Gość
A ja mam nadzieję, że forum internetowe nikomu w takiej decyzji nie pomoże...
PAX
s. Maksymilla
Nisia, dlaczego masz taką nadzieję? Wydaje mi się, że takie fora wielu osobom pomagają. Z resztą - po to one są.
Bo On jest dobry, bardzo dobry...
Offline
Gość
Forum internetowe może pomóc odpowiedzieć na pytania, na które da się odpowiedzieć, w których ktoś może doradzić itd. To czy ktoś chce mieć Jezusa za Oblubieńca nie jest tematem do dyskusji i do doradzania
Nikt nie napisze na forum pytania: mam wyjść za mąż za Iksińskiego, czy nie...doradźcie, bo sie zastanawiam.
To jest kwestia formowania siebie- nie na forum internetowym, ale w życiu. Relacji z Bogiem. Jej rozwijania, pogłębiania. Na forum tego nikt nie znajdzie, znajdzie jedynie pogłębienie wiedzy, ale nie wiary. Więcej- istnieje 'zagrożenie', że skoro ludzie na forum powołaniowym są tacy mili, sympatyczni, kochani, to ja chce iść do zakonu. A to jest błędne myślenie. Nie możemy wybierać drogi życiowej pod wpływem innych ludzi. To ma być nasza relacja z Bogiem, spotkanie w sercu- tam TYLKO BÓG ma dostęp.
Dzielenie się jednak powołaniem- jest już czymś dobrym. Ktoś podjął decyzję i chcę się podzielić- to pięknie. Ktoś może zobaczyć, że ma podobną historię itd. i MOŻE rzeczywiście myśleć, 'może i mnie Pan powołuje' (ze świadectwa innej osoby rodzi się powołanie), ale musi być to rzeczywiście bardzo mocno omodlone itd. i przede wszystkim nie impuls
Dobrych decyzji !
PAX
Gość
a ja uważam, że fora powołaniowe są na prawdę fajną sprawą ale już nie zmieniając tematu- Boża owieczko- nie raz odrzucamy Pana, ale On chce nas mieć przy Sobie i po pewnym czasie woła nas do Siebie. Myślę, że wrócić na "właściwe tory" będę pamiętać o Tobie
s. Maksymilla
nisia napisał:
Nikt nie napisze na forum pytania: mam wyjść za mąż za Iksińskiego, czy nie...doradźcie, bo sie zastanawiam.
Owszem, może tak zapytać, ale może i sformułować w ten sposób "chcę wyjść na Iksińskiego, ale jest dla mnie taki, taki, taki i nie jestem pewna, czy to dobry wybór". I w tym momencie ogół ludzi udzielających się na forum może poradzić "słuchaj, facet Cię leje, zdradza, lepiej nie popełniaj tej głupoty i nie wychodź za niego, bo wpadniesz w bagno". I tak napiszę osoba piąta, dziesiąta i trzydziesta i do takiego kogoś może bardziej dotrzeć, że to nie jest to. Oczywiście - główną decyzje musi przedstawić sobie samej i panu Iksińskiemu.
Tak samo jest z forami powołaniowymi (w sensie zakonu). Ludzie pytają, przedstawiają swoje wątpliwości, a reszta odpowiada, doradza, a dopiero użytkownik X mówi "Boże, dziękuję Ci za tych ludzi, którzy swoimi słowami utwierdzili mnie w moim przekonaniu".
Wiele osób nie ma komu się wygadać, więc używa Internetu (a co za tym idzie forów także), żeby znaleźć jakąś pomoc, utwierdzić się w tym, że nie jest się samemu z wieloma rzeczami, sprawami. Po to są te fora, żeby sobie pomagać.
Bo On jest dobry, bardzo dobry...
Offline
Gość
Jak na każdym forum tak i tu jest sie anonimowym. Nie sądzę żeby ktoś kto podejmuje decyzję tak poważną jak wybór drogi życiowej kierował się tym co ktoś mu na jakimkolwiek forum napisze. Oczywiście w wielu kwestiach mozna o coś zapytać, podzelić sie własnym doświadczeniem, przemyśleniami, spostrzeżeniem, ale tylko tyle.. albo aż tyle. Powołanie to tak delikatna sprawa, że nawet najbardziej doświadczona osoba nie ma prawa "dyktować " jaki powinien być wybór. Towarzyszyć, modlić się, wspierać (ale mądrze z dobrym przemodleniem by nikogo nie popychać) to można zrobić. Decyzja dokonuje sie w sercu i tak naprawdę nikt w niej nie pomoże. Dlatego forum i przez tych którzy czerpią rady i przez tych którzy tych rad udzielają musi być brane z pewnym marginesem błędu. Bo mimo najlpeszych chęci nie wchodzimy w serce drugiej osoby.
Gość
Upieram się jednak przy tym, że POWOŁANIE nie jest tematem do doradzania i że jak ogół ludności opowie się- 'za' to: idę i dziękuję Bogu za tych ludzi z forum.
Nie ludzie z forum, których często sie nie zna w rzeczywistości.
Na pewno kierownik duchowy (czy to duchowna osoba, czy też osoba świecka, która jest kompetentna- uduchowiona, mądra).
A samotność? Internet nie jest dobrym rozwiązaniem, wspólnota realna- co innego.
PS. Widzę, że moje posty są traktowane z dystansem (to chyba za te punkty ujemne), i bardzo mnie to cieszy. Uczmy się dystansu- do siebie i do ludzi. UFAĆ BEZGRANICZNIE BOGU, w pewnych granicach ludziom, a sobie wcale
Alleluja !
PAX
Gość
Nie no ja się absolutnie z Tobą zgadzam nisiu w tej kwestii. Żadne wirtualne medium nie zastąpi tego co jest w życiu realnym. Po drugie mam nadzieje że nikt nie bierze forum i ludzi tu piszących jako wyrocznie, albo nie prowadzi statystyki. (Tyle osoób powiedziało że to powołanie tyl że nie wiec na tej podstawie idę do zakonu ) Może to spłyciłam, przepraszam. Bo nawet gdyby milion osób powiedziało że jesteś osłem to czy się nim staniesz naprawdę... Nie da rady. Powołania też nikt nie odkryje za nas - "przykre" bo czasem byśmy tak chcieli dostać gotową receptę jeszcze z dawkowaniem żeby juz nic nie trzeba było myśleć... haaa to nie tak działa...
Zgadzam się z Wami, najważniejsze decyzje podojmujemy 'w cztery oczy'. Ja i Bóg. Ale myślę, że forum pomaga w innej kwestii... Dzięki temu ludzie nie czują się jak ufoludki, bo myślą o zakonie. Wiadomo jakie są ideały dzisiejszego społeczeństwa... A tutaj spotykamy ludzi z takimi samymi dylematami, pytaniami i problemami. Także podsumowując, dobrze, że furta istnieje
"Wierzyć - to znaczy nawet się nie pytać,
jak długo jeszcze mamy iść po ciemku."
ks. Jan Twardowski
Offline
s. Maksymilla
Nie mówię żeby ślepo patrzeć na to, co kto pisze, bo nie o to chodzi. Jeśli przeglądnie się tylko i wyłącznie to forum to znajdzie się pełno nurtujących pytań zadawanych przez użytkowników. A niby po co one tu są? Po to żeby się czegoś dowiedzieć, rozwiać wątpliwości itp. Ale już mniejsza o to, każdy z nas ma swoje zdanie i tego się trzymajmy.
Nisia,Twoje posty nie są traktowane z dystansem, przynajmniej nie przeze mnie. Po prostu wyrażam swoje zdanie, tyle.
Dobra, może wróćmy do tego jak żyć z tym powołaniem, co?
Bo On jest dobry, bardzo dobry...
Offline
Florystka
Wiecie co,ja trafiłam tutaj bo szukałam miejsca w necie,gdzie znalazłabym ludzi którzy czują podobnie jak ja.Tutaj na Furcie nie czekam na odpowiedź co dalej,ale w Waszych postach odnajduję to co czasem trudno mi wyrazić słowami.Podczas pierwszej wizyty tutaj,odkryłam,że nie jestem sama,że są tacy,którzy zadają sobie te same pytania co ja.
Napisałam,że odrzuciłam powołanie.Może nie tyle odrzuciłam co po prostu uciekam przed nim.Pewna siostra opowiadając mi historię swojego powołania,powiedziała,że uciekała przed powołaniem 12 lat,być może ja pobiję jej rekord(jeśli wziąć pod uwagę dzień wktórym pierwszy raz usłyszałam to wezwanie,to 12 lat już zaliczyłam)
Jestem uparta i przekorna i Jezus musi się nieźle nakombinować,ale i tak kiedyś pewnie dopnie swego,a Furta jest częścią Jego planu.
Offline
Gość
Bóg ma swoje sposoby i czasem nam się wydaje że my GO zamęczymy że będziemy tak uparci, że ON odpuści... haaa nie z takimi sobie radził... Ilu było tych co uciekali a ON ich i tak dorwał i pokazał ile będę musieli dla NIEGO wycierpieć (św Paweł )
Gość
mm Boża owieczko jak miło zobaczyć w Twoim poście szczęśliwą emotikonę
Florystka
Nooo,ogólnie jestem ,choć czasem zdarzają mi się doły.Deprecha daje jeszcze o sobie znać
Offline
Florystka
Hmmm,jestem już w 100% pewna,że to co brałam za powołanie do zakonu to była tylko presja otoczenia,co prawda podczas rekolekcji u sióstr jestem zakochana w Panu,ale po powrocie do mojej rzeczywistości codziennej,gdzie nie ma już tej modlitewnej atmosfery wszystko mija.
Zmarnowałam połowę życia szukając swego miejsca w zakonie,te lata nie wrócą,a powołanie?
Mam-przeżyć,pomimo wszystko,przeżyć.
Wasze posty promieniują szczęściem i miłością do Boga,ja nic takiego nie czuję,kiedyś może tak,ale to wygasło.
Może to i dobrze,że nie wstąpiłam do zakonu tuż po szkole,teraz byłabym nieszczęśliwą zakonnicą.
Offline
Gość
A ja chyba wiem, co ma na myśli Boża owieczka...Dlatego ograniczyłam moje wypady na rekolekcje, bo stwierdziłam, że bez sensu jest wpadać z jednego religijnego "haju" w drugi, bo tak to wyglądało... Postanowiłam, że tu, gdzie jestem będę uczyć się budować na skale. Nie zawsze jest lekko (ba, powinnam napisać: prawie zawsze jest ciężko), ale... mimo to cieszę się, bo przestałam uciekać świat, w którym czuję się bezpiecznie, gdzie są ludzie, którzy wyznają podobne wartości do moich... Oczywiście, czasem uczestniczę w jakichś rekolekcjach, ale nie są to już takie przeskoki emocjonalne. Kiedyś inaczej to wszystko odbierałam, teraz- widzę, jak często owoce rekolekcji pochłania szara codzienność.
W życiu spotykam różnych ludzi i poznając ich uczę się również kochać. Doskonale widzę, ile czasu zmarnowałam na zastanawianie się, co mam robić w życiu. A tu nie ma czasu na zastanawianie się, tu trzeba cały czas coś robić, nie mogę stać w miejscu i patrzeć, jak życie przelatuje mi przez palce...
Nie wiem, co bedzie dalej. Kilka najbliższych lat na pewno pochłonął moje studia. Co potem- to się jeszcze okaże, nie zamykam sie na żadną drogę. Wiem, że będę potrafiła odnaleźć się na każdej drodze. Wiem jedno- chcę wybrać taką drogę, która pozwoli mi w jak największym stopniu pomagać ludziom.
Miłość- oto mój cel.