Gość
aa to było takie szkolne
Ostatnio edytowany przez Szukająca (2009-01-31 15:53:40)
Moderator!
aaa bo ja się wybieram na rekolekcje do Elżbietanek do Barcina czy jakoś tak
Offline
Gość
Ja również bym się gdzieś wybrała, ale mój wiek na takie wędrówki nie pozwala. Muszę czekać cierpliwie, aż trochę się zestarzeję.
a zleci Ci zleci ten czas zanim sie obejrzysz juz bedziesz pelnoletnia....
Offline
Gość
ohh... Ja mam taką nadzieję, a jak będę starsza to znowu będę chciała być młodsza
Użytkownik
służebnico tez mam kontakt z elżebietankami w Norwegii ten czas naprawdę szybko leci... kiedy zaczynałam rozeznawać wydawało mi się nierealne wytrzymać prawie 6 lat do matury... a teraz kiedy już minęło 3 i pół wydaje mi się że ten cały czas jest taki krótki a ostateczne podjęcie decyzji nieubłagalnie się przybliża... zawsze chyba się wydaje że jest przed nami jeszce tyle czasu a potem okazuje się że to nagle staje się JUŻ... ale tak jak ktoś już powiedział trzeba cierpliwie czekać, modlić się, ufać i powoli rozeznawać... w końcu to samo przyjdzie... "Wiatr wieje tam gdzie chce. Szum jego słyszysz ale nie wiesz skąd pochodzi ani dokąd zmierza. Tak samo jest z każdym kto narodził się z Ducha."... Pewność przyjdzie we właściwym czasie... Bóg nigdy się nie spóźnia...
Offline
Moderator!
ooo jak super
To może znasz s. Paule? w wakacje mają rekolekcje w Polsce wybierasz się?
Ostatnio edytowany przez Służebnica Pana (2009-02-01 22:16:29)
Offline
Użytkownik
nie naet o nich nie słyszałam. a s.Pauli nie znam. ja utrzymuję kontakt z s.Natanaelą
Offline
To Bóg wybiera zakon,daje nam poznać,że to właśnie ma być to miejsce,człowiek odczuwa pokój w sercu,czuje się na swoim miejscu.Trzeba wsłuchać się w głos własnego serca,by nie pobłądzić i oczywiście pytać się Pana,jaka Jego wola.
Wybierając zakon także można się pomylić,jeśli wybiera się go z myślą o sobie(aby mi było dobrze),a to nie tędy droga,ważne jest zawierzenie Bogu i choć czasem coś nie idzie po naszej myśli,coś ciągnie nas tam gdzie wydaje się nam to niemożliwe,to trzeba to w sercu rozeznać i za tym iść.Bóg wie,że nie jest nam łatwo (jedni szybko podejmują decyzję a drudzy potrzebuja więcej czasu),On będzie wołał,jeśli trzeba to będzie dawał znaki,tak aby człowiek wszedł na tą właściwą,wybraną tylko dla niego drogę z Bogiem i był na niej szczęśliwy służąc Bogu i ludziom.
Czasem mamy swój plan,sami chcemy wybrać zakon,a Bóg może chcieć inaczej,może chce powołać nas do takiego zakonu,którego nie bierzemy pod uwagę.
Ja "coś" poczułam w zakonie,którego przekreślałam.Trafiłam tam na rekolekcje i było wspaniale,ale powiedziałam Bogu,że to na pewno nie to miejsce,bo...Dopiero po rekolekcjach,gdy kosiłam trawę dla królików i wpatrywałam się w zachody słońca,zrozumiałam,że coś mnie tam ciągnie,to pragnienie było tak silne,że po jakimś czasie powiedziałam Bogu "Ok.,ale tylko wtedy,jeśli Ty tego chcesz".Co będzie?- wola Boża :-).Teraz wiem,że to nie my mamy sobie wybierać miejsce,że Bóg ma nam je wskazać i Jego w życiu trzeba stawiać na 1-wszym miejscu,ponad siebie i swoje plany,bo On lepiej wie co dla nas dobre.
Podzielę się z Wami takim świadectwem:
Pewna s.Klaryska napisała mi,że miała świadomość,że Pan Bóg ją wzywa tam,gdzie jest wieczysta adoracja,ale bardzo kochała sport,taniec,wędrówki,wycieczki,a Pan Bóg chciał inaczej więc próbowała znaleźć "złoty środek"(trochę Bogu,trochę sobie),ale długo się tak nie dało żyć i po 10 mies.wewnętrznej udręki wystąpiła,bo tam nie było adoracji.Pan Bóg dawał jej wiele znaków,by zrozumiała,że albo wszystko Mu odda i będzie szczęśliwa,albo zachowa "coś" dla siebie i nie będzie szczęśliwa.Gdy Siostra powiedziała Bogu ok. na to co On chciał,w jej sercu zagościł pokój.Wstąpiła do klauzurowego zakonu-Klarysek od wieczystej adoracji (jest tam już 7 lat)i czuje,że jest na swoim miejscu,jest szczęśliwa.
Siostra napisała,że ofiara składana Bogu z tego co się kocha ma sens.Wkońcu Bóg jest tak Wielki,że na prawdę WYSTARCZY człowiekowi.Czasem pojawia się tęsknota,za tym co było,za kochanymi,ale tym większa ofiara dla Boga.Jeżeli Bóg powołuje,to On tak wszystko wyreżyseruje,że człowiek może tylko paść na twarz i powiedzieć: "Boże jesteś WSPANIAŁY! Jak wspaniale mieszkać z Tobą pod jednym dachem!:-)".
Offline
Gość
Piękne świadectwo tej Siostry !
Gość
"Serce człowieka obmyśla drogi, lecz Pan utwierdza kroki" (Prz 16,9)
Gość
"Przestań myśleć dokąd cię woła, jak słyszysz jak mówi :CHODŹ!"
"Eucharystia: Najskuteczniejszy pokarm powołania." Święty Jan Bosko
Offline
Gość
Ej to może wątek przechrzcimy
A tak apropo... wróćmy do tematu
Gość
Zgadzam się z Tobą w 100% Słonko "Pokój w sercu" to to!!! Cieszę się,że odkryłam to moje miejsce na Ziemi
Użytkownik
tak to wspaniałe uczucie... ogromny powód do szcęścia... a tak apropos szczęścia to wczoraj podszedł do mnie ksiądz i zapytał mnie czy jestem szczęśliwa, ja odpowiedziałam że tak. potem zapytał mnie jeszce czy kocham Jezusa, i czy kocham księdza Bosco (to założyciel salezjanów i współzałożyciel salezjanek) i kiedy odpowiedziałam na obydwa twierdząco to powiedział tylko: "W takim razie to nic dziwnego że jesteś szczęśliwa"... faktycznie... mając TĄ wielką miłość, wiedząc gdzie jest moje miejsce muszę być szczęśliwa...
Offline
Gość
Odkąd zaakceptowalam swoje powołanie i przestałam z nim walczyć w moim życiu pojawiają się okazje do poznania różnych zgromadzeń mimo że specjalnie nie szukałam ,ale zawsze są to zgromadzenia kontemplacyjne .Myślę że Pan Bóg wzywa mnie do zakonu kluzurowego i choć jeszcze nie wiem który to będzie to jestem pewna że odnajdę ten właściwy
Gość
Coś mnie natchnęło żeby podzielić się z wami moim "doświadczeniem", chociaż może to zbyt szumne słowo w moim przypadku. Od dawien, dawna zastanawiałam się nad moim powołaniem i myśl o zakonie pojawiała się dość często, ale zawsze pytałam jakie zgromadzenie. Sądziłam, że nawet gdy zdecyduję że moim powołaniem jest zakon, to najtrudniej będzie rozeznać gdzie Pan chce mnie mieć. Pytałam wiele razy i nic. Znałam może dwa zgromadzenia, elżbietanki i werbistki. Jednak nie mogłam sobie wyobrazić życia w ich charyzmacie. Ze względu na to że werbistki mają swój dom niedaleko mojego miejsca zamieszkania pojechałam tam na rekolekcje. Jeden raz, potem kolejny i tak już jeżdżę 4 lata. Nawet nie wiem kiedy, uświadomiłam sobie że to właśnie Misje są moim przeznaczeniem. Teraz gdy tylko przekraczam furtę klasztorną czuję się jakbym wracała do domu. Gdy tam jestem to latam 2 metry nad ziemią, tego nie da się opisać.
Użytkownik
to jest chyba w miłości najpiękniejsze... żę w człowieku rodzą się tak niezwykłe emocje, że nawet nie jest w stanie tego opisać...
Offline
(...)"Pan Bóg najlepiej zna ludzkie dzieje, słabości i lęki, i z pewnością nie pozostawi kogoś, kto szczerze pragnie kroczyć drogą Jego woli.
(...) Każdy człowiek powołany ma swój czas i jeżeli w sercu odczuwa przynaglenie powinien za nim pójść jak najszybciej, żeby nie zmarnować Bożych łask. (...)"
Znaleźć swoje miejsce, więcej tu: http://www.wspomozycielki.pl/strony.strona.108.0.5.html
Offline