Lost - 2009-01-10 19:40:42

Nigdy nie byłam specjalnie wierząca. Tzn. byłam osobą " letnią" co tydzień do kościoŁa,modlitwa regułkami wieczorami.. no mniej więcej tak to wyglądało, ale z moim życiem nie miaŁo to nic wspólnego.
Pewnego dnia moje życie zmieniło się. Pan daŁ mi znak i zaprowadził do Wspólnoty.
Na początku byŁo ciężko...
Cięzko zaklimatyzować się, wdrożyć się w te tematy.
Wiecie jak to jest.. Nikt się Tobą nie interesuje, nie prowadzi,jako osobę" nierozeznaną", ale mimo to moja grupa jako-tako mnie przyjęŁa do siebie. Do tej pory jest mi trudno, bo wszyscy się znają, a ja ja zwykle takie NEMO chodzące ,nikogo nieznające :)  Teraz też nie jest pięknie..
minęło kilka miesięcy, a ja zgrałam się z jedną osobą...?
Z innymi jest tak sobie.. z Jedną było przykre spięcie i konflikt jest do tej pory..
No i zaczęła się moja formacja duchowa,która teraz rozsypała się jak domek z kart.
Byłam strasznie gorliwa w tym ,co robiłam,jak się formowałam. Nie wiem,czy wynikaŁo to
z nagłej fascynacji, ale radziłam sobie jakoś.. do czasu.
Kiedy okazało się,że wszystkie wysiŁki poszŁy na marne,zniechęciłam się.
Plon wydał zły owoc, myślę, że może dlatego,że nie umiałam się prowadzić duchowo.
Modlitwa nie wychodziła mi, była uciążliwa,jest do teraz..
Czasem zastanawiam się po co Bóg zmienił nagle mnie i moje życie,bo niewątpliwie zmieniłam się..
Wiele osób mówi,że na lepsze, ja jednak uważam.. najchętniej tę datę przekreśliłabym w kalendarzu.
Mam wrażenie ,że to był błąd.
To był zły czas, to jest zły czas..
Nie ta bajka..
Nie mogę się dalej odnaleźć we wspólnocie.. nie czuję się tam za fajnie..
modlitwa mi nie idzie.. formacja duchowa mi nie idzie..
Bóg milczy... jest daleko.
W ogóle mam poczucie ,że mnie olał od tamtego czasu.
Innym zmienia życie, a mi pobrudził i tak zostawił.
Czasem mam ochotę zostawić to wszystko  i nie umiem z tym żyć.
Po tym wszystkim,co było.
Nie umiem ani odejść,ani iśc do przodu , stoję w miejscu.
Teraz przełomowy moment w życiu ... matura.. wybieranie studiów
wszystko pod znakiem zapytania..
Zagubiłam się w tym wszystkim :(
Często zastanawiam się, po co Bóg mi z butami wszedł w życie
i tak namieszał ..
I zostawił tyle pytań,wątpliwości,strachu,smutków..
Czasem czuję,że byłoby lepiej jakby to się nigdy nie stało..
cofnąć czas o kilka miesięcy..
Chaos, niepokój..
Nie wiem co mam o tym mysleć i co robic :(
ale sie mecze..
Najchetniej odeszlabyum ze wspolnoty i zerwala z rtym wszystkim
i nie umiem. Ale nie umiem tez isc naprzod..
to wszystko jest takie skomplikowane :(
Po co było to wszystko.. no po co?

Tereska - 2009-01-11 08:03:29

Dzieki za swiadectwo. Nie wiem czy moge wtracic odnosnie tego co napisalas:
"Często zastanawiam się, po co Bóg mi z butami wszedł w życie i tak namieszał .. "
ale wydaje mi sie ze Bog odpowiedzila by ci krotko
"dlatego ze cie umilowalem"

wiara to piekny dar ale i bardzo trudny bo trzeba sie o nia stale troszczyc ty to robisz :D :angel:

Promyczek dla Nieba:) - 2009-01-11 12:26:53

Przepiękne świadectwo! Wiesz co... nie można od razu się zniechęcać jak coś nie wychodzi...trzeba podchodzić do tego z większą wiarą w to,że Bóg utrzyma nas w tym i poprowadzi. Radzę ci nie rób nic pochopnie!!! :D
Ja też mam maturę przed sobą, więc nie jesteś sama! :P

Rita - 2009-01-11 16:10:32

Wiesz... Kiedyś przeżywałam coś podobnego, miałam zal do wszystkiego i wszystkich, czułam się jakbym była w jakiejś próżni, ,,pobijałam się", a On nic...  Przynajmniej tak mi się wydawało.
Ale w końcu usłyszałam, co chciał mi powiedzieć. W czasie liturgii w Wielką Sobotę na której byłam bardziej z obowiązku niż potrzeby cały czas miałam łzy w oczach, w ogóle nie wiedziałam co się ze mną dzieje, niewiele brakowało, a ryczałabym jak bóbr, ale głupio mi sie było rozklejać tak przy wszystkich. PO wyjściu z kościoła poczułam coś, czego mi brakowało przez ten trudny czas- pokój i wrażenie, że to co robię, ma sens, choć niewiele robię...

Bardzo dobrze ujęła to Tereska: na pytanie ,,Dlaczego?" poda odpowiedź Boga- ,dlatego ze cie umiłowałem".

siostrzyczka - 2009-03-25 16:13:36

ja na początku mojego nawrócenia miałam własnie taki podobny obraz Boga jak TY: widziałam w wyobraźni takiego Jezusa-punka który w glanach wchodzi w moje życie i depcze wszystko co dotychzcas było dla mnie cenne... też wstąpiłam wtedy do wspólnoty, ale wewnetrznie czułam że wcale tego nie chcę, a jednak nie mogłam nie potrafiłam zrezygnować... aż w końcu po kilku miesiącach takiej walki, zmagania się samemu ze sobą, kłótniach z Bogiem nagle zrozumiałam że te zmiany w moim życiu mi się nie podobają, strasznie mi namieszały, chętnie cofnęłabym czaqs, ale z drugiej strony ja GO kocham... w pewnym momencie tak zupełnie nagle uświadomiłam sobie że już nie potrafię bez Niego żyć...i wtedy zgodziłam się by robił ze mną co chcił choć wydawało mi się to pozornie absurdalne, no i tak zostało... a we mnie pojawił się wielki pokój... to było wspaniałe uczucie takiej wielkiej ulgi... i dzisiaj po 3 i pół roku cieszę się że tak się stało... choć nie potrafię sobie wyobrazić że musiałabym przez to wszytsko przechodzić jesdzcze raz...

cssm.pl