Gość
Postanowiłam podzielić się z Wami moim świadectwem i publicznie przeprosić KasięK za to,że tak niesłusznie ją oskarżałam.
Moja historia zaczyna się dość normalnie. Przyszedł dla mnie czas wyboru gimnazjum i nie mogłam się zdecydować. I wtedy moja koleżanka(starsza niestety) wyskoczyła z salezjankami. Jedyna katolicka szkoła w regionie nie można przegapić! No dobra dałam się namówić i poszłam. Siostrze dyrektor widać się spodobałam,bo mnie przyjęła. I tak trwała sobie sielanka,która została zmącona grzechem o którym wolę nie mówić. Na początku nie wiedziałam,że to złe i tak sobie byłam,ale pewnego dnia zdałam sobie sprawę,że coś jest ze mną nie tak i powiedziałam Bogu tak prosto z siebie:,,No Panie Boże coś jest nie halo!" Było to po obejrzeniu filmu o św.s.Faustynie. I takim spontanicznym wiedziona urokiem powiedziałam:,,No Boże chyba zostanę zakonnicą'. Chyba. Bo jednak nadal tkwiłam w grzechu z którego nie widziałam ucieczki,a poza tym widziałam,że życie w małżeństwie bardziej chyba mi się podoba. W końcu miałam dość tego rozdarcia i przy najbliższej okazji(a była to Peregrynacja Obrazu Matki Bożej) powiedziałam znów tak prosto z serca:,,Boże czego Ty ode mnie chcesz? Mam być zakonnicą czy żyć w małżeństwie?" I wtedy zalała mnie taka jakby fala spokoju i wiedziałam już wszystko. I wtedy dopiero się zaczęło. Szatan zdenerwowany,że chcę się oddać na służbę Bogu jeszcze bardziej mną targał i w końcu miałam tego dość. Zrobiłam to co każdy rozsądny człowiek by zrobił. Poszłam do spowiedzi. Nie było łatwo,ale uwolniłam się od tych więzów,które mnie trzymały. Potem poznałam Siostrę,która pomaga mi w dalszym kształtowaniu mojej drogi. Do tego otrzymałam niewiarygodnie świetną łaskę posiadania świętego przyjaciela,a mianowicie Małej Tereski. I tak sobie żyłam cały czas myśląc,że moim powołaniem,droga są Salezjanki. I wtedy znowu Bóg mnie zaskoczył. Po moim uwolnieniu wstąpiłam do RCS-u(Ruch Czystych Serc no to już chyba każdy się domyśla co nabroiłam ). Dostałam wielka paczkę pełną egzemplarzy ,,Miłujcie się!". Znalazłam tam taką małą reklamę Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla dla Polonii Zagranicznej. Przyciągnął mnie slogan:,Bóg potrzebuje Twojego TAK!"Mimo to ignorowałam to wezwanie. Aż w końcu weszłam na ich stronę i koniec! Po prostu powaliło mnie! To jest TO! Zakochałam się w tym Zgromadzeniu! Ale nie ma róży bez kolców. Po jakimś czasie szatan znów się widać wnerwił,bo zesłał na mnie skrupuły. Męczyła mnie myśl,ze Bóg mnie nie kocha. I wtedy BAM! Wielki znak! przeżyłam wypadek samochodowy. Poza tym coraz bardziej odkrywam miłość Jezusa do mnie. A jeszcze niedawno otrzymałam kolejny znak,a mianowicie to,ze Siostra,która mi pomagała opowiadała,że praktycznie nie znała Salezjanek kiedy do nich wstępowała. Widać Bóg mówi:,,Nie bój sieeee wypłyń na głębięeee!" Z posłuszeństwa ok. Niech będzie.
Moja historia jest podobna do powołania celnika Mateusza,ale za to jeszcze trwa! Jeśli to Misjonarki to spoko,bardzo się cieszę,a jeśli coś innego cóż pożegnam się i Alleluja i do przodu! Prosze o modlitwę abym wytrwała te 7 lat i nie zboczyła ze ścieżki.
Pozdrawiam!
Wasza siostrzyczka Boża wariatka
Gość
Boża wariatko, nie jestem wtajemniczona co tam narobiłaś ale szczerze kibicuję
i pozdrawiam!
Gość
szukajaca Boga napisał:
Boża wariatko, nie jestem wtajemniczona co tam narobiłaś ale szczerze kibicuję
i pozdrawiam!
Wpisz sobie w google Ruch Czystych Serc i zobacz co ślubują, od razu Dostaniesz odpowiedź.
Zdaj się na Boga, Nie Zastanawiaj się czy to co w danej chwili Robisz jest tym na całe życie, tylko to Rób i Wkładaj w to całe swoje serce. Tylko w ten sposób, gdy na starość Popatrzysz wstecz, Stwierdzisz że Nie Zmarnowałaś życia, że Dałaś z siebie wszystko i Poczujesz zadowolenie, spełnienie
Gość
Cóż dziękuję. Po prostu uwielbiam Misjonarki od kiedy je poznałam. Na razie piszę tylko e-maile,ale być może niedługo je odwiedzę...
Za Króla! Za Ojczyznę! Za ile?
Misjonarki to świetne, serdeczne, bardzo otwarte siostry, a ich Dom Główny w Poznaniu ... bardzo dobre miejsce na Dni SKupienia, rekolekcje itd.
Offline
Gość
Wiem widziałam na zdjęciach...też chciałabym tam być...Na razie muszę się zadowolić aspiranturą
s. Maksymilla
Tylko? Myślę, że można by się pokusić i powiedzieć: aż! Nie każdy ma taką możliwość
Bo On jest dobry, bardzo dobry...
Offline
Gość
No tak. Choć lepiej byłoby powiedziane nie każdy ma odwagę.