Gość
Gdy byłam w 2 klasie podstawówki był u mnie na prafii pewnien ksiądz, który strasznie dokuczał wszystkim dzieciakom (w pozytywnym znaczeniu tego słowa, jeżeli takowe istanieje : ) ) i jako taki mały dzieciak strasznie lubiłam do niego chodzić po Mszy Świętej i kiedyś tak staliśmy, a ksiądz do mnie z tekstem, że ja będę dziennikarką, ponieważ za dużo mówię (trzeba przyznać, byłam bardzo wygadanym dzieckiem, z resztą zosało mi to do teraz
), a ja mu odpowiedziałam, ze nie będę dziennikarką, tylko... siostrą zakonną, nigdy wcześniej tak nie mówiłam, nie myślałam nawet tak i to była na dodatek bardzo spontaniczna odpowiedź : ), zdziwiło mnie to i do tej pory dziwi, że ksiądż wziął to tak na serio, ponieważ porozmawiał z moimi rodzicami, skierował mnie do pewnej Loretanki i pojechaliśmy do Loretto.
Jak dojechaliśmy, to tata tak siedzi w samochodzie i powiedział, że nie wysiada, bo tutaj tak dużo sióstr i nie wie czy może
i został w samochodzie, a ja z mamą poszłam do siostry, przywitała nas bardzo gorąco, a następnie mnie zaprosiła do pokoju, gdzie byłyśmy we dwie (w sensie ja i ona) : )
Na początku tam zapytała mnie o takie typowe rzeczy typu jak się nazywam ile mam lat, coś tam o szkole itp. i w pewnym momencie zapytała mnie czy czuję, że mam powołanie do zakonu, a ja jako takie małe dziecko pomyślałam sobie jedynie z przerażeniem "Matko! co ta kobieta do mie mówi?!" : ), w zasadzie nie pamiętam co jej odpowiedziałam, ale poszłyśmy spowrotem do mamy i siostra powiedziała, że jeśli chcę, to mogę zacząc przyjeżdżać na rekolelekcje powołaniowe (które były normalnie od gimnazjum, ale luz )
i tak jakoś się zaczęło, że pojechałam na pierwsze rekolekcje, poźniej na kolejne i jeżdżę do tej pory, a myśl z drugiej klasy trzyma się mnie kurczowo do tej pory, ale wiem, że mam przed sobą jeszcze dużo czasu, bo w chwili obecnej mam 15 lat i każdego wieczoru kończę swoją modlitwę słowami "Nie to co ja, lecz, to co Ty. Niech się dzieje Twoja Wola Tato"
Pan Bóg ma naprawdę zaskakujące i miłe niespodzianku, naszym zadaniem jest tylko ofiarować sie Bogu i ... iść... : )
Ostatnio edytowany przez owieczka_ssl (2011-01-16 16:46:09)
Gość
Wola Boża najważniejsza, ale to jest piękne... Czytając różne życiorysy Świętych, odnajduję w nich takie, w których Bóg już dał poznać Swoją Wolę młodym osóbkom, wręcz dzieciom... Módl się, my będziemy modlić się razem z Tobą, nie jesteś sama! I dąż do tego, co przygotował dla ciebie Bóg-tatuś
Życzę Ci wielu Łask Bożych, wiele Błogosławieństwa na każdy dzień życia, dużo wiary, miłości i nadziei i oczywiście Darów Ducha Świętego i Jego mocy, zwłaszcza w rozeznawaniu i dążeniu (dojrzewaniu) do Powołania
Ostatnio edytowany przez Boży_wariat (2010-04-22 13:58:34)
Gość
Bardzo Ci Aniu dziekuje =) Ciebie również otaczam codziennie moja modlitwa
Gość
Piękne jest Twoje świadectwo...
I jakże piękna postawa Twoich rodziców
Pamiętam w modlitwie
Gość
Bardzo ładne świadectwo ;]. To niesamowite, że ksiądz tak to wziął na serio.
Gość
Młoda napisał:
Bardzo ładne świadectwo ;]. To niesamowite, że ksiądz tak to wziął na serio.
Zgadzam się. Szczególnie, że byłaś wówczas małą dziewczynką. Ksiądz mógł pomyśleć, że jak każde dziecko wygadujesz co ci przyjdzie na język, a potem i tak zmienisz zdanie. Tymczasem potraktował twoją wypowiedź bardzo poważnie. Droga powołania jest zawsze niesamowita, inna, a jednocześnie równie piękna. Jeśli to jest plan Boga dla ciebie to wytrwaj w nim.
Gość
Przyłączam się do wypowiedzi, jednak nie zamykaj się na inne drogi.
Gość
Zgadzam się z bożą_tancerką- bardzo ważne jest, żeby brać pod uwagę wszystkie "możliwości", bo Pan Bóg ma niesamowite poczucie humoru... Sprawdziłam to na własnej skórze
Gość
Ja podchodze do tej sprawy tak, ze Bog wie co jest dla mnie najlepsze i w 100% Mu ufam, wiec biore pod uwage rowniez inne drogi =) Przeciez z Panem Bogiem klocic sie nie bede ; )