal starać się umacniać swoją więź z Jezusem. Tego życzę i Wam. Wytrwałości, ale również cierpliwości.

3majcie się Pana ! :*

Lusi - 2011-04-18 23:38:40

Dokładnie znam te wszystkie uczucia, o których tak pięknie piszecie.... Mimo mojej dość zawiłej historii powoałania i tego jak to Pan Bóg potrafi po swojemu poproawdzić nawet takiego uparciucha jak ja jest ta ogromna tęsknota. U mnie to dość tak dziwnie bo na dobrą sprawę w domu prowincjalnym byłam 3 razy ale wiem że to jest to miejsce i nie chciałam stamtąd wracać na początku nawet nie wiedząc dlaczego... Teraz gdy patrzę z perspektywy na całokształt mojego życia te moment w których juz chciałam wszystko rzucić to widzę wiele mojej niedojrzełości która potrzebowała czasu... To że PAn Bóg naprostował moje powołanie zmienił to co ja sama chciałam sobie układać nie pytając Go o zdanie. Wybrał dla mnie zgromadzenie bym powoli stopniowo odkrywała piekno tego charyzmatu, bym patrzyła głębiej, bym oczyszczała motywacje... ten czas który Pan Bóg daje te momenty gdy chcemy juz wszystko zostawić to Jego dary... Trzeba z tego korzystać. Na dzien dzisiejszy odczuwam ogromną tęsknotę (mimo że mieszkam z siostrami-akademik) odliczam dni do wstąpienia - na chwilę obecna zostało 146dni i 15 godzin :)

siostrzyczka - 2011-04-19 08:57:01

A myślałam, że to tylko ja mam takiego fioła na tym punkcie, że odliczam dni :P mi zostało 134 :) dla mnie też każdy wyjazd do "moich" sióstr wiązał się z tym, że marzyłam o tym żeby jak najbardziej odwlec moment wyjazdu do Lubina... Właśnie - do  Lubina... moje takie wewnętrzne nie wiem jak to nazwac - przywiązanie ? do tamtego domu sióstr sprawiało, że nie mogły mi przejśc przez gardło słowa że wracam do domu, bo czułam, że to właśnie tam, u sióstr jest mój dom... dopiero niedawno to się zmieniło... tzn. nadal odjeżdżam stamtąd z wielką tęsknotą, ale mam taki spokój serca, bo czuję się tak, jakbym mogła powiedziec w tamtejszej kaplicy Jezusowi: "niedługo tu wrócę... na dłużej :)"... a co do tego, co ty piszesz, dzidziuś, też zaczęło się u mnie jak miałam 13 lat i wtedy wydawało mi się że nie wytrzymam tyle czasu... był moment kiedy wymyśliłam sobie, że ucieknę z domu i będę szukac po Polsce Zgromadzenia, które przyjmie mnie w tak młodym wieku :P na szczęście szybko z tego zrezygnowałam ;) ale dzisiaj widzę jak ogromne owoce przyniósł mi ten czas oczekiwania... choc na początku wydawało mi się, że jak już minie te prawie 6 lat to ja już się tak przygotuję do Zgromadzenia że będę prawie idealna :P oczywiście nic z tego nie wyszło i wiem że wstępując do Zgromadzenia czeka mnie jeszcze większa praca nad sobą niż dotychczas, ale mimo to nie żałuję tego czekania i wiem że gdybym dziś miała znowu znaleźc się na początku drogi i miała możliwośc wstąpienia od razu, to jednak zdecydowałabym się czekac... :)

sanderka1000 - 2011-04-19 15:21:01

U mnie jest tak, że zawsze kiedy zaczyna się ta tęsknota (w sensie, że już teraz chcę, bo tęsknie w sumie cały czas) to do tego wszystkiego jakimś cudem wszyscy zaczynają się śmiać (wiecie, głupkowate żarty o przyszłości), że ja to na pewno pójdę do zakonu, że już trzeba dla mnie "wyprawkę" szykować itp. Ale wydaje mi się, że to może też taki znak, że w końcu będę musiała powiedzieć, że ich teraźniejsze żarty już nie będą tylko żartami, ale rzeczywistością.

Tak teraz przeglądnęłam listę kontaktów na GG i natknęłam się na opis znajomej:
"Nie ścigaj się z miłością, zaufaj jej... Niech będzie Twoim gościem, Ty przesuń się, a ona, gdy urośnie, usunie lęk :)"
Może i nasza miłość musi urosnąć jeszcze bardziej. Z resztą też widzę po sobie, że ten czas czekania jest takim umocnieniem, że ta miłość do Niego staje się co raz większa, bardziej zrozumiała i świadoma. Więc najwidoczniej coś jest w tym opisie ;)

dzidziuś - 2011-04-19 15:37:27

dokładnie, ten opis to dobre podsumowanie moich słów.
Choć i ja i Wy pewnie też macie pełno wątpliwości to trzeba zaufać tej Miłości, a Ona usunie lęk :)

anija87 - 2011-04-19 16:12:15

Ja mojego Zgromadzenia nie spotykam na większych spotkaniach, albo w ogóle na ulicy, bo to Zgromadzenie klauzurowe. Ale często myślę o nim. Teraz przez Wielki Post nie byłam tam i tym bardziej odczuwam tęsknotę. Ostatnio załatwiałam sobie oświadczenie o stanie zdrowia psychicznym i właśnie jak chodziłam do psychologa to przechodziłam obok mojego przyszłego domu :) aż się ciepło na sercu robiło :)

Lusi - 2011-04-23 12:37:15

To tak właśnie działa MIŁOŚĆ. Całe Triduum będąc w mojej parafii myślami błądziłam do klasztornej kaplicy. Przeżywałam wszystko tak jakbym tam właśnie była. Niesamowite uczucie. Zapytałam Mistrzyni czy to normalne : Uśmiechnęła się i powiedziała:"Martwiłabym się gdyby było inaczej" :D

sanderka1000 - 2011-04-23 17:04:17

Lusi napisał:

Zapytałam Mistrzyni czy to normalne : Uśmiechnęła się i powiedziała:"Martwiłabym się gdyby było inaczej" :D

Dzięki, że to napisałaś :)

anija87 - 2011-04-24 11:55:32

Tak Lusi ja również dziękuję że to napisałaś :)
Nawet nie macie pojęcia jak bardzo się ucieszyłam, gdy dostałam życzenia świąteczne od Sióstr :)
To było niesamowite :D dostawałam wiele życzeń od różnych ludzi i żadne mnie tak bardzo nie ucieszyły :)

Boża owieczka - 2011-04-27 20:08:15

A o mnie "moje"siostry zapomniały.....teraz kiedy tak ich potrzebuję................

Lusi - 2011-04-27 21:22:43

Takie "zapomnienie" też jest czasem potrzebne... pozwale wiele rzeczy oczyścić, takiego oddechu nabrać... Głowa do góry choćby wszyscy o Tobie zapomnieli Pan Bóg nie zapomni na wieki.

"Albowiem Pan pocieszył swój lud, zlitował się nad jego biednymi. Mówił Syjon: Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał. Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie.Albowiem Pan pocieszył swój lud, zlitował się nad jego biednymi. Mówił Syjon: Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał. Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie."

Boża owieczka - 2011-04-29 17:18:03

Zresztą może to i lepiej,że zapomniały,i tak nie wstąpię w ich szeregi,ani do żadnego innego zgromadzenia.Przepadło,Bóg poddawał mnie próbie i przesadził,odrzuciłam powołanie do zakonu,trochę boli,ale nie znam powodu dla którego miałabym zmienić zdanie(no chyba,że On sam osobiście mnie tam zaprowadzi  ;D ;D  )

Lusi - 2011-04-29 19:55:08

Nie ma to jak poprzekomarzać się z Panem Bogiem. On ma swoje sposoby, bo kocha szaleńczą miłością. Nigdy nie jest tak że Pan Bóg daje nam doświadczenia ponad nasze możliwości... ON nas zna po imieniu więc jak może dać nam krzyż którego nie jesteśmy wstanie udźwignąć? Powołanie to bardzo delkikatna sprawa . SPRAWA tylko i wyłaćznie miedzy TOBĄ a BOGIEM. Nikt, żadne zgromadzenie, żaden ksiądz, spowiednik, kierownik, czy ktokolwiek inny choćby nie wiadomo jak mocno i Ciebie i Twoje relacje z Bogiem znał nie wejdzie w to. Bo to jest tylko wasze - Twoje i Boga- skrawek nieba w którym się zanurzasz. Wierzę że odkryjesz swoje miejsce w życiu, swój czas do podięcia decyzji jakakolwiek by ona nie była. Pan Bóg prowadzi i nie pozwoli zginąć "Bożej Owieczce" :)

sanderka1000 - 2011-04-29 23:34:13

Boża owieczka napisał:

Bóg poddawał mnie próbie i przesadził

Bóg nigdy nie daje ciężarów większych od tych, które moglibyśmy udźwignąć. Nam wydaje się czasami, że już nie poniesiemy tego krzyża i upadamy - zupełnie jak Pan Jezus. Ale wtedy potrzeba zawierzenia się jemu. Chrystus wstawał i szedł dalej, a już od nas zależy, czy chcemy się podnieść, czy też nie.

Boża owieczka napisał:

(no chyba,że On sam osobiście mnie tam zaprowadzi  ;D ;D  )

Ależ On chce Cię prowadzić cały czas, po prostu Ty daj się poprowadzić.

Lusi ma wiele racji w tym, co pisze. Powołanie to sprawa tylko i wyłącznie między Tobą, a Bogiem. Nikt nie jest w stanie wejść dogłębnie w tą relację. Może jedynie pomóc, podpowiedzieć, co robić, ale ostateczna decyzja należy do Ciebie. Ale nie możemy odkryć czegoś, co Ktoś ma nam do przekazania, jeżeli nie będziemy z Nim rozmawiali i współpracowali.

nisia - 2011-04-30 11:01:48

A ja mam nadzieję, że forum internetowe nikomu w takiej decyzji nie pomoże... :)


PAX

sanderka1000 - 2011-04-30 11:43:57

Nisia, dlaczego masz taką nadzieję? Wydaje mi się, że takie fora wielu osobom pomagają. Z resztą - po to one są.

nisia - 2011-04-30 11:57:28

Forum internetowe może pomóc odpowiedzieć na pytania, na które da się odpowiedzieć, w których ktoś może doradzić itd. To czy ktoś chce mieć Jezusa za Oblubieńca nie jest tematem do dyskusji i do doradzania :)
Nikt nie napisze na forum pytania: mam wyjść za mąż za Iksińskiego, czy nie...doradźcie, bo sie zastanawiam.

To jest kwestia formowania siebie- nie na forum internetowym, ale w życiu. Relacji z Bogiem. Jej rozwijania, pogłębiania. Na forum tego nikt nie znajdzie, znajdzie jedynie pogłębienie wiedzy, ale nie wiary. Więcej- istnieje 'zagrożenie', że skoro ludzie na forum powołaniowym są tacy mili, sympatyczni, kochani, to ja chce iść do zakonu. A to jest błędne myślenie. Nie możemy wybierać drogi życiowej pod wpływem innych ludzi. To ma być nasza relacja z Bogiem, spotkanie w sercu- tam TYLKO BÓG ma dostęp.
Dzielenie się jednak powołaniem- jest już czymś dobrym. Ktoś podjął decyzję i chcę się podzielić- to pięknie. Ktoś może zobaczyć, że ma podobną historię itd. i MOŻE rzeczywiście myśleć, 'może i mnie Pan powołuje' (ze świadectwa innej osoby rodzi się powołanie), ale musi być to rzeczywiście bardzo mocno omodlone itd. i przede wszystkim nie impuls ;)

Dobrych decyzji !
PAX

dzidziuś - 2011-04-30 14:27:23

a ja uważam, że fora powołaniowe są na prawdę fajną sprawą:) ale już nie zmieniając tematu- Boża owieczko- nie raz odrzucamy Pana, ale On chce nas mieć przy Sobie i po pewnym czasie woła nas do Siebie. Myślę, że wrócić na "właściwe tory" będę pamiętać o Tobie :)

sanderka1000 - 2011-04-30 19:42:17

nisia napisał:

Nikt nie napisze na forum pytania: mam wyjść za mąż za Iksińskiego, czy nie...doradźcie, bo sie zastanawiam.

Owszem, może tak zapytać, ale może i sformułować w ten sposób "chcę wyjść na Iksińskiego, ale jest dla mnie taki, taki, taki i nie jestem pewna, czy to dobry wybór". I w tym momencie ogół ludzi udzielających się na forum może poradzić "słuchaj, facet Cię leje, zdradza, lepiej nie popełniaj tej głupoty i nie wychodź za niego, bo wpadniesz w bagno". I tak napiszę osoba piąta, dziesiąta i trzydziesta i do takiego kogoś może bardziej dotrzeć, że to nie jest to. Oczywiście - główną decyzje musi przedstawić sobie samej i panu Iksińskiemu.
Tak samo jest z forami powołaniowymi (w sensie zakonu). Ludzie pytają, przedstawiają swoje wątpliwości, a reszta odpowiada, doradza, a dopiero użytkownik X mówi "Boże, dziękuję Ci za tych ludzi, którzy swoimi słowami utwierdzili mnie w moim przekonaniu".

Wiele osób nie ma komu się wygadać, więc używa Internetu (a co za tym idzie forów także), żeby znaleźć jakąś pomoc, utwierdzić się w tym, że nie jest się samemu z wieloma rzeczami, sprawami. Po to są te fora, żeby sobie pomagać.

Lusi - 2011-04-30 19:53:33

Jak na każdym forum tak i tu jest sie anonimowym. Nie sądzę żeby ktoś kto podejmuje decyzję tak poważną jak wybór drogi życiowej kierował się tym co ktoś mu na jakimkolwiek forum napisze. Oczywiście w wielu kwestiach mozna o coś zapytać, podzelić sie własnym doświadczeniem, przemyśleniami, spostrzeżeniem, ale tylko tyle.. albo aż tyle. Powołanie to tak delikatna sprawa, że nawet najbardziej doświadczona osoba nie ma prawa "dyktować "  jaki powinien być wybór. Towarzyszyć, modlić się, wspierać (ale mądrze z dobrym przemodleniem by nikogo nie popychać) to można zrobić. Decyzja dokonuje sie w sercu i tak naprawdę nikt w niej nie pomoże.  Dlatego forum i przez tych którzy czerpią rady i przez tych którzy tych rad udzielają musi być brane z pewnym marginesem błędu. Bo mimo najlpeszych chęci nie wchodzimy w serce drugiej osoby.

nisia - 2011-04-30 20:55:11

Upieram się jednak przy tym, że POWOŁANIE nie jest tematem do doradzania i że jak ogół ludności opowie się- 'za' to: idę i dziękuję Bogu za tych ludzi z forum.

Nie ludzie z forum, których często sie nie zna w rzeczywistości.
Na pewno kierownik duchowy (czy to duchowna osoba, czy też osoba świecka, która jest kompetentna- uduchowiona, mądra).
A samotność? Internet nie jest dobrym rozwiązaniem, wspólnota realna- co innego.

PS. Widzę, że moje posty są traktowane z dystansem (to chyba za te punkty ujemne), i bardzo mnie to cieszy. Uczmy się dystansu- do siebie i do ludzi. UFAĆ BEZGRANICZNIE BOGU, w pewnych granicach ludziom, a sobie wcale :)

Alleluja !
PAX

Lusi - 2011-04-30 21:34:28

Nie no ja się absolutnie z Tobą zgadzam nisiu w tej kwestii. Żadne wirtualne medium nie zastąpi tego co jest w życiu realnym. Po drugie mam nadzieje że nikt nie bierze forum i ludzi tu piszących jako wyrocznie, albo nie prowadzi statystyki. (Tyle osoób powiedziało że to powołanie tyl że nie wiec na tej podstawie idę do zakonu ) Może to spłyciłam, przepraszam. Bo nawet gdyby milion osób powiedziało że jesteś osłem to czy się nim staniesz naprawdę... Nie da rady. Powołania też nikt nie odkryje za nas - "przykre" bo czasem byśmy tak chcieli dostać gotową receptę jeszcze z dawkowaniem żeby juz nic nie trzeba było myśleć... haaa to nie tak działa...

Ania - 2011-04-30 22:40:05

Zgadzam się z Wami, najważniejsze decyzje podojmujemy 'w cztery oczy'. Ja i Bóg. Ale myślę, że forum pomaga w innej kwestii... Dzięki temu ludzie nie czują się jak ufoludki, bo myślą o zakonie. Wiadomo jakie są ideały dzisiejszego społeczeństwa... A tutaj spotykamy ludzi z takimi samymi dylematami, pytaniami i problemami. Także podsumowując, dobrze, że furta istnieje :)

sanderka1000 - 2011-04-30 22:48:15

Nie mówię żeby ślepo patrzeć na to, co kto pisze, bo nie o to chodzi. Jeśli przeglądnie się tylko i wyłącznie to forum to znajdzie się pełno nurtujących pytań zadawanych przez użytkowników. A niby po co one tu są? Po to żeby się czegoś dowiedzieć, rozwiać wątpliwości itp. Ale już mniejsza o to, każdy z nas ma swoje zdanie i tego się trzymajmy.

Nisia,Twoje posty nie są traktowane z dystansem, przynajmniej nie przeze mnie. Po prostu wyrażam swoje zdanie, tyle.

Dobra, może wróćmy do tego jak żyć z tym powołaniem, co? :D

Boża owieczka - 2011-05-01 16:12:20

Wiecie co,ja trafiłam tutaj bo szukałam miejsca w necie,gdzie znalazłabym ludzi którzy czują podobnie jak ja.Tutaj na Furcie nie czekam na odpowiedź co dalej,ale w Waszych postach odnajduję to co czasem trudno mi wyrazić słowami.Podczas pierwszej wizyty tutaj,odkryłam,że nie jestem sama,że są tacy,którzy zadają sobie te same pytania co ja.
Napisałam,że odrzuciłam powołanie.Może nie tyle odrzuciłam co po prostu uciekam przed nim.Pewna siostra opowiadając mi historię swojego powołania,powiedziała,że uciekała przed powołaniem 12 lat,być może ja pobiję jej rekord(jeśli wziąć pod uwagę dzień wktórym pierwszy raz usłyszałam to wezwanie,to 12 lat już zaliczyłam)
Jestem uparta i przekorna i Jezus musi się nieźle nakombinować,ale i tak kiedyś pewnie dopnie swego,a Furta jest częścią Jego planu. :D

Lusi - 2011-05-01 16:28:36

Bóg ma swoje sposoby i czasem nam się wydaje że my GO zamęczymy że będziemy tak uparci, że ON odpuści... haaa nie z takimi sobie radził... Ilu było tych co uciekali a  ON ich i tak dorwał i pokazał ile będę musieli dla NIEGO wycierpieć (św Paweł )

dzidziuś - 2011-05-02 14:13:55

mm Boża owieczko jak miło zobaczyć w Twoim poście szczęśliwą emotikonę :D

Boża owieczka - 2011-05-02 20:43:10

Nooo,ogólnie jestem :D ,choć czasem zdarzają mi się doły.Deprecha daje jeszcze o sobie znać ;)

Boża owieczka - 2011-06-04 19:16:38

Hmmm,jestem już w 100% pewna,że to co brałam za powołanie do zakonu to była tylko presja otoczenia,co prawda podczas rekolekcji u sióstr jestem zakochana w Panu,ale po powrocie do mojej rzeczywistości codziennej,gdzie nie ma już tej modlitewnej atmosfery wszystko mija.
Zmarnowałam połowę życia szukając swego miejsca w zakonie,te lata nie wrócą,a powołanie?
Mam-przeżyć,pomimo wszystko,przeżyć.
Wasze posty promieniują szczęściem i miłością do Boga,ja nic takiego nie czuję,kiedyś może tak,ale to wygasło.
Może to i dobrze,że nie wstąpiłam do zakonu tuż po szkole,teraz byłabym nieszczęśliwą zakonnicą.

Rita - 2011-06-04 22:02:55

A ja chyba wiem, co ma na myśli Boża owieczka...Dlatego ograniczyłam moje wypady na rekolekcje, bo stwierdziłam, że bez sensu jest wpadać z jednego religijnego "haju" w drugi, bo tak to wyglądało... Postanowiłam, że tu, gdzie jestem będę uczyć się budować na skale. Nie zawsze jest lekko (ba, powinnam napisać: prawie zawsze jest ciężko), ale... mimo to cieszę się, bo przestałam uciekać świat, w którym czuję się bezpiecznie, gdzie są ludzie, którzy wyznają podobne wartości do moich... Oczywiście, czasem uczestniczę w jakichś rekolekcjach, ale nie są to już takie przeskoki emocjonalne. Kiedyś inaczej to wszystko odbierałam, teraz- widzę, jak często owoce rekolekcji pochłania szara codzienność.
W życiu spotykam różnych ludzi i poznając ich uczę się również kochać. Doskonale widzę, ile czasu zmarnowałam na zastanawianie się, co mam robić w życiu. A tu nie ma czasu na zastanawianie się, tu trzeba cały czas coś robić, nie mogę stać w miejscu i patrzeć, jak życie przelatuje mi przez palce...
Nie wiem, co bedzie dalej. Kilka najbliższych lat na pewno pochłonął moje studia. Co potem- to się jeszcze okaże, nie zamykam sie na żadną drogę. Wiem, że będę potrafiła odnaleźć się na każdej drodze. Wiem jedno- chcę wybrać taką drogę, która pozwoli mi w jak największym stopniu pomagać ludziom.
Miłość- oto mój cel.

krutor.pl przegrywanie kaset vhs poznań