Gość
Po raz pierwszy nasze drogi połączyły się wcześniej aniżeli można by przypuszczać - bo już 13 maja 1981 r. Miałam wówczas zaledwie 1 miesiąc i 13 dni. Tego dnia (wieczorem! - prawdopodobnie w chwili zamachu na Papieża) trafiłam do szpitala - jak się później okazało - z zapaleniem opon mózgowych. Mój stan - tak jak i Papieża - lekarze określili jako krytyczny. Rodzice przeżywali więc dwie tragedie: jedną bliską - chorobę dziecka (czyli mnie), a drugą nieco dalszą (ale nie znów tak bardzo daleką) - w Watykanie, gdzie o życie walczył Jan Paweł II. Wówczas - po kilku dniach od pamiętnej daty - moja Mama będąc w kościele (o czym dowiedziałam się wiele lat później) modliła się, by jeśli taka wola Boża, Pan zabrał mnie, a ocalił Papieża. Było to bez wątpienia wielkie poświęcenie ze strony Mamy... Jak widać Boży plan był inny - przeżył i Papież, przeżyłam i ja.
Po raz kolejny nasze drogi - już w sposób dosłowny - połączyły się 13 czerwca 1987 r. w Łodzi na lotnisku Lublinek, gdzie Jan Paweł II udzielił I Komunii Św. dzieciom, wśród których byłam również i ja. Miałam wówczas zaledwie 6 lat - nieco mniej niż pozostałe dzieci przystępujące tego dnia do I Komunii Św. Ale widać tak miało być... To wydarzenie stało się przyczynkiem do zawiązania wspólnoty Dzieci Lublinka, której charyzmatem jest zgłębianie nauczania Kościoła (zwłaszcza papieskich encyklik, ale oczywiście nie tylko), a także wolontariat. Po dziś dzień jestem w tej wspólnocie.
Kolejne moje spotkanie z Janem Pawłem II to rok 1995 i kilkugodzinna wizyta Papieża w Polsce - w Skoczowie. Wówczas to zaczęła się moja "wielka przygoda" z "białą służbą" medyczną podczas papieskich pielgrzymek. Wówczas jednak w najśmielszych marzeniach nie przypuszczałam, że już 4 lata później będzie mi dane uczestniczyć w kolacji z Janem Pawłem II. Było to w Licheniu, gdzie Papież nocował. A kolacja ta była podziękowaniem dla wolontariuszy z "białej służby" właśnie. Wówczas Jan Paweł II skierował do mnie - widząc moją tremę - słowa, towarzyszące całemu Jego pontyfikatowi:
- Nie bój się, tu też jest Chrystus.
Gość
Piękne... Mnie nigdy nie udało się spotkać z Janem Pawłem II na żadnej z jego pielgrzymek... Zawsze coś stawało na przeszkodzie i myślę, że nie byłabym jeszcze gotowa ...
Dziękuję za to co napisałaś...
Gość
Cudne! Jak żył Jan Paweł II to ja byłam jednym znakiem zapytania. Wiem, że był dla mnie ważnym człowiekiem. Czasami oglądałam transmisję w telewizji, ale jak ktoś wchodził do pokoju od razu przełączałam. Nie wiem dlaczego, ale może się bałam, co powiedzą? Nie wiem, nie umiem tego wytłumaczyć. Byłam wtedy mała i zielona. Po śmierci, kiedy Mamie zwyczajnie łzy poleciały, ja siebie gryzłam po wargach, żeby nie płakać, położyłam się do łóżka i się wypłakałam w poduszkę. Wiele bym dała by napotkać na swojej drodze takiego człowieka jak Jan Paweł II.
Gość
A ja... hmm tez za czasów swojej wczesnej młodości byłam niewiadomą ale zawsze jak widziałam papieża szczególnie jakoś kilka lat przed jego śmiercią to się go bałam i nie w tym sensie że mi cos zrobi tylko tak jakby był świety... Czułam to jak na niego patrzyłam a to, że byłam grzeszna wtedy pewnie wzbudzało we mnie lęk. Z resztą mam jakies dziwne co do tego przeczucia że ktos jest bardzo blisko Boga zwłaszcza jeśli chodzi o siostry zakonne oczywiście nie twierdze że jak nie czuje "tego czegoś" w stos do innych sióstr to nie są ale...Może taki przykład będąc 1-szy raz w pewnym zgrom czułam w pewnej siostrze "to coś" a teraz niedawno po kilku latach powiedziała mi, że chciałaby zostac świetą...Ale odchodze od tematu
Tak Jan Paweł był dla mnie zawsze wyjatkowy i wcześniej i teraz...Nie można wyrazic tego słowami chyba mnie rozumiecie. To jest w sercu
Użytkownik
Aprylka! Aż łzy mi się w oczach zakręciły. Gratuluję mamy, jest wspaniała, pozdrów Ją ode mnie!
Offline
Gość
Widziałam Jana Pawła II tylko przez chwilę, byłam małą dziewczynką, ale tamtego dnia nigdy nie zapomnę
Gość
Ja byłam na dwóch pielgrzymkach Jana Pawła II, mianowicie w Lublinie na Czubach w 1987 r. i w Radomiu cztery lata później. Póżniej tzn. cztery lata temu miałam to szczęście uklęknąć na grobie Naszego kochanego papieża.
Gość
Aprylko to naprawdę piękne wspomnienia. Kiedy Jan Paweł II żył, ja byłam za mała aby zrozumieć jak wielkim jest człowiekiem. Owszem było mi bardzo smutno kiedy umarł, ale chyba w pełni to do mnie nie dochodziło. Dopiero potem bliżej poznałam jego życie i to jak wiele zrobił dla ludzi. Żałuję, że nie miałam okazji go spotkać.