Gość
Plotki, coś co nas nie raz tak drażni. Jakoś nigdy się specjalnie zdaniem innych nie przejmowałam. Wyznaję logikę: "Pogadają, pogadają i przestaną" . Do czasu. Jeżeli plotka zaczyna dotykać najbardziej wrażliwych sfer naszego życia wtedy boli najbardziej. Nie ma to jak żyć na małej wiosce, gdzie każdy każdego zna. Wczoraj dowiedziałam się tylu "mądrych" rzeczy na własny temat, że nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać. Nikt mnie tak naprawdę nie zna a tworzą sobie cudowne historyjki. Gdyby chodziło o coś innego, ale uderzenie jest w samo sedno - w zakon, najwrażliwszy i najdelikatniejszy punkt.
I teraz takie moje pytanie dość ogólnie postawione:
Czy plotka może "zabić"? Czy może zniszczyć coś co buduje się przez długi czas? Jak się przed tym bronić?
PS: A jak często nam się zdarza tak z "życzliwości" mówić bez potrzeby o innych... haaa też się na tym złapałam.
Gość
ja nie przepadam za takim "życzliwościami" i sama robie to bardzo bardzio i to bardzo żadko. Jestem osobą bardzo szczero i mowie prosto w oczy tej osobie to co myśle o niej/nim. Ale swojej przyjaciółce mowie rózne zeczy na tematy innych ale ta osoba o ktorej mowie wie wszystko bo juz jej to powiedziałam, albo powiem
Ja od jakiegoś roku dążę do tego, by o ludziach mówić zawsze i tylko DOBRZE. Brzydzę się plotką. Jasne, że zdarzają się upadki, ale trzeba wstać i iść dalej.... Kiedyś spowiednik powiedział mi, że nie warto marnować życia na myślenie, by nie zgrzeszyć. Przegapimy jego piękno. Trzeba po prostu czynić dobro
Sama kiedyś miałam kłopoty z za długimi językami ludzi.... To jest przykre, ale czy może zniszczyć? Myślę, że raczej zbudować, umocnić. Zwykle mówi się, że nie można się takimi rzeczami przejmować, ale łatwiej się mówi, a trudniej wykonuje.... Ściskam Cię cieplutko i życzę wytrwania
"Wierzyć - to znaczy nawet się nie pytać,
jak długo jeszcze mamy iść po ciemku."
ks. Jan Twardowski
Offline
s. Maksymilla
Chyba już się przyzwyczaiłam, że ktoś na mnie co chwilę gada za plecami - taki los. Ale pocieszam się tym, że o zwykłych ludziach się nie mówi Najgorsze jest jednak to, że to doświadczenie obmowy przez innych wychodzi z własnej wspólnoty. I to mnie boli najbardziej - ludzie spotykają się niby w imię Chrystusa i Maryi, a później obgadują za plecami. Zauważyłam jednak, że ludzie plotkują najwięcej wtedy, gdy chcesz popełnić jak najwięcej dobra, kiedy pomagasz, angażujesz się itp. Być może jest to wynikiem zazdrości - wtedy jest to dla mnie bardziej zrozumiałe. Ale totalnie nie rozumiem sytuacji kiedy ktoś inny też ma pole do popisu, nie wykorzystuje go, a kiedy ty się zaangażujesz to wtedy ta osoba ma wielkie "fochy" i gada wszystkim na ciebie.
Pomimo tego, że mam do tego taki olewawczy stosunek jednak mogę stwierdzić, że plotki bolą i niszczą. Raz dowiedziałam się o sobie takich rzeczy, że normalnie ręce mi opadły i nie wiedziałam, co mam zrobić. Byłam tak okropnie zła, myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok. Chodziłam załamana i nie miałam na nic ochoty, żadnego takiego zapału w sobie. Ale po tej sytuacji obiecałam sobie, że nie będę ukrywać moich emocji. Od tego momentu kiedy ktoś coś na mnie gada to podchodzę do tej osoby i mówię wprost co o tym myślę. Nie, nie tłumaczę się, bo tylko winny się tłumaczy. Ale mówię, że nie życzę sobie takich komentarzy skoro plotkara nie wie jaka sytuacja jest naprawdę.
Bo On jest dobry, bardzo dobry...
Offline
Gość
Tyle, że ja zrozumiem jeśli plotkują znajomi, Ci którzy chociaż mają jakieś ku temu podstawy.Jeśli zajmują się tym osoby z którymi kompletnie nie mam kontaktu, dorośli ludzie, stare babcie, nie wiem kto jeszcze, cala wieś huczy. To boli chyba dlatego, że dla nich to być może sensacja, fajny temat do gadania, a dla mnie to coś najważniejszego sprawa priorytetowa. Może zabrzmi to egoistycznie, ale czy oni w ogóle mają pojęcie jak to jest rozeznawać powołanie zakonne i podejmować taką decyzję...
Z drugiej strony natomiast oprócz tego strasznego żalu, bólu, złości, dostrzegam też w tym pozytywy. Może Pan Bóg chce mi przez to coś pokazać, że mam nie patrzeć na to co mówią inni, że to jest tylko miedzy Bogiem i mną. Wszystko to zbieglo się w czasie z takim moim wyjściem na pustynię. Chciałam się odciąć od wszystkiego co mogłoby jeszcze wpływać na mój wybór, nie myśleć ani o domu, studiach, klasztorze, zostać tylko w relacji z Bogiem, by JEMU to zawierzyć, a tutaj dostaję coś takiego. Nie wiem ... chyba coś w tym jest ... może to jest u mnie właśnie ten przełom bym się wkurzyła na maksa i przestała kombinować.
s. Maksymilla
A mnie bardziej boli to, że plotkują znajomi niż osoby zupełnie obce. Znajomi mają jakieś pojęcie o mnie (jedni mniejsze, drudzy większe, ale mają) i dziwi mnie to, że czasem potrafią wymyślić takie rzeczy, że włosy dęba stają. Tym bardziej, że mogą podejść i zapytać, czy to prawda. Ale nie, bo po co, lepiej gadać naokoło i mieć satysfakcję. Jakoś u obcych mnie to nie dziwi - nie znają, a oceniają, czyli norma.
Bo On jest dobry, bardzo dobry...
Offline
Wierna Miłości
Ja także się na własnej skórze przekonałam się jak łatwo ludzie wymyślają plotki na nasz własny temat. I też można się przekonać, że osoby, które znamy wolą plotki od prawdy. Zamiast wyjaśnić sobie parę rzeczy tworzą plotki lub im sami ulegają.
Najlepiej to nie zaczynać z takimi dyskusji i się modlić za takie osoby.
Ja raz nawet usłyszałam plotkę, taką, że nawet tej osoby nie znałam niby ona mnie zna, ale skąd tego nie wiem.
Też bardzo mnie boli, jak ktoś plotkuje, tylko nie wiem czemu to służy??
Ostatnio edytowany przez Rubinka (2011-05-02 16:22:02)
Offline
rozumiem Lusi, że te wszystkie plotki odnoszą się do zakonu, tak?
Myślę, że z jednej strony to jest sensacja, a z drugiej te babcie zwyczajnie czują pewien podziw, a może nawet respekt. Niestety taki mamy już mechanizm obronny... Jeśli czuję, że sama bym temu nie podołała to osobę, której się udaje trzeba zmieszać z błotem...
Nie można mieć i świata, i Chrystusa... trzeba wybrać... Katolik jest zawsze narażony na pewien stopień wykluczenia. Ty wybrałaś i szczerze Cię za to podziwiam.
Was bolą plotki osób obcych, ale pocieszę Was, że to, co mówią innym o nas rodzice boli 1000 razy bardziej.
"Wierzyć - to znaczy nawet się nie pytać,
jak długo jeszcze mamy iść po ciemku."
ks. Jan Twardowski
Offline
Wierna Miłości
Każda plotka o sobie samej boli czy to od rodziny czy nawet obcych.
Mnie tylko denerwuje to, że ci co rozsiewają plotki postradali rozumy, mądrzejsi przez to się nie staną. No i też podburzają innych.
Offline
Gość
Ludzie plotkują od prawieków i raczej to się nie zmieni. No, bo co może być ciekawsze niż cudze życie...Plotka na tyle nam krzywdę może zrobić, na ile jej na to pozwolimy... tak swoją drogą dowiedziałam się ostatnio, iż ateistką jestem, życie
Wierna Miłości
A-psik napisał:
Ludzie plotkują od prawieków i raczej to się nie zmieni. No, bo co może być ciekawsze niż cudze życie...Plotka na tyle nam krzywdę może zrobić, na ile jej na to pozwolimy... tak swoją drogą dowiedziałam się ostatnio, iż ateistką jestem, życie
Hahaha ja za to się dowiedziałam osobie, że jestem świadkiem jehowy, i obgaduje jedną wspólnotę zakonną i podburzam innych. To dopiero ploty.
Nawet mi ulżyło kiedy o tym napisałam. Choć jeszcze więcej na swój temat słyszałam.
Offline
s. Maksymilla
Ja się raz dowiedziałam, że jestem satanistką, bo lubię czarny kolor <brecht na sali> A, i nalezę do wspólnoty dlatego, bo mogę za darmo jeździć na rekolekcje, a co za tym idzie - pozwiedzać trochę XD
Bo On jest dobry, bardzo dobry...
Offline
Wierna Miłości
Ostatnio doszłam do wniosku, by nie martwić się za bardzo plotkami. To też dla nas taka próba miłości bliźniego. Ja czasem daje się z prowokować i mam nie wyparzony język, ale potrafię przyznać się do błędu i przeprosić nawet jak z mojej strony nie ma winy.
Dość często o tym zapominam, i się prostuję. Jeżeli z osobom trudno się dogadać to po prostu delikatnie jej powiedzieć o swoich uczuciach i zaprzestać z nią kontaktów.
Wspólnocie zakonnej też zdarzają się nieporozumienia, przykładem jest św. Faustyna o niej wiele plotek krążyło między siostrami, a wybaczała wszystkim.
Myślę, że chrześcijaństwo nie polega na oddanie komuś oko za oko. Wręcz przeciwnie, znosić wszystko w cichości, mamy tu wiele przykładów świętych sam bł. Jan Paweł II był na językach wielu nie miłych ludzi, którzy plotkowali ile mogli by pogrążyć właśnie takiego świętobliwego człowieka.
Mamy różne krzyże, i jeżeli chcemy iść za Jezusem musimy je także nieść.
Ostatnio edytowany przez Rubinka (2011-05-03 18:05:17)
Offline