Gość
Eee... nie do Urszulanek SJK ...to nie to MB Miłosierdzia
Życzę powodzenia
Offline
Gość
A ja postanowiła odświeżyć wątek
Co prawda nie były to rekolekcje, ale dzień skupienia Przybyło nas 12 niewiast, a towarzyszyły nam 2 siostrzyczki
Skupiłyśmy się nad tematem Bóg i ja oraz nasze relacje.
Na rozgrzanie pośpiewałyśmy troszkę, potem każda z nas miała powiedzieć kilka słów o sobie i, co najtrudniejsze, powiedzieć jedną rzecz, którą w sobie cenie. Przeważnie jest tak że wymieniamy tylko swoje wady a tu trzeba było powiedzieć o sobie cos pozytywnego,. Następnie napisaliśmy i odczytaliśmy czego oczekujemy od tego dnia i dlaczego tu jesteśmy. Wysłuchałyśmy ciekawych słów Siostry, po czym zaczęłyśmy przygotowywać liturgię (no i przy okazji trochę potańczyłyśmy ). Następnie była adoracja Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie, (była możliwość spowiedzi) msza święta i najbardziej oczekiwany przez niektórych punkt programu- obiad
(dla zainteresowanych- pomidorowa i schabowy
a tak swoją drogą to w klasztorze zawsze wszystko jest takie smaczne
). Oczywiście na tym nie koniec. Naszym zadaniem było wykonać różnymi technikami symbol miłości Boga do człowieka (inwencji twórczej nam nie brakowało
) i odegranie inscenizacji do fragmentu Ewangelii (tu podobnie- trzeba nieć wyobraźnię, żeby z ewangelii o Zacheuszu zrobić koncert Lady Pank
). Spotkanie zakończyłyśmy koronką do Bożego Miłosierdzia i pysznym ciastem
czyli ogólnie niebo w duszy i w gębie
Alw to tylko taka zewnętrzna otoczka. Mogłam po raz kolejny wybrać Jezusa na swojego Pana, z tym, że już całkiem świadomi spojrzeć w Najświętszy Sakrament i powierzyć Mu wszystko. Do myślenia dała mi również konferencja księdza, w której przedstawił nam różne sposoby na życie. Łączyło je niewiele, ale jedno pozostało niezmienne- Jezus Chrystus...
Trudno jest o tym wszystkim pisać, jak na gorąco, ale bardzo poruszył mnie cytat, z zakładeczki od sióstr (tak, gadżety muszą być ): Niech wzrośnie nasza nadzieja i wyda owoc miłości.
Dzięki Ci Panie, że mogłam tam być
Gość
a gdzie było to skupienie Rito?
Gość
Na takiej mojej wsi maleńkiej koło lublina
Gość
a w jakim Zgromadzeniu?
Gość
U SS. Serafitek
Gość
Czas na mnie. Muszę się podzielić .
24-28 czerwca rekolekcje w Strzegomiu- Siostry Elżbietanki
Zacznijmy, że byłam na nich z Mariolą z tego forum, ale niestety wyjechała wcześniej do domu. Były to rekolekcje w milczeniu, trzy dni milczenia. Nie wiem dlaczego, ale czułam spokój w sercu. Nie bałam się, że nie dam rady. Pierwszy dzień przewrócił moje myślenie o 180 stopni. Lectio jak szybko przychodziło tak szybko ludzie schodzili się do kaplicy na jutrznię. Później słychać jak Siostra dzwoni na śniadanie. Trochę kusiło by się z kimś w jakiś sposób komunikować, a więc dwa zdania się napisało do koleżanki z pokoju . Cóż to nie takie łatwe. Przez te wprowadzenia przez Siostry do Meditatio i Oratio, a także do Contemplatio pozwalały dobrze zrozumieć co Jezus chce mi powiedzieć przez ten krótki fragment. To był dzień wewnętrznego buntu, ale wieczorem już się to zaczęło uspokajać. Był to dzień kiedy zmienił się mój wizerunek Pana Boga, może nie do końca, ale teraz nie potrafiłam się sprzeciwić Słowu Bożemu, jak to czasami próbowałam robić...
Dnia drugiego cały dzień w sumie spędziłam na rozmyślaniu powołaniu. Nad słowami "Pójdź za mną!". Zastanawiałam się co Jezus miał takiego w sobie, że wszyscy zostawiali swoje sieci i bez obaw szli za Nim. Przepiękne... Dzień spokojny, w którym bardzo wzmocniłam się w wierze. Był to też dzień, kiedy można było pogadać z Siostrą. Oczywiście skorzystałam z tego, że można do kogoś buzię otworzyć
. Oczywiście zamiast 15minut rozmowy przedłużyło się do 30minut, ale i tak czułam niedosyt. W ten dzień też usłyszałam, że nikt mnie nie zrozumie, jeśli chodzi o powołanie, nawet najlepsza przyjaciółka. Dlatego tą sferę lepiej zostawić dla Niego i siebie.
Trzeciego dnia w sumie to samo ciągnęłam w myślach, ale również myślałam nad tym, czy ja wytrwam do końca swego życia z Chrystusem. Wiem, że sama nie dam rady, ale On mi pomoże. Bez Niego nie jestem w stanie pokonać, żadnych trudności. Po prostu, to Król daje nam do wszystkiego siły. W ten dzień oczywiście też umówiłam się na rozmowę z S. Moniką . Tym razem miałam przygotowane pełno pytań. W sumie na wszystkie dostałam odpowiedź, ale znowu przerwał dzwonek. Kiedy nastał wieczór przyszedł czas dzielenia się wspólnie swoimi przeżyciami. Piosenki przy tym były i oczywiście ja się musiałam rozryczeć
. Ciężko było się dzielić co przeżywałam w tych dniach. Chciałam powiedzieć, że te dni mnie zmieniły, że Bóg jest WIELKI, ale jakoś nie wiedziałam jak. Było to dla mnie za trudne i trochę owijałam w bawełnę
. Wyszłam taka rozklejona z tej czytelni, gdzie się dzieliliśmy i poszłam na adorację do kaplicy. Wypłakałam Panu Bogu co musiałam, ale to tylko zły szczęścia.
Tej nocy miała być nocna adoracja, ale ja czułam, że coś mi dziwnie. Pragnęłam tak po prostu posiedzieć z jakąś Siostrą, żeby była koło mnie. Może się wydawać śmieszne, ale ja bardzo tego potzrebowałam. Sama się bałam, że ta moja zachcianka jest jakaś dziwna, ale nie dawała mi spokoju. Bo wielkiej kłótni w sobie czy iść poprosić Siostrę, żeby ze mną posiedziała, czy nie- ruszyłam się. Poszłam taka trochę zakłopotana i poprosiłam. Siostra się zgodziła. Poszła ze mną do pokoju i zwyczajnie siedziała i się uśmiechała. Ja się wpatrywałam, czy to w krzyż od Jej różańca czy w jakąś część habitu mamlotając pod nosem i wyrzucać wszystko co leży mi na sercu. Siostra powiedziała, że może ze mną tak siedzieć do mojej adoracji- 2:30, ale poradziła bym się położyła spać, by pójść, żywa do Jezusa, a nie usypiająca. Oczywiście ja mądrzejsza i się nie posłuchałam . Poszłam z dziewczynami wypić kawuśnę i gadałyśmy o powołaniach. Później kiedy miałam 40minut do adoracji, jedna miała już swój czas na bycie sam na sam z Jezusem i poszła do Niego, a druga się chciała zdrzemnąć. Ja zobaczyłam, że ma Dzienniczek Faustyny Kowalskiej i się zapytałam czy mogę... Zaczęłam czytać i tak czytałam do adoracji. W końcu nadszedł mój czas. Minęło szybko, a na koniec zobaczyłam pięknego robaczka, który szedł przede mną, jak po prostej linii
. Poszłam do pokoju przebrałam się piżamkę i chop do śpiworka. Zasnąć nie mogłam, chociaż byłam wykończona. Taka radość we mnie była, że miałam siłę biegać w koło ogrodu. Chciałam zasnąć i się martwiłam, że rano nie wstanę, bo tylko 3 godziny spania mam. W końcu zasnęłam i rano jak się przebudziłam była 7 rano. A więc ja szczęśliwa, że się jakimś cudem obudziłam sama, położyłam się jeszcze na te 30minut. Wstałam i zaczęłam dzień, ostatni dzień u Sióstr.
Znowu ryczałam i nie chciałam jechać. Tam czułam się tak dobrze, niczego mi nie brakowało.
Jak to Siostra powiedziała, jeśli to moje pierwsze rekolekcje, to ja tak ' z grubej rury'. Tak już wyszło, ale to Bóg chciał, żebym tam była i tam mnie swoimi sposobami zaprowadził.
Wiele odkryłam podczas tych dni. Na pewno je zapamiętam do końca życia, bo w jakiś sposób wpłyną na moje życie. To był piękny czas!!! A teraz chcę tam wrócić. Ale może pielgrzymka niedługo z Siostrami, może Rodzice puszczą
. Robi się coraz bardziej optymistycznie. Dziękuję.
Gość
Oj Kochana, jak Ci zazdroszczę, że zostałaś do końca... ale ja już wiem, że Bóg tak chciał, że miałam wrócić - tak po prostu miało być i dziekuję Mu za to, bo mogłam zmarnowac 4 lata życia!!! a On zabrał mnie do domu... po cichu wyjaśnił sytuację i jutro sądny dzień, czy da się to wszystko odkręcić...
Dla mnie te dwa dni u Sióstr Elżbietanek były bardzo owocne Szczególnie medtytowanie Jego Słowa, te godziny przesiedziane w kaplicy (w tym kilka godzin przepłakanych, ale tak , żeby nikt nie widział
)...
Brakuje słów, żeby opisać to co czuło wtedy serce...
Z całą pewnością kiedyś jeszcze tam wrócę i cieszę się, że Twoje rekolekcje były udane (i tak przy okazji to jeszcze jednym powodem przez który musiałam wrócić (a było ich kilka) - który zesłał Pan - było to , żeby Cie nie rozpraszać XD)...
hehe
Bóg jest niesamowity! I wiesz co? Myślę, że Bóg wskazał mi to forum, żebym mogła Ciebie poznać i zabrać Cię do Elżbietanek To nie chodziło do końca o mnie... o moje rekolekcje (bo gdybym została dłużej to było by ze mną bardzo źle... ), ale to chodziło o Ciebie...
bo On cię kocha, kocha, kocha, kocha, kocha, kocha nieprzytomnie...
bo On cię kocha, kocha, kocha, kocha, kocha tak jak nikt...
Ostatnio edytowany przez Meredith (2009-06-28 16:54:56)
Gość
Nazaret napisał:
U Sióstr Elzbietanek której prowincji byłyscie?
Wrocławskiej
Często ss.Elżbietanki prowadzą takie rekolekcje w milczeniu?
Offline
Gość
A wiecie, że ja nie wiem . Dowiem się i powiem
. Cudowne!!! Mariola, dziękuję Ci kochana, że jesteś! Bez Ciebie obawiam się, że bym się dzisiaj nie radowała tak jak teraz. Bóg zapłać.
Gość
kurcze podziwiam was-wytrwać w milczeniu chciałabym kiedyś tak spróbować
Gość
sama jeżdżę na rekolekcje jezuickie i wiem, że te przeżyte w milczeniu dają bardzo dużo
Gość
Szukająca napisał:
Mariola, dziękuję Ci kochana, że jesteś! Bez Ciebie obawiam się, że bym się dzisiaj nie radowała tak jak teraz. Bóg zapłać.
hehe Przestań! Nie masz za co dziękować! To wszystko On zaplanował! Ja tylko wykonałam tajną misję i namówiłam Cię na rekolekcje :] Dalej to już On działał
Nazaret napisał:
Podjacie terminy....
Najbliższe terminy:
4 – 6 wrzesień 2009 r. – skupienie młodzieży w Strzegomiu połączone z wyjściem do Groos Rosen na uroczystość upamiętniającą 70 rocznicę wybuchu II wojny światowej
11 – 13 wrzesień 2009 r. – skupienie we Wrocławiu połączone ze spotkaniem popielgrzymkowym
10 – 11 październik 2009 r. – skupienie we Wrocławiu dla młodzieży szkół średnich i studentów
23 – 25 październik 2009 r. – skupienie w Strzegomiu dla gimnazjum
14 – 15 listopad 2009 r. – skupienie we Wrocławiu dla młodzieży szkół średnich i studentów
12 – 13 grudzień 2009 r. – skupienie we Wrocławiu dla młodzieży szkół średnich i studentów
Ostatnio edytowany przez Meredith (2009-06-28 20:02:57)
Gość
Kasia K napisał:
Często ss.Elżbietanki prowadzą takie rekolekcje w milczeniu?
Z tego co wiem to był pierwszy albo drugi raz, więc nie za często
Gość
Trudne, ale piękne. Dla Jezusa, z Jezusem wszystko jesteśmy wstanie zrobić . Zawsze w ZHP, jak miałam próbę wytrzymać 6 godz. bez gadania, nie dawałam rady. A tu tak nagle... Bóg jest niesamowity! A teraz jest pielgrzymka 6-12 lipca
.
Gość
To jednak idziesz na pielgrzymkę?
Gość
Siostra Monika powiedziała mi, że mogę się z Nią zabrać . Jeszcze zostało mi tylko do końca przekonać Rodziców... Wszystko się zaczęło przepięknie układać, a ja się martwiłam...
Miejmy nadzieję, że Rodzice mnie puszczą, ale jestem przepełniona optymizmem.
Gość
Pierwszy! Kiedyś musi być ten pierwszy, a Ty?