sanderka1000 - 2011-05-01 21:47:52

Słowo Boże powinno być ważne w życiu każdego z nas. Dlatego wpadłam na pomysł, że możemy tutaj wzajemnie ubogacać się tym Słowem. Co niedzielę ja (albo ktoś inny może oczywiście) zamieścimy fragment Ewangelii i jeśli ktoś będzie chciał to może napisać pod tym tekstem co go najbardziej uderzyło i co Bóg powiedział do mnie przez to Słowo. Wiadomo - często to rozważanie jest bardzo osobiste, w końcu to słowa Boga skierowane do Ciebie konkretnie. Jednak gorąco zachęcam do dzielenia się tym, czym można. To bardzo ubogaca drugą osobę, ale też częściowo ubogacamy siebie dzieląc się tym.

(J 20,19-31)
Było to wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia. Tam gdzie przebywali uczniowie, drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, Jezus wszedł, stanął pośrodku i rzekł do nich: Pokój wam! A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane. Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: Widzieliśmy Pana! Ale on rzekł do nich: Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę. A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz /domu/ i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: Pokój wam! Następnie rzekł do Tomasza: Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż /ją/ do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym. Tomasz Mu odpowiedział: Pan mój i Bóg mój! Powiedział mu Jezus: Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli. I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej książce, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego.

Mnie dziś bardzo mocno urzekło to, że Jezus dał się dotknąć Tomaszowi. Mógł go skarcić za jego niedowiarstwo, jednak nie zrobił tego, ale rzucił propozycję, że jeśli tak bardzo pragnie to może sprawdzić, że to naprawdę On, może go realnie dotknąć, włożyć palec w Jego rany.
Bardzo duży wydźwięk mają też słowa "Pokój Wam!", podczas gdy wszystko jest przedstawione trochę w takim świetle pesymistycznym: w świetle lęku, zagubienia i niedowiarstwa. Jednak tylko Jezus przychodząc do apostołów przynosi im pokój. Uczniowie zabarykadowali się w pomieszczeniu, ale Chrystusowi nie robiło to różnicy. tak samo przychodzi do nas: w wyniku lęku i niedowiarstwa zamykamy swoje serce i zdajemy się na siebie, ale Chrystus przychodzi do nas mimo tych drzwi zamkniętych i też mówi "Pokój Ci, dziecko!".

dzidziuś - 2011-05-02 14:15:44

fajny pomysł, a nawet niedawno o takim samym czymś myślałam :D

Ania - 2011-05-02 18:55:56

Mi ta Ewangelia uświadamia jak często jestem takim niewiernym Tomaszem, jak często nie wierzę Jezusowi. Bo tu chodzi właśnie o to, by nie tylko wierzyć w Jezusa,a le też wierzyć Jezusowi.

Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych.

Czyż nie wystarczy to jedno zdanie? Tak często zamykam drzwi, mówię 'nie'. Lecz On nie strzela focha. Przychodzi, pierwszy wyciąga dłoń.


Świetny pomysł :)

Ania - 2011-05-08 20:45:52

Łk 24,13-35



Oto dwaj uczniowie Jezusa tego samego dnia, w pierwszy dzień tygodnia, byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni ze sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali ze sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali.
On zaś ich zapytał: „Cóż to za rozmowy prowadzicie ze sobą w drodze?”. Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: „Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało”. Zapytał ich: „Cóż takiego?”. Odpowiedzieli Mu: „To, co się stało z Jezusem z Nazaretu, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że właśnie On miał wyzwolić Izraela. Teraz zaś po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało. Co więcej, niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli”.
Na to On rzekł do nich: „O, nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swojej chwały?”. I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego. Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: „Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił”. Wszedł więc, aby zostać z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im, Wtedy otworzyły się im oczy i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: „Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?”. W tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali zebranych Jedenastu i innych z nimi, którzy im oznajmili: „Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi”. Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak Go poznali przy łamaniu chleba.



zachęcam do refleksji :)

sanderka1000 - 2011-05-08 22:56:24

Rozmawiali oni ze sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło.
Rozmawiali ze sobą, dzielili się swoimi przeżyciami, wspierali się nawzajem... Jakże często brak komunikacji między mną a drugą osobą...

W sumie to szczerze mówiąc oprócz tego fragmentu nic więcej mi nie wpada do głowy jak na razie. Takie totalne 'nic' przy tym Słowie...

A-psik - 2011-05-09 10:31:20

A ja w przypadku tej ewangelii zgodzę się ze słowami wrocławskiego dominikanina o. Marcina: "bardzo często w chwilach smutków i tragedii (choć też i radości) dochodzimy do wniosku, że Boga nie ma, że nami się nie interesuje. Zbytnio jesteśmy skoncentrowani na sobie, by zauważyć Jego obecność koło nas, tak jak Kleofas i jego towarzysz".

Ps. to nie jest dosłowny cytat.

Hebronka - 2011-05-09 14:24:31

Oni szli do jakiejś nic nie znaczącej wioski, bo szukali ukojenia. Nie rozumieli, co się wydarzyło. Mesjasz ich oszukał !

Często zapominamy w takich chwilach o Bogu albo myślimy, że jest On zwrócony przeciwko nam ...

Ania - 2011-05-09 15:32:10

A ja zauważam tutaj rozmowę, bezpośredni kontakt z Bogiem. Kiedy rozmawiają o Nim, są jakby zaślepieni, kiedy wchodzą w relację z Bogiem, słuchają Jego słów, przyjmują chleb, który On łamał, klapki z oczu spadają... Piękna relacja, Bóg-człowiek.

sanderka1000 - 2011-05-09 21:48:10

A-psik, dzięki za te słowa. Rzeczywiście często jest tak, że skupiamy się na sobie i twierdzimy, że On nas zostawił, a tak naprawdę jest bardzo blisko nas! Dzięki! :)

sanderka1000 - 2011-05-15 08:31:03

(J 10,1-10)
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę, ale wdziera się inną drogą, ten jest złodziejem i rozbójnikiem. Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. Temu otwiera odźwierny, a owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich czele, a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają. Natomiast za obcym nie pójdą, lecz będą uciekać od niego, bo nie znają głosu obcych. Tę przypowieść opowiedział im Jezus, lecz oni nie pojęli znaczenia tego, co im mówił. Powtórnie więc powiedział do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ja jestem bramą owiec. Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami, a nie posłuchały ich owce. Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony - wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę. Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby /owce/ miały życie i miały je w obfitości.

"Woła on swoje owce po imieniu"
Nie jesteśmy dla Chrystusa nikim obcym. Często, nie znając czyjegoś imienia, wołamy do kogoś "Ej, Ty!", bezimiennie. Ale Chrystus zwraca się do nas po imieniu, zna nas i chce być naszym pasterzem.

(...)oni nie pojęli znaczenia tego, co im mówił. Powtórnie więc powiedział do nich Jezus"
Chrystus nie zniechęcił się za pierwszym razem, kiedy to uczniowie nie zrozumieli Jego słów, ale starał się im wytłumaczyć ponownie to, co chciał im przekazać. W sumie to do tego fragmentu mam takie dwie myśli. Jak szybko ja się zniechęcam? Ale też ile razy Chrystus musi powtarzać mi to samo żebym w końcu pojęła, co chciał mi powiedzieć? Na ile uważnie Go słucham i staram się Go zrozumieć?

dzidziuś - 2011-05-15 14:36:53

a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają.

Ci, którzy doświadczyli działania Pana, znają Go, idą za Nim. Jaki świat byłby ubogi gdybyśmy nie mogli poznać Go. Sami sobie przypomnijmy, ile radości sprawia nam poznawanie Pana. Choć próbujemy zapomnieć o Nim, nie damy rady. Jak już raz poznaliśmy Jego głos to nie ma szans- On zawsze będzie nam towarzyszył, a nam trudno bez Niego wytrzymać. Trudno oprzeć się Jego Głosowi kiedy zaproszenie cicho brzmi.

A-psik - 2011-05-15 21:51:52

Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby /owce/ miały życie i miały je w obfitości.

Owi złodzieje, nieodmiennie, kojarzą mi się z liderami rozlicznych nowych ruchów religijnych (potocznie zwanych sektami). Przychodzą do nas z uśmiechem na twarzy... Z pozoru niosąc Słowo Boże, pełni dobrych zamiarów wobec nas i z wyrozumiałością godną świętych wkradają się do naszego serca, by w końcu (gdy już jest za późno) zdjąć maskę. Wtedy ci "pasterze" zabierają nam wszystko co do nas należy, materialnego i niematerialnego. Niszczą wolność człowieka i niego samego...a zdarza się, że na końcu tej drogi jest (nie tylko duchowa, ale też i ta fizyczna) śmierć, jak na przykład miało to miejsce w Gujanie, gdzie ponad 900 członków Świątyni Ludu  popełniło zbiorowe samobójstwo (nie wszyscy z własnej woli). A, że zaczyna się tydzień modlitwy za powołania, to może warto pomodlić się za tych wszystkich, którzy postanowili kroczyć Jego drogą i stać się jak On dobrymi pasterzami, byśmy mogli przy nich wzrastać ku Niemu :)

sanderka1000 - 2011-05-22 13:06:42

(J 14,1-12)
Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę. Odezwał się do Niego Tomasz: Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę? Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście. Rzekł do Niego Filip: Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy. Odpowiedział mu Jezus: Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: Pokaż nam Ojca? Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie - wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca.

Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie
W tym czasie, kiedy zmagam się z podjęciem pewnej decyzji Chrystus mówi, żebym nie była przepełniona strachem. On jest ze mną, wraz ze swoim Ojcem i pomoże mi, jeżeli podejmę się powierzonego mi zadania.

Gdyby tak nie było to bym wam powiedział.
Jak wiele szczerości jest w Jego słowach. Chce nam mówić wszystko, o czym tylko zapragnie i nie chce się z tym ukrywać.

A-psik - 2011-05-22 15:32:35

W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział.

Każdy człowiek ma swoje odwieczne miejsce w Mistycznym Ciele Chrystusa i każdy z nas jest jego niezbędną cząstką (nawet taki grzesznik jak ja), której nikt inny nie może zastąpić. Jeśli ktoś podejmie decyzje o odejściu od Kościoła pozostanie po nim wyrwa nie do zapełnienia...

Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.

Poznanie Boga może dokonać się jedynie przez poznanie Syna Bożego i tylko dzięki Niemu możemy stanąć przed Boskim Obliczem.

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca.

Tymi słowami Jezus zachęca nas do ustawicznego działania i nie poddawania się nawet wówczas, gdy na naszej drodze pojawią się przeszkody... Zapewnia nas, że z jego pomocą możemy wszystko, choćby i góry przenosić ;)

Ania - 2011-05-22 18:15:02

Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.

Potrzeba czegoś więcej...?
Przeniknęła mnie taka myśl: 'Wszystkim jestem. Czego szukasz?'

Właśnie często czegoś szukamy, gonimy za ulotnymi pragnieniami, a On przecież daje nam wszystko i zaspokaja wszystkie pragnienia.

sanderka1000 - 2011-05-29 08:30:52

(J 14,15-21)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania. Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze - Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie. Nie zostawię was sierotami: Przyjdę do was. Jeszcze chwila, a świat nie będzie już Mnie oglądał. Ale wy Mnie widzicie, ponieważ Ja żyję i wy żyć będziecie. W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was. Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie.

Nie zostawię was sierotami: Przyjdę do was.
Dziękuję Ci, Panie. Dziękuję Ci, że Ty nigdy mnie nie zostawisz nawet wtedy, gdy wszyscy odwrócą się ode mnie, poczuję się niepotrzebna i bezużyteczna. Jednak Ty jesteś zawsze, bliżej nawet niż mi się wydaje. I chwała Ci za to!

W tę niedzielę bardzo mocno jednak uderza mnie drugie czytanie, które brzmi:
(1 P 3,15-18)
Pana Chrystusa miejcie w sercach za Świętego i bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest. A z łagodnością i bojaźnią [Bożą] zachowujcie czyste sumienie, ażeby ci, którzy oczerniają wasze dobre postępowanie w Chrystusie, doznali zawstydzenia właśnie przez to, co wam oszczerczo zarzucają. Lepiej bowiem - jeżeli taka wola Boża - cierpieć dobrze czyniąc, aniżeli czyniąc źle. Chrystus bowiem również raz umarł za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was do Boga przyprowadzić; zabity wprawdzie na ciele, ale powołany do życia Duchem.

W sumie ono całe tak bardzo mocno dotyka mojej sytuacji. Ale też bardzo konkretnie daje odpowiedź na zadawane przeze mnie pytania. Pokazuje też jak bardzo ja, w dzisiejszym świecie, mogę upodobnić się do Chrystusa. Jak bardzo ludzie niszczą mnie krytykując moje zachowanie, będąc zazdrosnym o to, co robię dla innych mimo tego, że sami mają okazje się wykazać. Chrystus też został skrytykowany, odrzucony, skazany na śmierć za to, co robił.

Siasia - 2011-06-12 15:05:34

Słowa Ewangelii według świętego Jana

Wieczorem w dniu zmartwychwstania, tam gdzie przebywali uczniowie, drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami. Przyszedł Jezus, stanął pośrodku, i rzekł do nich: „Pokój wam!”. A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana.
A Jezus znowu rzeki do nich: „Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam”. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: „Weźmijcie Ducha Świętego. Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane”.


Apostołowie, pomimo tego, że wiele słyszeli od innych o zmartwychwstaniu Jezusa to ciągle bali się prześladowania ze strony Żydów, a Jezus przyszedł do nich by rozwiać wszystkie ich wątpliwości. Mało tego - dał im swojego Ducha, po to, by ich umocnić w ich powołaniu - czyli głoszenia Dobrej Nowiny wszystkim narodom, gdzie Chrystus nie był znany.  Duch Święty obdarzył ich wieloma łaskami, darami i charyzmatami tak, że od tego momentu apostołowie już nigdy nie zaryglowali drzwi, tylko z odwagą mówili o Jezusie. Dzisiaj mamy szczególny dzień - Zesłanie Ducha Świętego.  Jezus na nowo daje nam swojego Ducha, po to, byśmy jak Jego pierwsi uczniowie dawali świadectwo innym, mieli odwagę pokazać, że jesteśmy prawdziwymi chrześcijanami, katolikami w tym świecie, który cały czas pędzi...

sanderka1000 - 2011-06-12 18:05:31

Kiedy wydaje się na, że zostaliśmy w sytuacji bez wyjścia Jezus przychodzi do nas pomimo tego, że jesteśmy zamknięci na Jego działanie myśląc, że zostaliśmy sami i mówi do każdego z nas "Pokój ci! Nie lękaj się, bo jestem z tobą i dam ci mojego Ducha abyś właściwie rozwiązał/a zaistniałą sytuację! Musisz tylko uwierzyć w moje działanie i oddać mi to, co cię trapi i męczy!"

Uradowali się uczniowie ujrzawszy Pana.
Spotkanie z Bogiem nie jest wydarzeniem smutnym, czy męczącym. Jest to zdarzenie radosne, pełne energii i pokoju. Modlitwa jest spotkaniem z Bogiem. Dlatego też nie powinna być ona wymuszona, nie powinna być też męczarnią czy cierpieniem. Nasza modlitwa powinna być przepełniona szczęściem wynikającym z obecności Pana. Tylko ja i On. Czyż już to samo stwierdzenie nie wywołuje uśmiechu na twarzy? Sam Bóg przychodzi do mnie i pragnie spotkania ze mną.

sanderka1000 - 2011-06-19 20:55:18

(J 3,16-18)
Jezus powiedział do Nikodema: Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego.

sanderka1000 - 2011-08-21 21:39:09

(Mt 16,13-20)
Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? A oni odpowiedzieli: Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków. Jezus zapytał ich: A wy za kogo Mnie uważacie? Odpowiedział Szymon Piotr: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego. Na to Jezus mu rzekł: Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Wtedy surowo zabronił uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem.

Kim Jezus jest dla mojej rodziny, wspólnoty, przyjaciół? Niestety co raz częściej staje się nikim. Szczególnie w mojej rodzinie nie widzę jakiegokolwiek zainteresowania Jego osobą, a wręcz odrzucania prawie wszystkiego, co wiąże się z Kościołem i wiarą. Nie rozmawiamy też na ten temat zbyt często. Czasem, bardzo rzadko, ale to raczej przez przypadek, jak temat się "napatoczy".

Piotr odpowiada stanowczo i pewnie. Ja chyba nie umiałabym tak dokładnie określić kim jest dla mnie Chrystus. Niby jest moim Panem i Zbawicielem, ale nie wiem, czy mogłabym to stwierdzić z tak wielką pewnością jak Piotr.

Chrystus wybrał prostego człowieka. Każdego dnia wybiera także i mnie. Ale często nie potrafię być Jego opoką i skałą. Często nawalam i ignoruje Jego polecenia. Może się to wiązać też z tym, że moja postawa gorszy innych. Staję się w ten sposób przeszkodą dla innych w drodze do Jezusa.

Panie, pomóc mi wyznawać Cię z dumą i z odwagą...

dzidziuś - 2011-08-22 14:02:34

Od pewnego czasu nurtuje mnie pytanie "Czy się wstydzę Jezusa?"
Na pielgrzymce czy w innym miejscu gdzie spotykam wierzących ludzi potrafię uklęknąć, przeżegnać się, pomodlić i nie wstydzę się nawet łez, a jak robię to w moim parafialnym kościele? Gdzie znam 3/4 osób, a niech trafi się jeszcze ktoś ze znajomych to już porażka!
Gdyby ktoś ze znajomych zapytał się mnie "Kim jest dla Ciebie Jezus?" - chciałabym odpowiedzieć tak jak Piotr, ale nie wiem czy potrafię...

Panie, naucz mnie być Twoim wyznawcą, jak Piotr...

sanderka1000 - 2011-08-27 23:14:33

(Jr 20,7-9)
Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść; ujarzmiłeś mnie i przemogłeś. Stałem się codziennym pośmiewiskiem, wszyscy mi urągają. Albowiem ilekroć mam zabierać głos, muszę obwieszczać: Gwałt i ruina! Tak, słowo Pańskie stało się dla mnie codzienną zniewagą i pośmiewiskiem. I powiedziałem sobie: Nie będę Go już wspominał ani mówił w Jego imię! Ale wtedy zaczął trawić moje serce jakby ogień, nurtujący w moim ciele. Czyniłem wysiłki, by go stłumić, lecz nie potrafiłem.

(Ps 63,2-6.8-9)
REFREN: Ciebie, mój Boże, pragnie moja dusza.

Boże mój, Boże, szukam Ciebie
i pragnie Ciebie moja dusza.
Ciało moje tęskni za Tobą,
jak ziemia zeschła i łaknąca wody.

Oto wpatruję się w Ciebie w świątyni,
by ujrzeć Twą potęgę i chwałę.
A Twoja łaska jest cenniejsza od życia,
więc sławić Cię będą moje wargi.

Będę Cię wielbił przez całe me życie
i wzniosę ręce w imię Twoje.
Moja dusza syci się obficie,
a usta Cię wielbią radosnymi wargami.

Bo stałeś się dla mnie pomocą
i w cieniu Twych skrzydeł wołam radośnie:
Do ciebie lgnie moja dusza,
prawica Twoja mnie wspiera.


(Rz 12,1-2)
Proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej. Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe.

(Ef 1,17-18)
Niech Ojciec naszego Pana Jezusa Chrystusa przeniknie nasze serca swoim światłem, abyśmy wiedzieli, czym jest nadzieja naszego powołania.

(Mt 16,21-27)
Jezus zaczął wskazywać swoim uczniom na to, że musi iść do Jerozolimy i wiele cierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie. A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie. Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie. Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi, i wtedy odda każdemu według jego postępowania.

Jakże mocno urzekła mnie ta niedzielna Liturgia Słowa. Najpierw pierwsze czytanie, które po części wyraża także moje odczucia. Chcę iść za Bogiem, który uwiódł mnie swoją miłością. Jednak dla ludzi wydaje się to chore i bez sensu, co zniechęca i sprawia, że chce się być ze swoją wiarą sam na sam, nie przyznając się do niej przy innych. Jednak kiedy się nie przyznam czuję w środku jakiś taki żal. W drugim czytaniu nadchodzi takie pewne pokrzepienie. Nie ważne jest to, co mówią ludzie. Ważne jest to, co mówi Bóg. Nie mamy iść za marnością tego świata (która w dzisiejszych czasach dosyć mocno się ukazuje), ale za Bogiem. No i Ewangelia, w której Pan Jezus mówi, że nie będzie tak prosto jak nam się wydaje. Ale i On musiał wziąć krzyż, więc dlaczego nie możemy zrobić tego  i my?

Ogólnie bardzo dużo myśli, ale jest już trochę późno i burza u mnie, więc trzeba się zwijać :D

dzidziuś - 2011-08-28 18:37:41

Jezus ma swój krzyż. Jak często ja chcę przyjąć Jezusa, ale bez krzyża? Jak często chciałabym powiedzieć, że jestem Jego wyznawcą, ale kiedy przychodzą pierwsze trudności (Jego krzyż) ja rezygnuję? Jeśli wybieram Jezusa, wybieram także krzyż i do tego powinnam się przyzwyczaić.

Uwiodłeś mnie Panie, a ja pozwoliłem się uwieść. - Piękne słowa, do których nie umiem dać komentarza...

A-psik - 2011-08-30 11:39:55

Zejdź Mi z oczu, szatanie!

O. Marcin (dominikanin, duszpasterz akademicki z wrocławskiego klasztoru) przywołał greckie znaczenie pierwszej części zdania z Ewangelii św. Mateusza, czyli zamiast "zejdź mi z oczu", to "idź za mną". Co oznacza, że Jezus nikogo z nas nie skreśla, choć dobitnie nazywa nasze czyny stąd słowo po: "szatanie" (przeciwniku, ty który się sprzeciwiasz).

Coś we mnie pękło na tej mszy i łezki popłynęły z oczu...tak trudno uwierzyć, że mimo wszystko On nadal mnie pragnie i kocha.

dzidziuś - 2011-08-30 11:48:27

A-psik, dzięki za te słowa! :)

sanderka1000 - 2011-09-05 16:21:52

(Ez 33,7-9)
To mówi Pan: Ciebie, o synu człowieczy, wyznaczyłem na stróża domu Izraela po to, byś słysząc z mych ust napomnienia przestrzegał ich w moim imieniu. Jeśli do występnego powiem: Występny musi umrzeć - a ty nic nie mówisz, by występnego sprowadzić z jego drogi - to on umrze z powodu swej przewiny, ale odpowiedzialnością za jego śmierć obarczę ciebie. Jeśli jednak ostrzegłeś występnego, by odstąpił od swojej drogi i zawrócił, on jednak nie odstępuje od swojej drogi, to on umrze z własnej winy, ty zaś ocaliłeś swoją duszę.

(Ps 95,1-2.6-9)
REFREN: Słysząc głos Pana serc nie zatwardzajcie

Przyjdźcie, radośnie śpiewajmy Panu,
wznośmy okrzyki ku chwale Opoki naszego zbawienia,
stańmy przed obliczem Jego z uwielbieniem,
radośnie śpiewajmy Mu pieśni.

Przyjdźcie, uwielbiajmy Go padając na twarze,
zegnijmy kolana przed Panem, który nas stworzył.
Albowiem On jest naszym Bogiem,
a my ludem Jego pastwiska i owcami w Jego ręku.

Obyście dzisiaj usłyszeli głos Jego:
„Niech nie twardnieją wasze serca jak w Meriba,
jak na pustyni w dniu Massa,
gdzie mnie kusili wasi ojcowie,
doświadczali mnie, choć widzieli moje dzieła”.

(Rz 13,8-10)
Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością. Kto bowiem miłuje bliźniego, wypełnił Prawo. Albowiem przykazania: Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj, i wszystkie inne - streszczają się w tym nakazie: Miłuj bliźniego swego jak siebie samego. Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa.

(2 Kor 5,19)
W Chrystusie Bóg pojednał świat ze sobą, nam zaś przekazał słowo jednania.

(Mt 18,15-20)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Gdy brat twój zgrzeszy [przeciw tobie], idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik! Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich.

"Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie..."
Jakże często nie potrafię wybaczyć komuś, kto mnie skrzywdził. Noszę w sobie uraz do tej osoby i gdy tylko ją widzę wspominam sobie krzywdy, jakich doznałam przez tę osobę. Nie jestem wolna od zranień, które noszę w sercu. A Chrystus mówi, żeby nie tłumić w sobie doznanych krzywd. Zwraca uwagę, abym w formie braterskiego upomnienia wypowiedziała te braterskie krzywdy. Czy potrafię na spokojnie upomnieć drugą osobę? Nie. Najczęściej dokonuje się to w jakimś akcie żalu, wylania swoich pretensji i zwykłego krzyku. Albo wcale, właśnie tłumiąc to wszystko w sobie. Często mówię wszystkim dookoła jakie to krzywdy wyrządziła mi dana osoba, a nie potrafię powiedzieć jej wprost, że to mnie boli i nie chciałabym, żeby to się powtórzyło.

"Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą..."
Zbyt mało jest we mnie zawierzenia Chrystusowi tych doznanych krzywd. Za rzadko, zamiast wylewać swoje żale u innych na ramieniu, proszę ich o modlitwę za te osoby, które mnie skrzywdziły. Zbyt często zapominam o Nim i o Jego uzdrawiającej mocy...

Ojcze, pomóż mi przebaczyć moim krzywdzicielom...

sanderka1000 - 2011-09-09 21:50:28

Zainspirowana dzisiejszym spotkaniem formacyjnym mojej wspólnoty dodaję to Słowo już dziś, żeby może w ten sposób ktoś z Was mógł przeżyć lepiej niedzielną Liturgię Słowa :)

(Syr 27,30-28,7)
Złość i gniew są obrzydliwościami, których pełen jest grzesznik. Tego, który się mści, spotka zemsta Pana: On grzechy jego dokładnie zachowa w pamięci. Odpuść przewinę bliźniemu, a wówczas, gdy błagać będziesz, zostaną ci odpuszczone grzechy. Gdy człowiek żywi złość przeciw drugiemu, jakże u Pana szukać będzie uzdrowienia? Nie ma on miłosierdzia nad człowiekiem do siebie podobnym, jakże błagać będzie o odpuszczenie swoich własnych grzechów? Sam będąc ciałem trwa w nienawiści, któż więc odpokutuje za jego przewinienia? Pamiętaj na ostatnie rzeczy i przestań nienawidzić; - na rozkład ciała, na śmierć, i trzymaj się przykazań! Pamiętaj na przykazania i nie miej w nienawiści bliźniego, - na przymierze Najwyższego, i daruj obrazę!

(Ps 103,1-4.9-12)
REFREN: Pan jest łaskawy, pełen miłosierdzia

Błogosław, duszo moja, Pana,
i wszystko co, jest we mnie, święte imię Jego.
Błogosław, duszo moja, Pana
i nie zapominaj o wszystkich Jego dobrodziejstwach.

On odpuszcza wszystkie Twoje winy
i leczy wszystkie choroby,
On twoje życie ratuje od zguby,
obdarza cię łaską i zmiłowaniem.

Nie zapamiętuje się w sporze,
nie płonie gniewem na wieki.
Nie postępuje z nami według naszych grzechów
ani według win naszych nam nie odpłaca.

Bo jak wysoko niebo wznosi się nad ziemią,
tak wielka jest łaska Pana dla Jego czcicieli.
Jak odległy jest wschód od zachodu,
tak daleko odsunął od nas nasze winy.

(Rz 14,7-9)
Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc i w śmierci należymy do Pana. Po to bowiem Chrystus umarł i powrócił do życia, by zapanować tak nad umarłymi, jak nad żywymi.

(J 13,34)
Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem.

(Mt 18,21-35)
Piotr zbliżył się do Jezusa i zapytał: Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy? Jezus mu odrzekł: Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy. Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał rozliczyć się ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby tak dług odzyskać. Wtedy sługa upadł przed nim prosił go: Panie, miej cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam. Pan ulitował się nad tym sługą, uwolnił go i dług mu darował. Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: Oddaj, coś winien! Jego współsługa upadł przed nim i prosił go: Miej cierpliwość nade mną, a oddam tobie. On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu. Współsłudzy jego widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. Wtedy pan jego wezwał go przed siebie i rzekł mu: Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą? I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda. Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy serca swemu bratu.

Dla mnie to Słowo jest bardzo mocne. Piotr nie bez powodu pyta ile razy ma przebaczać, najwyraźniej posiada osobę, która często go krzywdzi. Czy ja także posiadam taką osobę? W jaki sposób ona mnie krzywdzi? Czy potrafię zawierzyć moje cierpienie Chrystusowi? Nie? A może czas najwyższy, żeby to uczynić? A może mam problem z wiarą w przebaczenie samego Chrystusa? Czy gdy odchodzę od kratek konfesjonału wracam do domu ze świadomością Chrystusowego przebaczenia, czy też raczej dalej obwiniam się za swoje grzechy i uważam, że nie zostały mi one przebaczone? A jakie mam podejście do siebie? Czy potrafię sobie samemu przebaczyć własne słabości? Czy wierzę w to, że Chrystus przyjmuje mnie takim, jakim jestem?

Tak wiele pytań, a jakże mało odpowiedzi... Jakże mocne jest słowo Boga, jakże przeszywająca jest Jego mowa...

Przebacz mi, Jezu, i pomóż mi przebaczać!

dzidziuś - 2011-09-10 12:37:11

Ileż to razy Jezus przebaczał mi różnorakie błędy... A ja nie umiem przebaczyć ich moim bliźnim. Nie potrafię im zaufać. Jestem jak ten sługa, któremu pan darował dług. Ja też zamiast dziękować Bogu za miłosierdzie potępiam innych i krytykuję za ich błędy czyli nie daruję długu... Może warto najpierw zastanowić się nad sobą i swoim postępowaniem? I zacząć żyć według przykazań?

Panie, naucz mnie wprowadzać w życie Twoje Słowo...

sanderka1000 - 2011-09-16 22:21:33

(Iz 55,6-9)
Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko! Niechaj bezbożny porzuci swą drogę i człowiek nieprawy swoje knowania. Niech się nawróci do Pana, a Ten się nad nim zmiłuje, i do Boga naszego, gdyż hojny jest w przebaczaniu. Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami - wyrocznia Pana. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje - nad waszymi drogami i myśli moje - nad myślami waszymi.

(Ps 145,2-3.8-9.17-18)
REFREN: Pan bliski wszystkim, którzy Go wzywają

Każdego dnia będę Ciebie błogosławił
i na wieki wysławiał Twoje imię.
Wielki jest Pan i godzien wielkiej chwały,
a wielkość Jego niezgłębiona.

Pan jest łagodny i miłosierny,
nieskory do gniewu i bardzo łaskawy.
Pan jest dobry dla wszystkich,
a Jego miłosierdzie nad wszystkim, co stworzył.

Pan jest sprawiedliwy na wszystkich swych drogach
i łaskawy we wszystkich swoich dziełach.
Pan jest blisko wszystkich, którzy Go wzywają,
wszystkich wzywających Go szczerze.

(Flp 1,20c-24.27a)
Chrystus będzie uwielbiony w moim ciele: czy to przez życie, czy przez śmierć. Dla mnie bowiem żyć - to Chrystus, a umrzeć - to zysk. Jeśli bowiem żyć w ciele - to dla mnie owocna praca, co mam wybrać? Nie umiem powiedzieć. Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść, a być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele - to bardziej dla was konieczne. Tylko sprawujcie się w sposób godny Ewangelii Chrystusowej.

(Dz 16,14b)
Otwórz, Panie nasze serca, abyśmy uważnie słuchali słów Syna Twojego.

(Mt 20,1-16a)
Królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy. Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam. Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił. Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie? Odpowiedzieli mu: Bo nas nikt nie najął. Rzekł im: Idźcie i wy do winnicy! A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych! Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze. Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekoty. Na to odrzekł jednemu z nich: Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje i odejdź! Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry? Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi.

"Dla mnie bowiem żyć - to Chrystus, a umrzeć - to zysk."
Już od dłuższego czasu ten fragment Pisma Świętego przewodzi jakoś w moim życiu. W sumie w tym jednym zdaniu streszcza się cały cel życia, przynajmniej mojego. Obojętnie co bym zrobiła, to wszystko ma być oparte na Chrystusie, zrobione dla Chrystusa i w Chrystusie. A śmierć? Jak to mówi jedna piękna piosenka: "Będzie to piękne spotkanie", spotkanie z Ojcem, do którego przecież wszyscy dążymy.

Pan sam wyznacza pracę i nagrodę w winnicy. Powołanie do Pańskiej winnicy jest czystą i niezasłużoną łaską. Jak Bóg mnie prowadzi? Jak Jego opatrzność strzegła mnie, czuwała nade mną i moimi najbliższymi?
Gospodarz z przypowieści z cierpliwością szuka błąkających się robotników i zaprasza ich do winnicy, nie zważając na porę dnia. W której porze mojego życia odnalazł mnie Chrystus? Jak długo musiał szukać? Dziękuję Panie za ten dzień, kiedy mnie odnalazłeś i powołałeś do swojej winnicy...

"Daj mi serce czułe i otwarte na pomoc najsłabszym!"

dzidziuś - 2011-09-16 22:32:03

Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko!

Szukam Cię Panie. Jak trudno mi Cię znaleźć w moim życiu. Często zamiast Ciebie znajduję grzech i obłudę. Co robić, aby w moim życiu był tylko Chrystus?

Niech się nawróci do Pana, a Ten się nad nim zmiłuje, i do Boga naszego, gdyż hojny jest w przebaczaniu.
Dziękuję za Twoją hojność... W ostatnim czasie tak wspaniale jej doświadczyłam. Poczułam się tak lekko i radośnie, bo Twoja łaska jest wielka!

Dla mnie bowiem żyć - to Chrystus, a umrzeć - to zysk.

Podobnie jak dla sanderki, dla mnie te słowa mają wielkie znaczenie. W nich zawiera się cały sens.
Wybierając Chrystusa, zyskuję wszystko. Pragnę być przepełniona Twoją Miłością, nawet kiedy wystawiam się na niezrozumienie i brak akceptacji innych. Chcę żyć Jezusem, który ogarnia mnie każdego dnia. Nikt nie jest tak wspaniały i dobry jak nasz Pan.
Dla Ciebie Panie, chcę umierać, by zacząć żyć na nowo ...

sanderka1000 - 2011-09-25 14:38:00

(Ez 18,25-28)
Wy mówicie: Sposób postępowania Pana nie jest słuszny. Słuchaj jednakże, domu Izraela: Czy mój sposób postępowania jest niesłuszny, czy raczej wasze postępowanie jest przewrotne? Jeśli sprawiedliwy odstąpił od sprawiedliwości, dopuszczał się grzechu i umarł, to umarł z powodu grzechów, które popełnił. A jeśli bezbożny odstąpił od bezbożności, której się oddawał, i postępuje według prawa i sprawiedliwości, to zachowa duszę swoją przy życiu. Zastanowił się i odstąpił od wszystkich swoich grzechów, które popełniał, i dlatego na pewno żyć będzie, a nie umrze.

(Ps 25,4-9)
REFREN: Wspomnij, o Panie, na swe miłosierdzie

Daj mi poznać Twoje drogi, Panie,
naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami.
Prowadź mnie w prawdzie według Twych pouczeń,
Boże i Zbawco, w Tobie mam nadzieję.

Wspomnij na swoje miłosierdzie, Panie,
na swoją miłość, która trwa od wieków.
Nie pamiętaj mi grzechów i win mej młodości,
lecz o mnie pamiętaj w swoim miłosierdziu,
ze względu na dobroć Twą, Panie.

Dobry jest Pan i prawy,
dlatego wskazuje drogę grzesznikom.
Pomaga pokornym czynić dobrze,
uczy pokornych dróg swoich.

(Flp 2,1-11)
Jeśli więc jest jakieś napomnienie w Chrystusie, jeśli - jakaś moc przekonująca Miłości, jeśli jakiś udział w Duchu, jeśli jakieś serdeczne współczucie - dopełnijcie mojej radości przez to, że będziecie mieli te same dążenia: tę samą miłość i wspólnego ducha, pragnąc tylko jednego, a niczego nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie. Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich! To dążenie niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie. On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest PANEM - ku chwale Boga Ojca.

(J 10,27)
Moje owce słuchają mojego głosu, Ja znam je, a one idą za Mną.

(Mt 21,28-32)
Jezus powiedział do arcykapłanów i starszych ludu: Co myślicie? Pewien człowiek miał dwóch synów. Zwrócił się do pierwszego i rzekł: Dziecko, idź dzisiaj i pracuj w winnicy! Ten odpowiedział: Idę, panie!, lecz nie poszedł. Zwrócił się do drugiego i to samo powiedział. Ten odparł: Nie chcę. Później jednak opamiętał się i poszedł. Któryż z tych dwóch spełnił wolę ojca? Mówią Mu: Ten drugi. Wtedy Jezus rzekł do nich: Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego. Przyszedł bowiem do was Jan drogą sprawiedliwości, a wyście mu nie uwierzyli. Celnicy zaś i nierządnice uwierzyli mu. Wy patrzyliście na to, ale nawet później nie opamiętaliście się, żeby mu uwierzyć.

Z którym z synów porównałbym swoje zachowanie? Kim jestem najczęściej: człowiekiem obietnic i deklaracji, czy konkretnych czynów i decyzji? Czy składałem Bogu obietnice, których nie wypełniłem? Czy jestem konsekwentny w moich duchowych postanowieniach? Co mogę powiedzieć o mojej wierności przyrzeczeniom lub ślubom złożonym wobec Boga? Czy moja zewnętrzna pobożność pokrywa się ze stanem mego serca? Czy w mojej religijnej postawie bardziej zależy mi na Bogu czy na opinii człowieka?

Odnoszę wrażenie, że w dzisiejszych czytaniach bardzo duży nacisk położony jest na postawę służby, niższości i własną grzeszność. Nie liczy się to, jak wysoko jesteśmy postawieni i jak wielkimi "świętymi" jesteśmy. Liczy się nasze serce, pokora i poczucie własnej grzeszności. Wszyscy jesteśmy ludźmi słabymi i musimy sobie często to uświadamiać, bo jednak nasz egoizm i zapatrzenie w siebie podpowiada, że to my jesteśmy najważniejszy a ten Bóg nie jest nam do niczego potrzebny. Z opowieści kapłanów można usłyszeć, że ludzie, którzy przychodzą po kilku albo nawet kilkunastu latach do kratek konfesjonału twierdzą, że oni to w sumie grzechów nie mają, bo o rodzinę to dbają, zabić też nikogo nie zabili, żony/męża też nie zdradzili itp., więc gdzie tu miejsce na grzech? Potrzeba nam takiej większej świadomości własnych czynów i własnej słabości.

Ale muszę się przyznać, że często mam tak, jak ten drugi syn. Kiedy np. mama mnie o coś poprosi to zawsze odpowiadam, że tego nie zrobię, że nie chce mi się, ale później męczy mnie sumienie i po chwili namysłu idę to zrobić. Oczywiście są też takie sytuacje, że bez chwili wahanie mówię: "Ok, zrobię to" i idę, ale to raczej dotyczy tych przyjemniejszych rzeczy ;)

Dobra, mogłabym tak pisać w nieskończoność, ale nie chcę Was zanudzać ;)

Jezu, chcę być prawy i prostolinijny...

dzidziuś - 2011-09-25 18:54:34

Na dzisiejszej Mszy Św. dużo razy padało polecenie, aby wytrwać w tym, co się Bogu obiecało. Że nie wystarczy sama deklaracja. Potrzeba konkretnych czynów. A jak jest z tym u mnie? Ile razy przyrzekałam Bogu wierność, zmianę życia? I czy udało mi się z tego wywiązać? Nie zawsze. Ile razy mówiłam: "Panie Jezu, pójdę za Tobą gdzie mnie tylko poprowadzisz, chcę być Ty kierował moim życiem, poddaję się Twojej woli." Mocne słowa, prawda? Ale co z tego, że ja je wypowiadam, jeśli nie umiem się do nich zastosować. Nie umiem jeszcze Bogu odpowiedzieć TAK na Jego Miłość konkretnym czynem. Podobnie jak pierwszy z synów. Najpierw zgadzam się z wolą Ojca- ale do czasu, w którym nie trzeba nic czynić. On też się zgodził, ale jak trzeba było iść na prawdę pracować do winnicy to zmienił zdanie i nie wypełnił woli swojego ojca.

Panie, naucz mnie wypełniać wolę Ojca i dotrzymywać złożonych obietnic...

A-psik - 2011-09-25 23:26:48

Kiedy usłyszałam dzisiaj ową Ewangelię od razu w głowie pojawiły mi się płonne obietnice składane Jemu i zazwyczaj nie dotrzymywane. Mówię Mu: "Weź mnie i zrób co tylko zechcesz", a po chwili uciekam od Niego. Chociaż zdarzają się też sytuacje, kiedy sprzeciwiam się Mu i stwierdzam, że nie zrobię tego czego ode mnie oczekuje, a po chwili karnie udaję się tam gdzie On chce bym była i jednak to czynię. Pamiętam też jedną sytuację ze Wspólnot, kiedy to jedna z sióstr kazała mi odchwaścić okalający (od ulicy) chodnik. Początkowo poczułam bunt (i w głowie pojawiła się myśl: "akurat to zrobię"), jednakże nic nie mówiąc poszłam i zrobiłam to co zrobić powinnam (dobra lekcja pokory ;)). Często jestem jak ten pierwszy syn i równie często bywam taka jak ten drugi, takie rozdwojenie występujące raczej u każdego z nas :P 

będziecie mieli te same dążenia: tę samą miłość i wspólnego ducha, pragnąc tylko jednego, a niczego nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie.
to mój ideał życia (niekoniecznie) zakonnego :) Te słowa aż grają w mej duszy :applause: wynik:

sanderka1000 - 2011-10-02 09:26:32

(Iz 5,1-7)
Chcę zaśpiewać memu Przyjacielowi pieśń o Jego miłości ku swojej winnicy! Przyjaciel mój miał winnicę na żyznym pagórku. Otóż okopał ją i oczyścił z kamieni i zasadził w niej szlachetną winorośl; pośrodku niej zbudował wieżę,
także i tłocznię w niej wykuł. I spodziewał się, że wyda winogrona, lecz ona cierpkie wydała jagody. Teraz więc, o mieszkańcy Jeruzalem i mężowie z Judy, rozsądźcie, proszę, między Mną a między winnicą moją. Co jeszcze miałem uczynić winnicy mojej, a nie uczyniłem w niej? Czemu, gdy czekałem, by winogrona wydała, ona cierpkie dała jagody? Więc dobrze! Pokażę wam, co uczynię winnicy mojej: rozbiorę jej żywopłot, by ją rozgrabiono; rozwalę jej ogrodzenie, by ją stratowano. Zamienię ją w pustynię, nie będzie przycinana ni plewiona, tak iż wzejdą osty i ciernie. Chmurom zakażę spuszczać na nią deszcz. Otóż winnicą Pana Zastępów jest dom Izraela, a ludzie z Judy szczepem Jego wybranym. Oczekiwał On tam sprawiedliwości, a oto rozlew krwi, i prawowierności, a oto krzyk grozy.

(Ps 80,9.12-16.19-20)
Refren: Winnicą Pana jest dom Izraela

Przeniosłeś z Egiptu winorośl
i zasadziłeś ją wygnawszy pogan.
Rozpostarła swe pędy aż do Morza,
aż do Rzeki swe latorośle.

Dlaczego zburzyłeś jej ogrodzenie
i każdy przechodzień zrywa jej grona?
Niszczy ją dzik leśny
i obgryzają polne zwierzęta.

Powróć, Boże Zastępów,
wejrzyj z nieba, spójrz i nawiedź tę winorośl.
I chroń to, co zasadziła Twoja prawica,
latorośl, którą umocniłeś dla siebie.

Już więcej nie odwrócimy się od Ciebie,
daj nam nowe życie, a będziemy Cię chwalili.
Odnów nas, Panie, Boże Zastępów,
i rozjaśnij nad nami swoje oblicze,
a będziemy zbawieni.

(Flp 4,6-9)
O nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem! A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie. W końcu, bracia, wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co zasługuje na uznanie: jeśli jest jakąś cnotą i czynem chwalebnym - to miejcie na myśli! Czyńcie to, czego się nauczyliście, co przejęliście, co usłyszeliście i co zobaczyliście u mnie, a Bóg pokoju będzie z wami.

(J 15,16)
Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem, abyście szli i owoc przynosili.

(Mt 21,33-43)
Jezus powiedział do arcykapłanów i starszych ludu: Posłuchajcie innej przypowieści! Był pewien gospodarz, który założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej tłocznię, zbudował wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał. Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego zaś ukamienowali. Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za pierwszym razem, lecz i z nimi tak samo postąpili. W końcu posłał do nich swego syna, tak sobie myśląc: Uszanują mojego syna. Lecz rolnicy zobaczywszy syna mówili do siebie: To jest dziedzic; chodźcie zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo. Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili. Kiedy więc właściciel winnicy przyjdzie, co uczyni z owymi rolnikami? Rzekli Mu: Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze. Jezus im rzekł: Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: Właśnie ten kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił, i jest cudem w naszych oczach. Dlatego powiadam wam: Królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce.

W przypowieści o winnicy Jezus opowiada o moim życiowym powołaniu. Gospodarz, który z wielką troską przygotowuje winnicę zadbał o wszystko, co było konieczne, by wydawała owoce. Czy wierzę, że wyszedłem z ręki Boga, który dał mi wszystko, co potrzebne do realizacji powołania? Czy kocham siebie i moje powołanie?
Moje powołanie nie jest moją własnością. Jest darem Boga i do Niego należy. Czy oddaję Bogu codziennie moje zdolności? Czy nie traktuję Go jako prywatnej własności? Co przywłaszczam sobie w moim powołaniu i czego nie potrafię Mu oddać?
Pierwsze niewierności z powołaniu prowadzą do co raz większych upadków aż do całkowitej zuchwałości. Jakie niewierności w powołaniu wyrzuca mi moje sumienie?
Bóg upomina niewiernych rolników. Czy nie zagłuszam w sobie głosu Boga? Czy nie zabijam w sobie Jego natchnień? Popatrzę na moją obecną gorliwość w powołaniu i porównam ją z pierwotną. Czy moja gorliwość wzrosła, czy zmalała?
Jezus jest "kamieniem węgielnym" mojego powołania. Czy Go nie odrzucam?

Ty jesteś moim jedynym oparciem!

sanderka1000 - 2011-10-08 23:19:18

(Iz 25,6-10a)
Pan Zastępów przygotuje dla wszystkich ludów na tej górze ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win, z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win. Zedrze On na tej górze zasłonę, zapuszczoną na twarz wszystkich ludów, i całun, który okrywał wszystkie narody; raz na zawsze zniszczy śmierć. Wtedy Pan Bóg otrze łzy z każdego oblicza, odejmie hańbę od swego ludu na całej ziemi, bo Pan przyrzekł. I powiedzą w owym dniu: Oto nasz Bóg, Ten, któremuśmy zaufali, że nas wybawi; oto Pan, w którym złożyliśmy naszą ufność: cieszmy się i radujmy z Jego zbawienia! Albowiem ręka Pana spocznie na tej górze. Moab zaś będzie rozdeptany u siebie, jak się depcze słomę na gnojowisku.

(Ps 23,1-6)
Refren: Po wieczne czasy zamieszkam u Pana

Pan jest moim pasterzem,
niczego mi nie braknie.
Pozwala mi leżeć
na zielonych pastwiskach.

Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć,
orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach
przez wzgląd na swoją chwałę.

Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę,
zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną.
Kij Twój i laska pasterska
są moją pociechą.

Stół dla mnie zastawiasz
na oczach mych wrogów.
Namaszczasz mi głowę olejkiem,
obficie napełniasz mój kielich.

Dobroć i łaska pójdą w ślad za mną
przez wszystkie dni życia.
I zamieszkam w domu Pana
po najdłuższe czasy.

(Flp 4,12-14,19-20)
Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować. Do wszystkich w ogóle warunków jestem zaprawiony: i być sytym, i głód cierpieć, obfitować i doznawać niedostatku. Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia. W każdym razie dobrze uczyniliście, biorąc udział w moim ucisku. A Bóg mój według swego bogactwa zaspokoi wspaniale w Chrystusie Jezusie każdą waszą potrzebę. Bogu zaś i Ojcu naszemu chwała na wieki wieków! Amen.

(Ef 1,17-18)
Niech Ojciec naszego Pana Jezusa Chrystusa, przeniknie nasze serca swoim światłem, abyśmy wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania.

(Mt 22,1-14)
Jezus w przypowieściach mówił do arcykapłanów i starszych ludu: Królestwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną swemu synowi. Posłał więc swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali na ucztę, lecz ci nie chcieli przyjść. Posłał jeszcze raz inne sługi z poleceniem: Powiedzcie zaproszonym: Oto przygotowałem moją ucztę: woły i tuczne zwierzęta pobite i wszystko jest gotowe. Przyjdźcie na ucztę! Lecz oni zlekceważyli to i poszli: jeden na swoje pole, drugi do swego kupiectwa, a inni pochwycili jego sługi i znieważywszy [ich], pozabijali. Na to król uniósł się gniewem. Posłał swe wojska i kazał wytracić owych zabójców, a miasto ich spalić. Wtedy rzekł swoim sługom: Uczta wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni nie byli jej godni. Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie. Słudzy ci wyszli na drogi i sprowadzili wszystkich, których napotkali: złych i dobrych. I sala zapełniła się biesiadnikami. Wszedł król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam człowieka, nie ubranego w strój weselny. Rzekł do niego: Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego? Lecz on oniemiał. Wtedy król rzekł sługom: Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz, w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych.

Tak, Panie, już w kolejną niedziele przypominasz mi o moim powołaniu, które mi dałeś. Przypominasz o nim wtedy, kiedy ja wcale nie chce Ciebie słuchać i tłumaczę sobie na wszelkie sposoby, że nie zrealizuję tego, co ode mnie wymagasz, że sobie nie poradzę albo może, że źle wybiorę.

Pan Bóg codziennie zaprasza mnie na ucztę. Jest nią Eucharystia i adoracja. Codziennie wszystko czeka na mnie przygotowane, wystarczy przyjść. Na ile jednak to wykorzystuję? Czy nie ignoruję Boga, tak jak ci zaproszeni biesiadnicy, i uciekam do swoich codziennych zajęć tłumacząc się brakiem czasu?

Jezu, wzbudź we mnie tęsknotę za Ojcem.

sanderka1000 - 2011-10-16 20:03:42

(Iz 45,1.4-6)
To mówi Pan o swym pomazańcu Cyrusie: Ja mocno ująłem go za prawicę, aby ujarzmić przed nim narody i królom odpiąć broń od pasa, aby otworzyć przed nim podwoje, żeby się bramy nie zatrzasnęły. Z powodu sługi mego Jakuba, Izraela, mojego wybrańca, nazwałem ciebie twoim imieniem, pełnym zaszczytu, chociaż Mnie nie znałeś. Ja jestem Pan, i nie ma innego. Poza Mną nie ma Boga. Przypaszę ci broń, chociaż Mnie nie znałeś, aby wiedziano od wschodu słońca aż do zachodu, że beze Mnie nie ma niczego. Ja jestem Pan, i nie ma innego.

(Ps 96,1.3-5.7-10ac)
Refren: Pośród narodów głoście chwałę Pana

Śpiewajcie Panu pieśń nową,
śpiewaj Panu, ziemio cała.
Głoście Jego chwałę wśród wszystkich narodów,
rozgłaszajcie cuda pośród wszystkich ludów.

Wielki jest Pan, godzien wszelkiej chwały,
budzi trwogę najwyższą, większą niż inni bogowie.
Bo wszyscy bogowie pogan są tylko ułudą,
Pan zaś stworzył niebiosa.

Oddajcie Panu, rodziny narodów
oddajcie Panu chwałę i uznajcie Jego potęgę.
Oddajcie Panu chwałę należną Jego imieniu,
przynieście dary i wejdźcie na Jego dziedzińce.

Uwielbiajcie Pana w świętym przybytku.
Zadrżyj ziemio cała przed Jego obliczem.
Głoście wśród ludów, że Pan jest królem,
będzie sprawiedliwie sądził ludy.

(1 Tes 1,1-5b)
Paweł, Sylwan i Tymoteusz do Kościoła Tesaloniczan w Bogu Ojcu i Panu Jezusie Chrystusie. Łaska wam i pokój! Zawsze dziękujemy Bogu za was wszystkich, wspominając o was nieustannie w naszych modlitwach, pomni przed Bogiem i Ojcem naszym na wasze dzieło wiary, na trud miłości i na wytrwałą nadzieję w Panu naszym Jezusie Chrystusie. Wiemy, bracia przez Boga umiłowani, o wybraniu waszym, bo nasze głoszenie Ewangelii wśród was nie dokonało się przez samo tylko słowo, lecz przez moc i przez Ducha Świętego, z wielką siłą przekonania. Wiecie bowiem, jacy byliśmy dla was, przebywając wśród was.

(Mt 12,21)
Oddajcie Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga.

(Mt 22,15-21)
Wtedy faryzeusze odeszli i naradzali się, jak by podchwycić Go w mowie.
Posłali więc do Niego swych uczniów razem ze zwolennikami Heroda, aby Mu powiedzieli: Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Na nikim Ci też nie zależy, bo nie oglądasz się na osobę ludzką. Powiedz nam więc, jak Ci się zdaje? Czy wolno płacić podatek Cezarowi, czy nie?
Jezus przejrzał ich przewrotność i rzekł: Czemu Mnie wystawiacie na próbę, obłudnicy? Pokażcie Mi monetę podatkową! Przynieśli Mu denara.
On ich zapytał: Czyj jest ten obraz i napis?
Odpowiedzieli: Cezara.
Wówczas rzekł do nich: Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga.


Słowa faryzeuszy są inne niż zamiary ich serca. Nakładają na siebie różnego rodzaju maski, które łączą się z cierpieniem i prześladującym lękiem. A jak jest ze mną? Czy zamiary mego serca są takie same jak to, co wychodzi z moich ust? A może żyję w nieustannym lęku przed tym, że ktoś zedrze moją maskę i pozna prawdę? Czy potrafię być autentyczny i prostolinijny? Czy nie ukrywam siebie przed Bogiem?
Mimo wszystko Jezus wie o mnie wszystko. Nie jestem w stanie niczego przed Nim ukryć. Czy pozwalam Mu dotrzeć do najgłębszych zakamarków mego serca? Czy potrafię z Nim rozmawiać o moim życiu i czy jestem wobec Niego szczery?
Jezus zdziera nasze maski. W swoim słowie jest prawdomówny, jednak nie potępia nas, a zwyczajnie chce nas uwolnić od zakłamania. Czy nie uciekam od Jego słów? Czy nie zamykam się na nie, zwyczajnie nie chcąc usłyszeć prawdy o moim życiu? Jak się zachowuję kiedy Jezus w swoim słowie zdziera moją maskę? Czy nie unikam Go?

U mnie to jest tak, że często nie chce usłyszeć tego, co mówi do mnie Pan. Uciekam od Niego. Proszę bardzo, ingeruj w moje życie, ale bez mojej pomocy, nie będę z Tobą współpracować. Jego słowa często przeszywają moje serce. Z drugiej strony też zauważam jak bardzo mało jest we mnie Jego słowa. Na pewno to wynika z tego, że uciekam od Niego. Chyba boję się usłyszeć "za dużo". Boję się, że nie podołam temu, czego On ode mnie wymaga. Wiem, że On zna mnie do głębi, ale mimo to ukrywam się przed Nim. Nie chcę Mu się oddać w pełni, niestety...

Zbadaj mnie i poznaj me serce, i zobacz, czy jestem na drodze nieprawej.

sanderka1000 - 2011-11-06 22:20:48

(Mdr 6,12-16)
Mądrość jest wspaniała i niewiędnąca: ci łatwo ją dostrzegą, którzy ją miłują, i ci ją znajdą, którzy jej szukają, uprzedza bowiem tych, co jej pragną, wpierw dając się im poznać. Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi, znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich. O niej rozmyślać - to szczyt roztropności, a kto z jej powodu nie śpi, wnet się trosk pozbędzie: sama bowiem obchodzi i szuka tych, co są jej godni, objawia się im łaskawie na drogach i wychodzi naprzeciw wszystkim ich zamysłom.

(Ps 63, 2. 3-4. 5-6. 7-8)
Refren: Ciebie, mój Boże, pragnie dusza moja

Boże mój, Boże, szukam Ciebie
i pragnie Ciebie moja dusza.
Ciało moje tęskni za Tobą,
jak ziemia zeschła i łaknąca wody.

Oto wpatruję się w Ciebie w świątyni,
by ujrzeć Twą potęgę i chwałę.
Twoja łaska jest cenniejsza od życia,
więc sławić Cię będą moje wargi.

Będę Cię wielbił przez całe me życie
i wzniosę ręce w imię Twoje,
Moja dusza syci się obficie,
a usta Cię wielbią radosnymi wargami.

Gdy myślę o Tobie na moim posłaniu
i o Tobie rozważam w czasie nocnych czuwań.
Bo stałeś się dla mnie pomocą
i w cieniu Twych skrzydeł wołam radośnie.

(1 Tes 4,13-18)
Nie chcemy, bracia, waszego trwania w niewiedzy co do tych, którzy umierają, abyście się nie smucili jak wszyscy ci, którzy nie mają nadziei. Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus istotnie umarł i zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim. To bowiem głosimy wam jako słowo Pańskie, że my, żywi, pozostawieni na przyjście Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy pomarli. Sam bowiem Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, i na dźwięk trąby Bożej, a zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi. Potem my, żywi i pozostawieni, wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana, i w ten sposób zawsze będziemy z Panem. Przeto wzajemnie się pocieszajcie tymi słowami!

(Mt 24, 42a. 44)
Czuwajcie i bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie.

(Mt 25,1-13)
Królestwo niebieskie podobne będzie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się pan młody opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły. Lecz o północy rozległo się wołanie: Pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie! Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną. Odpowiedziały roztropne: Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie! Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto. W końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: Panie, panie, otwórz nam! Lecz on odpowiedział: Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was. Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny.

Jak duże jest moje zaangażowanie w moją wieczność? Czy jestem świadom tego, że moje obecne zaangażowanie w rzeczy teraźniejsze (obowiązki wynikające ze szkoły, pracy, powołania) mają ogromny wpływ na moje życie wieczne?
Pan przyszedł wtedy kiedy najmniej się Go spodziewano.Nigdy nie mogę być pewny dnia ani godziny spotkania z Panem, ta chwila przyjdzie nieoczekiwanie.Poza tym: nie wystarczy tylko wiedzieć. Sama wiedza nie sprawi, że u kresu życia zobaczymy się z Bogiem. Tu potrzeba także czynu. Czy troszczę się o moje życie duchowe? Czy myśl o śmierci mobilizuje mnie do działania?
Moje życie jest jak lampa, która płonie tylko wtedy, gdy dbam o nią. Tak samo jest z moim życiem duchowym. Nikt nie jest w stanie "pożyczyć" mi łaski wiary. Sam muszę ją w sobie wypracować.

Naucz mnie, Panie, wypatrywać Cię nieustannie!

Rita - 2011-11-13 12:31:38

I nadeszła niedziela ze zdaniem, które uważam za najniesprawiedliwsze w Biblii ;)

,,Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma." (fragm. z 25 rozdziału ewangelii Mateusza)

Zawsze jak spotykam się z tym zdaniem, to nie mogę się z nim pogodzić, bo to jest po prostu niesprawiedliwe według mojej oceny. Nie dość że mam mało, to jeszcze i to mi zabiorą i gdzie to miłosierdzie?
Zechce mi to ktoś wyjaśnić? :)

sanderka1000 - 2011-11-13 13:45:24

Wydaje mi się, że najpierw trzeba zapytać siebie: dlaczego mam mało? Może dlatego, że skąpię innym, chcę zatrzymać wszystko dla siebie? Tak jak zrobił to dzisiaj jeden ze sług w przypowieści: otrzymał tylko 1 talent i zakopał go. A inni podali dalej i rozmnożyli swoje talenty. Skoro trzymam moje dobro, czy moją miłość tylko dla siebie to po co mi to? Są to jedne z nielicznych rzeczy, które się mnożą, kiedy się je dzieli. To tak pokrótce ode mnie, ale może całość najpierw :)

(Prz 31,10-13.19-20.30-31)
Niewiastę dzielną któż znajdzie? Jej wartość przewyższa perły. Serce małżonka jej ufa, na zyskach mu nie zbywa; nie czyni mu źle, ale dobrze przez wszystkie dni jego życia. O len się stara i wełnę, pracuje starannie rękami. Wyciąga ręce po kądziel, jej palce chwytają wrzeciono. Otwiera dłoń ubogiemu, do nędzarza wyciąga swe ręce. Kłamliwy wdzięk i marne jest piękno: chwalić należy niewiastę, co boi się Pana. Z owocu jej rąk jej dajcie, niech w bramie chwalą jej czyny.

(Ps 128, 1-2. 3. 4-5)
Refren: Błogosławiony, kto się boi Pana

Szczęśliwy człowiek, który się boi Pana
i chodzi Jego drogami.
Będziesz spożywał owoc pracy rąk swoich,
szczęście osiągniesz i dobrze ci będzie.

Małżonka twoja jak płodny szczep winny
w zaciszu twojego domu.
Synowie twoi jak oliwne gałązki
dokoła twego stołu.

Tak będzie błogosławiony człowiek, który się boi Pana.
Niech cię z Syjonu Pan błogosławi
i abyś oglądał pomyślność Jeruzalem
przez wszystkie dni twego życia.

(1 Tes 5,1-6)
Nie potrzeba wam, bracia, pisać o czasach i chwilach. Sami bowiem dokładnie wiecie, że dzień Pański przyjdzie tak, jak złodziej w nocy. Kiedy bowiem będą mówić: Pokój i bezpieczeństwo - tak niespodzianie przyjdzie na nich zagłada, jak bóle na brzemienną, i nie ujdą. Ale wy, bracia, nie jesteście w ciemnościach, aby ów dzień miał was zaskoczyć jak złodziej. Wszyscy wy bowiem jesteście synami światłości i synami dnia. Nie jesteśmy synami nocy ani ciemności. Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi!

(J 15, 4. 5b)
Trwajcie we Mnie, a Ja w was trwał będę. Kto trwa we Mnie, przynosi owoc obfity.

(Mt 25,14-30)
Jezus opowiedział uczniom tę przypowieść:
Pewien człowiek, mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. Zaraz ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obrót i zyskał drugie pięć. Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa. Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana. Po dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczął rozliczać się z nimi. Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i rzekł: Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem. Rzekł mu pan: Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana! Przyszedł również i ten, który otrzymał dwa talenty, mówiąc: Panie, przekazałeś mi dwa talenty, oto drugie dwa talenty zyskałem. Rzekł mu pan: Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana! Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent, i rzekł: Panie, wiedziałem, żeś jest człowiek twardy: chcesz żąć tam, gdzie nie posiałeś, i zbierać tam, gdzieś nie rozsypał. Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność! Odrzekł mu pan jego: Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że chcę żąć tam, gdzie nie posiałem, i zbierać tam, gdziem nie rozsypał. Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz - w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.


Polecam poczytać komentarze na mateusz.pl, tam jest kilka myśli odnośnie dzisiejszej Ewangelii i jak to jest z tymi talentami ;)

dzidziuś - 2011-11-13 23:27:06

A ja dzisiaj uwagę zwróciłam na słowa Psalmu.
"Szczęśliwy człowiek, który się boi Pana i chodzi Jego drogami."
A ja? Ja też szukam szczęścia, tylko ja nie szukam Go w Jego drodze tylko staram się omijać ją z daleka. Przed Mszą właśnie powiedziałam sobie i Jemu, że chcę się po prostu poczuć szczęśliwa, że mam dość już tego ciągłego starania się o to, abym się Tobie podobała, tylko chcę być wolna i szczęśliwa. A tu taki fragment, że będę szczęśliwa na drodze Pana. :)

"Trwajcie we Mnie, a Ja w was trwał będę."
Tak ciężko mi Panie trwać przy Tobie. Tyle razy uciekam od Ciebie. Odrzucam Cię. Owszem, kiedy z pochyloną głową powracam do Ciebie to radość jest wielka, że pokonałam swoją słabość, ale ja nie chcę, Panie ciągle powracać- chcę w końcu BYĆ...

Naucz mnie trwać przy Tobie.

sanderka1000 - 2011-11-27 16:03:02

(Iz 63,16b-17.19b;64,3-7)
Tyś, Panie, naszym Ojcem,
"Odkupiciel nasz" to Twoje imię odwieczne.
Czemuż, o Panie, dozwalasz nam błądzić
z dala od Twoich dróg,
tak iż serce nasze staje się nieczułe
na bojaźń przed Tobą?
Odmień się przez wzgląd na Twoje sługi
i na pokolenia Twojego dziedzictwa.
Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił
przed Tobą skłębiły się góry.
Ani ucho nie słyszało,
ani oko nie widziało,
żeby jakiś bóg poza Tobą czynił tyle
dla tego, co w nim pokłada ufność.
Wychodzisz naprzeciw tych,
co radośnie pełnią sprawiedliwość
i pamiętają o Twych drogach.
Oto Tyś zawrzał gniewem, bośmy grzeszyli
przeciw Tobie od dawna i byliśmy zbuntowani.
My wszyscy byliśmy skalani,
a wszystkie nasze dobre czyny
jak skrwawiona szmata.
My wszyscy opadliśmy zwiędli jak liście,
a nasze winy poniosły nas jak wicher.
Nikt nie wzywał Twojego imienia,
nikt się nie zbudził, by się chwycić Ciebie.
Bo skryłeś Twoje oblicze przed nami
i oddałeś nas w moc naszej winy.
A jednak, Panie, Tyś naszym Ojcem.
Myśmy gliną, a Ty naszym twórcą.
Dziełem rąk Twoich jesteśmy my wszyscy.

(Ps 80,2-3.15-16.18-19)
Ref. Odnów nas, Boże, i daj nam zbawienie.

Usłysz, Pasterzu Izraela,
Ty, który zasiadasz nad cherubinami.
Zbudź swą potęgę
i przyjdź nam z pomocą.

Powróć, Boże, Zastępów,
wejrzyj z nieba, spójrz i nawiedź tę winorośl.
Chroń to, co to zasadziła Twoja prawica,
latorośl, którą umocniłeś dla siebie.

Wyciągnij rękę nad mężem Twej prawicy,
nad synem człowieczym,
którego umocniłeś w swej służbie.
Już więcej nie odwrócimy się od Ciebie,
daj nam nowe życie, a będziemy Cię chwalili.

(1 Kor 1,3-9)
Łaska wam i pokój od Boga Ojca naszego, i Pana Jezusa Chrystusa! Bogu mojemu dziękuję wciąż za was, za łaskę daną wam w Chrystusie Jezusie. W Nim to bowiem zostaliście wzbogaceni we wszystko: we wszelkie słowo i wszelkie poznanie, bo świadectwo Chrystusowe utrwaliło się w was, tak iż nie brakuje wam żadnego daru łaski, gdy oczekujecie objawienia się Pana naszego Jezusa Chrystusa. On też będzie umacniał was aż do końca, abyście byli bez zarzutu w dzień Pana naszego Jezusa Chrystusa Wierny jest Bóg, który powołał nas do wspólnoty z Synem swoim Jezusem Chrystusem, Panem naszym.

(Ps 85, 8)
Okaż nam, Panie, laskę swoją i daj nam swoje zbawienie.

(Mk 13,33-37)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swoim sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie!



"Uważaj na siebie" i "Czuwajcie!" to dwa niezłe hasła jak na początek Adwentu. Pan zaprasza mnie do takiego zastanowienia się nad sobą, nad moim postępowaniem, nad moimi oczekiwaniami jednocześnie wzywając do czuwania. A ja tak bardzo lubię spać! Nie tylko w dosłownym sensie, ale i duchowo. Usypiam moją własną czujność, usypiam moją duszę różnymi środkami nasennymi. A najmocniejszym z nich jest grzech.

Panie, daj mi serce uważne i ucz czujności przed Twoim przyjściem...

sanderka1000 - 2011-12-18 13:48:47

(2 Sm 7,1-5.8b-12.14a.16)
Gdy król Dawid zamieszkał w swoim domu, a Pan poskromił wokoło wszystkich jego wrogów, rzekł król do proroka Natana: Spójrz, ja mieszkam w pałacu cedrowym, a Arka Boża mieszka w namiocie. Natan powiedział do króla: Uczyń wszystko, co zamierzasz w sercu, gdyż Pan jest z tobą. Lecz tej samej nocy Pan skierował do Natana następujące słowa: Idź i powiedz mojemu słudze, Dawidowi: To mówi Pan: Czy ty zbudujesz Mi dom na mieszkanie? A teraz przemówisz do sługi mojego, Dawida: To mówi Pan Zastępów: Zabrałem cię z pastwiska spośród owiec, abyś był władcą nad ludem moim, nad Izraelem. I byłem z tobą wszędzie, dokąd się udałeś, wytraciłem przed tobą wszystkich twoich nieprzyjaciół. Dam ci sławę największych ludzi na ziemi. Wyznaczę miejsce mojemu ludowi, Izraelowi, i osadzę go tam, i będzie mieszkał na swoim miejscu, a nie poruszy się więcej, a ludzie nikczemni nie będą go już uciskać jak dawniej. Od czasu kiedy ustanowiłem sędziów nad ludem moim izraelskim, obdarzyłem cię pokojem ze wszystkimi wrogami. Tobie też Pan zapowiedział, że ci zbuduje dom. Kiedy wypełnią się twoje dni i spoczniesz obok swych przodków, wtedy wzbudzę po tobie potomka twojego, który wyjdzie z twoich wnętrzności, i utwierdzę jego królestwo. Ja będę mu ojcem, a on będzie Mi synem, a jeżeli zawini, będę go karcił rózgą ludzi i ciosami synów ludzkich. Przede Mną dom twój i twoje królestwo będzie trwać na wieki.

(Ps 89, 2-5.27.29)
Na wieki będę sławił łaski Pana

Na wieki będę sławił łaski Pana,
moimi ustami będę głosił Twą wierność przez wszystkie pokolenia.
Albowiem powiedziałeś: „Na wieki ugruntowana jest łaska”,
utrwaliłeś swą wierność w niebiosach.

„Zawarłem przymierze z moim wybrańcem,
przysiągłem mojemu słudze Dawidowi:
Utrwalę twoje potomstwo na wieki
i tron twój umocnię na wszystkie pokolenia”.

On będzie wołał do Mnie: „Ty jesteś moim Ojcem,
moim Bogiem, opoką mego zbawienia”.
Na wieki zachowam dla niego łaskę
i trwałe będzie moje z nim przymierze.

(Rz 16,25-27)
Temu, który ma moc utwierdzić was
zgodnie z Ewangelią i moim głoszeniem
Jezusa Chrystusa,
zgodnie z objawioną tajemnicą,
dla dawnych wieków ukrytą,
teraz jednak ujawnioną,
a przez pisma prorockie na rozkaz odwiecznego Boga
wszystkim narodom obwieszczoną,
dla skłonienia ich do posłuszeństwa wierze,
Bogu, który jedynie jest mądry,
przez Jezusa Chrystusa,
niech będzie chwała na wieki wieków. Amen.

(Łk 1, 38)
Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa.

(Łk 1,26-38)
W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, <błogosławiona jesteś między niewiastami>. Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca. Na to Maryja rzekła do anioła: Jakże się to stanie, skoro nie znam męża? Anioł Jej odpowiedział: Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego. Na to rzekła Maryja: Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa! Wtedy odszedł od Niej anioł.

Bóg przyszedł do Maryi w jej codzienności. Przyszedł do ubogiego, nieznanego Nazaretu.  Czy wierzę w to, że moje głębokie spotkanie z Bogiem może dokonać się w szarej codzienności życia? Maryja wierzyła, że Pan jest z Nią. Czy i ja w to wierzę? Czy Jego Słowo ma wpływ na przeżywanie mojej codzienności? Bóg dostrzega w nas piękno, gdy my dla innych wydajemy się być zwyczajni i niezauważeni. Potwierdza to mówiąc do Maryi, że jest "pełna łaski" kiedy ona zwyczajnie wykonywała swoje codzienne prace. Czy ja żyję w łasce? Co czuję, gdy uświadamiam sobie, że Bóg zna mnie do głębi? Maryja rozważała w swoim sercu otrzymane Słowo. Lękała się woli Bożej. Mimo tego nie ucieka od niej, a pyta i szuka. Czy we mnie jest chęć szczerego szukania woli Boga? Czy potrafię przyjąć Jego plany i zamiary?

To wszytko, co wypisałam wyżej to oczywiście bardzo ważne kwestie, ale mnie to Słowo uderza dziś w zupełnie inny sposób. Najbardziej dotykają mnie słowa: "Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga". Nie lękaj się, mówi Pan. A ja i tak dalej się boję. Boję się pojednania z Nim. Absurd - wiem. Daje zwyciężać moim lękom. A co gdyby Maryja się przestraszyła do tego stopnia, że nie zgodziłaby się z wolą Boga...?

Naucz mnie, Maryjo, słuchać Boga pośród codziennych zajęć.

sanderka1000 - 2012-01-14 22:19:24

(1 Sm 3,3b-10.19)
Samuel spał w przybytku Pańskim, gdzie znajdowała się Arka Przymierza. Wtedy Pan zawołał Samuela, a ten odpowiedział: Oto jestem. Potem pobiegł do Helego mówiąc mu: Oto jestem: przecież mię wołałeś. Heli odrzekł: Nie wołałem cię, wróć i połóż się spać. Położył się zatem spać. Lecz Pan powtórzył wołanie: Samuelu! Wstał Samuel i poszedł do Helego mówiąc: Oto jestem: przecież mię wołałeś. Odrzekł mu: Nie wołałem cię, synu. Wróć i połóż się spać. Samuel bowiem jeszcze nie znał Pana, a słowo Pańskie nie było mu jeszcze objawione. I znów Pan powtórzył po raz trzeci swe wołanie: Samuelu! Wstał więc i poszedł do Helego, mówiąc: Oto jestem: przecież mię wołałeś. Heli spostrzegł się, że to Pan woła chłopca. Rzekł więc Heli do Samuela: Idź spać! Gdyby jednak kto cię wołał, odpowiedz: Mów, Panie, bo sługa Twój słucha. Odszedł Samuel, położył się spać na swoim miejscu. Przybył Pan i stanąwszy zawołał jak poprzednim razem: Samuelu, Samuelu! Samuel odpowiedział: Mów, bo sługa Twój słucha. Samuel dorastał, a Pan był z nim. Nie pozwolił upaść żadnemu jego słowu na ziemię.

(Ps 40, 2.4.7-10)
REFREN: Przychodzę, Boże, pełnić Twoją wolę

Z nadzieją czekałem na Pana,
a On się pochylił nade mną
i wysłuchał mego wołania.
Włożył mi w usta pieśń nową,
śpiew dla naszego Boga.

Nie chciałeś ofiary krwawej ani z płodów ziemi,
ale otworzyłeś mi uszy.
Nie żądałeś całopalenia i ofiary za grzechy.
Wtedy powiedziałem: „Oto przychodzę.

W zwoju księgi jest o mnie napisane:
Radością jest dla mnie pełnić Twoją wolę, mój Boże,
a Twoje prawo mieszka w moim sercu”.
Głosiłem Twą sprawiedliwość w wielkim zgromadzeniu
i nie powściągałem warg moich, o czym Ty wiesz, Panie.

(1 Kor 6,13c-15a.17-20)
Ciało nie jest dla rozpusty, lecz dla Pana, a Pan dla ciała. Bóg zaś i Pana wskrzesił i nas również swą mocą wskrzesi z martwych. Czyż nie wiecie, że ciała wasze są członkami Chrystusa? Czyż wziąwszy członki Chrystusa będę je czynił członkami nierządnicy? Przenigdy! Ten zaś, kto się łączy z Panem, jest z Nim jednym duchem. Strzeżcie się rozpusty; wszelki grzech popełniony przez człowieka jest na zewnątrz ciała; kto zaś grzeszy rozpustą, przeciwko własnemu ciału grzeszy. Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? Za /wielką/ bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele!

(J 1,41.17b)
Znaleźliśmy Mesjasza, to znaczy Chrystusa, łaska i prawda przyszły przez Niego.

(J 1,35-42)
Jan stał z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: Oto Baranek Boży. Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem. Jezus zaś odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: Czego szukacie? Oni powiedzieli do Niego: Rabbi! - to znaczy: Nauczycielu - gdzie mieszkasz? Odpowiedział im: Chodźcie, a zobaczycie. Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego. Było to około godziny dziesiątej. Jednym z dwóch, którzy to usłyszeli od Jana i poszli za Nim, był Andrzej, brat Szymona Piotra. Ten spotkał najpierw swego brata i rzekł do niego: Znaleźliśmy Mesjasza - to znaczy: Chrystusa. I przyprowadził go do Jezusa. A Jezus wejrzawszy na niego rzekł: Ty jesteś Szymon, syn Jana, ty będziesz nazywał się Kefas - to znaczy: Piotr.

Mały dodatek: "Daję Słowo" w roli głównej z naszym o.Majkiem ;)
http://franciszkanie.tv/2012/01/daje-sl … ia-2012-r/

Uczniowie przeżywają swoje pierwsze spotkanie z Chrystusem. I co słyszą? "Oto Baranek Boży". Moje pierwsze spotkanie z Chrystusem było wtedy, gdy ja nie wiedziałam o Nim nic. Wtedy nie miałam nawet świadomości, że stoję przed Bogiem, Bogiem żywym. I nie, nie byłam wtedy małym dzieckiem. Klasa I gimnazjum to czas kiedy mniej więcej można pojąć pewne rzeczy, z pewnością w większym stopniu niż jako dziecko. Tak się spotykaliśmy, ja się zachwycałam, On był już zachwycony. Ale takie szczere i prawdziwe spotkanie z Bogiem dokonało się stosunkowo niedawno. Musiało minąć 6 lat, żeby w końcu spotkać się rzeczywiście. Jeśli miałabym opisać to spotkanie to do głowy przychodzą mi tylko 2 słowa: przebaczenie i miłosierdzie.

-"Czego szukasz?"
-Wiesz, w sumie to nie umiem się określić. Szczęścia? Miłości? Tak idę za Tobą, ale po co, na co, dlaczego... z tym już trudniej.
Nie mam pojęcia co mam odpowiedzieć. Chyba czas stanąć w prawdzie i przyznać się przed samą sobą i Bogiem czego tak naprawdę szukam.

Jeju, tak dużo dzisiaj tego wszystkiego, już nie piszę :D Mam wrażenie, że ja tu zostawiam jakieś wypracowania, a Wam to i tak nic nie robi, bo nikt tu nic nie pisze ;) Może później dopiszę resztę :) Jak ktoś się odezwie :D

pea - 2012-01-27 02:02:38

Proszę, pisz! Bardzo sensownie piszesz i do mnie to trafia, porusza :)

sanderka1000 - 2012-01-27 08:51:11

Dzięki pea ;) Ostatnio trochę brak czasu, więc nic nie ma, ale teraz pewno coś dodam ;)

pea - 2012-02-29 22:16:27

Wciąż czekam :)

sanderka1000 - 2012-03-03 17:20:32

A może też chcesz coś dodać? ;) Ostatni brak z powodu braku neta, ale wszystko wraca do normy, więc może niedługo coś się pojawi :)

Kasia K - 2013-02-10 11:10:50

Na czym polega posłuszeństwo Słowu? Na to pytanie odpowiedziały Siostry Klaryski od Wieczystej Adoracji z Pniew w rozważaniu do niedzielnej Liturgii Słowa :)

http://e-sancti.net/liturgia/okadzeni-r … estwo-sowu
Zachęcam do przeczytania ;)

karmolcia - 2013-02-24 00:05:41

Wątek jest bardzo wartościowy, więc postanowiłam go odświeżyć :)

Łk 9,28b-36)
Jezus wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić. Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe. A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie. Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwóch mężów, stojących przy Nim. Gdy oni odchodzili od Niego, Piotr rzekł do Jezusa: Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza. Nie wiedział bowiem, co mówi. Gdy jeszcze to mówił, zjawił się obłok i osłonił ich; zlękli się, gdy [tamci] weszli w obłok. A z obłoku odezwał się głos: To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie! W chwili, gdy odezwał się ten głos, Jezus znalazł się sam. A oni zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie oznajmili o tym, co widzieli.

Często przesypiamy  działanie Pana. On przychodzi do nas każdego dnia, a my rzadko Go zauważamy. Jesteśmy zajęci. Czekamy na wielki znak, że przyszedł. Ale... On przychodzi w szarej codzienności, naszej pracy, trudach, natłoku obowiązków... I właśnie wtedy chce się przed nami przemieniać... W ciszy Eucharystii i naszym sercu.  Szukajmy Go w błahostkach codziennego dnia, tam, gdzie się Go nie spodziewamy...

A jak Wy odbieracie dzisiejsze Słowo? :)

Rita - 2013-02-24 00:30:10

Uwielbiam tą scenę (niekoniecznie z powodów religijnych... ;) )!

Czasem mam wrażenie, że na mszy świętej jestem takim właśnie Piotrem- Jezus przychodzi, dzieją się ważne rzeczy, a ja nie często nie zdaję sobie z tego w ogóle sprawy, zajmując się czymś innym i myślami będąc kompletnie gdzie indziej. A przecież Ojciec woła, żeby słuchać Jezusa, żeby to On był w centrum, a nie to, co mnie rozprasza...
I zawsze zadaję sobie takie pytanie- dlaczego Jezus wybrał sobie akurat tych trzech? ;)

karmolcia - 2013-02-24 01:10:03

Ciekawe pytanie :D W sumie się nad tym nie zastanawiałam :)

karmolcia - 2013-03-03 10:52:55

Łk 13,1-9
W tym czasie przyszli niektórzy i donieśli Mu o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar. Jezus im odpowiedział: Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, że to ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie. Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloam i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jerozolimy? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie. I opowiedział im następującą przypowieść: Pewien człowiek miał drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. Rzekł więc do ogrodnika: Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduję. Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia? Lecz on mu odpowiedział: Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw; ja okopię je i obłożę nawozem; może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz je wyciąć.

Drzewo figowe to jakby nasze życie. Czasem żyjemy nie wydając owocu: nic nam się nie chce, nie widzimy sensu, czujemy się nieszczęśliwi... Jednak Jezus zabiega o nas. Nie chce żebyśmy zginęli. Pragnie nas pielęgnować, pomimo uschniętych gałęzi, widma ciążącego nad nami grzechu... Jakże rzadko doceniamy to, ile dla nas Jezus zrobił i robi nadal. Nie wydamy owocu dopóki będziemy żyć po swojemu...

Rita - 2014-06-09 20:01:27

(J 2,1-11)
W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: Nie mają już wina. Jezus Jej odpowiedział: Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja? Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Rzekł do nich Jezus: Napełnijcie stągwie wodą! I napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział: Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu! Oni zaś zanieśli. A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem - nie wiedział bowiem, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli - przywołał pana młodego i powiedział do niego: Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory. Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.

Ostatnio dużo myślę o pokorze i w tym kontekście myślę również o Maryi, która jest ,,pokorną służebnicą Pana". Ostatnio ktoś zwrócił moją uwagę na fakt, że w tym fragmencie padają ostatnie słowa, jakie ewangelista przypisuje Matce Bożej. Jest to początek działalności Jezusa i Maryja wie, że teraz pora, by usunąć się w cień, nie przysłaniać swoją osobą Jego misji. Być, trwać- ale gdzieś na uboczu, towarzyszyć Mu cichą obecnością...

Shikani - 2014-06-09 23:44:34

Po prostu od tego momentu staje się jego uczennicą =).

kwizowo.pl przegrywanie kaset vhs, hi8, minidv audio cd pojemniki