Tereska - 2008-11-11 16:20:32

W sumie jak to dzial swiadectwa i znalezli sie pierwsi odwazni to ja tez troche napisze jak to z mna bylo:
Powolanie hmm... mozna powiedziec ze towarzyszy mi od malego. Dokladnie pamietam jak mialam chyba z 5,6 lat i poszlam do mamy i zapytalam: kto moze byc zakonnica,co trzeba zrobic zeby nia zostac? Mama nie miala wtedy zbyt duzo czasu i odpowiadziala w kilku slowach ze trzeba uslyszec glos od Boga ktory nas do tego wezwie. Od tamtego czasu mozna powiedziec ze nastal maly kryzysik bo zrozumialam to jak na swoj wiek doslownie i caly czas czekalam na te Boze wezwanie. W koncu powoli rozumialam ze to glos w sercu i tak w szkole podstawowej zawsze mowilam ze bede zakonnica. I jak to w szkole rowiesnicy sie smiali i wogole wiec przez to troche to zniklo z mego zycia ale nigdy do konca zawsze w sercu bylo takie poruszenie jak np. na religii bylo o powolaniu czy w telewizjii itp. Pozniej bylo 100 roznych zawodow ktore chcialam wykonywac w przyszlosci ale stale bylo w glebi to powolanie choc wtedy nie zdawalam sobie z tego sprawy teraz to juz widze. W polowie gimnazjum coraz mocniej zaczelo to powracac z poczatku to odzucalam ale powoli zaczelam akceptowac w 16 urodziny wszystko sie rozwiazalo wogole caly ten dzien od rana byl jakis metny i smutny. Nagle w sercu jakies dziwne poruszenie, i wlasnie tam byl ten glos ze powinnam isc do zakonu. Od tej pory nie mam juz zadnych watpliwosci.

boza_tancerka - 2009-01-04 13:26:36

Tereso, mi dopiero niedawno przypomniało się, że jako bardzo małe dziecko też mówiłam że będę zakonnicą, ale powód był prosty, Siostry zakonne w moich oczach były tymi, które cały czas mogą chodzi w sukience i ja też tak chciałam. Do teraz pamiętam jak jeździłam z moja babcią w odwiedziny do jej siostry- Boromeuszki i tam biegałam po klasztorze przebrana za zakonnicę:-)

Służebnica Pana - 2009-01-12 16:09:09

Ja też jak byłam mała to mówiłam bede zakonnicą.  Nie byłam za specjalnie wierząca tylko czsami chodziłam do kościoła, jak mi się zachciało. 4 Lata temu nawróciłam się zaczęłam chodzić do kościoła, śpiewać w scholi, później zaczęłam chodzić na KSM, coraz bardziej przyblizać się do Pana. Chodziłam do 3 gim i leżąc już w łóżku myślalam tak o życiu i nagle moje serce zaczęło bić mocniej, radościej i jakby ktoś mi powiedział "idź do zakonu, bądź siostrą" wtedy miałam chlopaka z którym natychmiast zerwałam napisałam mu smsa jeszcze tego samego wieczoru. Na lekcji religii poszłam do biblioteki i wydrukowalam kilka informacji o zakonach, i wróciłam do klasy, mój ks katecheta mówi jak chcesz to przyniose ci książke o wszystkich zakonach w Polsce. Przeczytałam ją ale wtedy jeszcze nie myślalam nad tym jakie zgromadzenie. Gdy poszłam oddać książke ks powiedział, że ma zaproszenie na rekolekcje do sióstr Dominikanek MBR, na które pojechałam i tak się zaczęla moja znajomość z siostrami poznałam mniej więcej to życie.
I odważyłam się pisać z różnymi siostrami w poszukiwaniu właściwego zgromadzenia.
u mnie tak to wygladało:)

boza_tancerka - 2009-01-12 18:18:41

pamiętam jeszcze coś takiego, że jako większa dziewczynka taka z 3 SP już nie myślałam o zakonie ale pewnego dnia zapytałam mamę jak to się stało, że moje ciocie są siostrami, moja mama powiedziała mi, że ciocie usłyszały głos Pana Boga i On im powiedział, że mają by siostrami, ja wtedy pytałam kiedy ten głos usłyszały, wtedy nie rozumiałam, że mama może tego nie wiedzie, ona odpowiedziała mi, że podczas Komunii usłyszały ten głos, ja od tego czasu bałam się chodzi do komunii i z lękiem czekałam czy Bóg coś powie do mnie, bo wyobrażałam to sobie wtedy jako potężny głos który odezwie się i zatrzęsie się kościół:-)

Caritas - 2009-01-12 20:44:27

Służebnica Pana napisał:

i tak się zaczęła moja znajomość z siostrami

i ze mną też przy okazji mieszkania w jednym pokoju :P:P

zdaje się, że tez miałam w dzieciństwie takie chwile, że mówiłam, że będę zakonnicą, ale to było raczej tylko dlatego, żeby w rozmowach w szkole pt. "Kim chcesz zostać jak będziesz duża/duży" powiedzieć coś innego niż wszyscy, żeby się wyróżnić... później miałam być nauczycielką przyrody, polonistką, aktorką, aż wreszcie... wróciłam do korzeni :P

Służebnica Pana - 2009-01-12 21:24:41

Pamiętam ten czas mieszkania razem z Tobą i Paulinką:)
Czasami ma znaczenie to co się powie jako dziecko:)
może wtedy już Pan przemawia w nas:)

Kasia K - 2009-03-04 12:19:44

U mnie też jakoś tak od małego pojawiały się myśli o życiu zakonnym.
Kiedyś w chyba 2-giej klasie podstawówki,pani kazała nam narysować kim sławnym chcielibyśmy być w przyszłości,pamiętam jak pytałam się koleżanki czy zakonnica jest sławna :lol:,a ona odp.,że chyba tak więc narysowałam zakonnicę przy Ołtarzu ;).W parafii były rekolekcje wielkopostne,które wtedy prowadziły Siostry i bardzo mi się to spodobało.Chyba jeszcze w 3-ciej i 4-tej klasie chciałam byc zakonnicą,ale później to minęło i w 8 klasie pamiętam jak przejeżdżając koło plebanii przeszła mi taka myśl "jak można być księdzem czy zakonnicą",nie rozumiałam co oni czują więc uważałam,że to zmarnowane życie.No ale w 2-giej klasie liceum pojawiła się znów myśl o życiu zakonnym :p i tak trwa do dziś.Teraz doskonale rozumiem księży,Siostry,Braci i wiem,że to nie jest zmarnowanie życia,poprostu odpowiedzieli miłością na Miłość :love:.Tak pisząc w dużym skrócie,to jakoś przez te lata Pan kształtował moją wiarę,doświadczał,uczył...,tylko tak się zastanawiam dlaczego,jaki ma plan ;).

Łucja - 2009-03-04 17:06:23

mi nic nie wiadomo o tym, żebym jako dziecko chciała być siostrą... tylko w gimnazjum, na angielskim, mieliśmy opisać swoją przyszłość, a nie chciało mi się rozpisywać ile będę miała dzieci, jak je nazwę i gdzie mi się marzy mieszkać, więc napisałam, że będę zakonnicą... :P w sumie do tej pory nie wierzę, że dałam nauczycielce to do sprawdzenia :)

siostrzyczka - 2009-03-05 12:56:30

ale wtedy brałaś to na serio kiedy o tym pisałaś czy jeszcez nie??

Łucja - 2009-03-05 15:43:08

w sumie nie wiem... traktowałam to jako żart, żeby nie pisać czegoś, czego nie umiałam :) ale może jakaś prawda w tym była...

Promyczek dla Nieba:) - 2009-03-05 20:49:00

Oj coś czuję,że tak :):P

Lusi - 2010-09-14 20:26:57

A u mnie było wręcz odwrotnie:))) Jako małe dziecko, byłam z dziadkiem w jakimś klasztorze zawieźć dary. Dokładnie nie pamiętam dlaczego akurat mnie zabrali ze sobą ale jakimś cudem tam się znalazłam. Małe przestraszone dziecko w klasztorze... a tu na przywitanie : "ooo TY to będziesz siostrą zakonną".
Momentalnie chciałam uciekać. Oczywiście odpowiedź w sercu była jedna: "NIE!!!!- nigdy w życiu". Nie było to jednorazowe, gdziekolwiek miałam styczność z siostrami słyszałam to samo. Bunt był ogromny... Patrząc teraz na to z boku... hmm chyba nie było to bez znaczenia, bałam się sióstr, ale z drugiej strony zastanawiałam się co to wszystko znaczy...  I kto by pomyślał że po latach aż tak zmienię zdanie :)

Ania - 2010-09-14 20:53:18

ja miałam jakieś 4-6 lat, na pewno nie chodziłam jeszcze do szkoły i wymyśliłam sobie, że będę zakonnicą. pomysł nie wziął się znikąd. oglądałam wtedy jakąś argentyńską telenowelę. niestety nie pamiętam tytułu... były tam 3 siostry, w tym jedna zakonnica, która z byle powodu klęczała na grochu... pamiętam, że byłam nią zafascynowała i też strasznie chciałam tak na tym grochu klęczeć ;p takie dziecinne pomysły na życie ;p jakiś czas potem, nie jestem w stanie powiedzieć kiedy, powiedziałam tacie, że będę zakonnicą (nie pamiętam, co mnie tak zmotywowało...)... a on mi na to, że będzie wtedy bardzo nieszczęśliwy. to było tak dawno, a pamiętam do dziś, zostało w serduchu.
potem chyba w 3 klasie podstawówki, chyba gdy razem piekłyśmy ciasto, mama opowiadała mi o koleżance jej katechety, która rzekomo odwiedziła siostry klauzurowe, miała wejść na chwilę, tylko zobaczyć, a już jej nie wypuściły i została na zawsze ;p normalnie wyobrażałam to sobie wtedy jak jakieś więzienie, jak nie obóz koncentracyjny ;p
nie wspominam już, że w przez kilka lat szła za mną trauma religii w pierwszej klasie, której to uczyła nas s. Anna. dostałam 3 za znajomość 'Zdrowaś Maryjo..' i ogólnie źle wspominałam katechezy. teraz patrzę na to trochę inaczej, ale wtedy wspominałam s. Annę bardzooo niekorzystnie.
Potem byłam coraz dalej, dalej, dalej od Boga. Rok temu coś stopniowo zaczęło się zmieniać. Potem były rekolekcje wielkopostne, ksiądz Damian, muzyka chrześcijańska... Teraz  z każdym dniem jestem dojrzalsza, z każdym dniem kocham bardziej, z każdym dniem się zmieniam. Nie chcę na razie pisać o sednie mojego powołania. Przyjdzie jeszcze na to czas :)
jeśli już mówimy o początkach... urodziłam się 14 kwietnia (14 kwietnia 966 - chrzest Polski), w... Wielki Piątek. podchodzę do tego z lekkim dystansem, ale podobno nie ma przypadków...

naszepowolanie.pun.pl