Cześc.
Ostatnio w moim zyciu przechodze trudny okres. Cierpienia duchowe.
Rozne wyrzuty sumienia.
Czesto idac ulica modlę się wtedy sie skupiam.
Przed i po posilku robie znak krzyza
I wlasnie zaczelo sie od tego ze wracalam z rozanca i poszlam kupic batonika i cos mi powiedzialo zebym sie przezegnala nad tym batonikiem no ja uwazalam ze nie trzeba nad batonikiem no ale juz mialam sie zegnac i ogarnelo mnie takie dziwne uczucie i cos mi powiedzialo : "tam są ludzie" no i odwrocilam sie. I nastepnie przezegnalam. I wtedy ogarnol mnie wyrzut sumienia ze wsztydze sie swojej wiary..No i kilka minut pozniej cos mi powiedzialo "jesli sie nie wstydzisz przezegnaj sie na srodku drogi" i wtedy szedl jakis pan i mnie ogarnelo dziwne znowu uczucie i sie przezegnalam.
Nastepnego dnia idac na rozaniec po drodze ppatrzylam na kosciol ktory bylo widac z daleka i szli sprzodu ludzie i cos mi powiedzialo "Jak sie nie wsztydzisz to sie przezegnaj" I ja wtedy uzmysloilam sobie ze to nie jest dobry glos i nie przezegnalam sie.I wracajac z rozanca chcialam sie pomodlic w drodze do domu i za mna szli moi koledzy i cos mi powiedzialo " przezegnaj sie w cieniu gdzie cie nie zobacza" i przezegnalam sie w cieniu.....i mi sie tak glupio zrobilo
Konczac modlitwe chcialam sie przezegnac i przypomnialam sobie ze nie zmowilam jeszcze dwoch modlitw i przedemna szli ludzie a ja sie modlilam i gdy sie modlilam i oni sie zblizali to cos mi mowilo :" szybko szybko bo ludzie ida jesli sie nie wstydzisz sie to zrob znak krzyza przechodzac obok nich" i zrobilo mi sie tak glupio. i nie zrobilam tego znaku krzyza obok nich tylko za nimi.. i czaly czas mam wyrzuty sumienia ze sie wstydze swojej wiary czaly czas! Czy powinnam sie wyspowiadać?!
Offline
Przede wszystkim to ty idź do księdza.... a z tego co piszesz widzę straszne hmmm... skrupulanctwo, niedojrzałość, przewrażliwienie .... idź do księdza. My ci nie pomożemy bo cie nie znamy, możemy jedynie wydać swoją opinie o tym, patrząc na twoje wcześniejsze posty.
Offline
KAMCIA - udzielasz odpowiedzi jak prawdziwa mistrzyni nowicjatu
Myślę tak jak ty!
Offline
Nie można popadać w paranoję.
Nasza więź z Bogiem często jest bardzo intymna i to normalne, że możemy krępować się publicznie czynić znak krzyża i to nie dlatego, że wstydzimy się wiary.
To trochę jak z zakochanymi. Jedni obściskują się publicznie i bardzo obnoszą się z tym co jest miedzy nimi, a inni robią to tylko wtedy, gdy są sami, bo to co ich łączy nie jest dla publiczności, tylko dla nich samych.
Trzeba się nad tym zastanowić - jak to ze mną jest? Może prosić Ducha Świętego o światło, ale przede wszystkim pogadać z kapłanem w cztery oczy, bo tutaj na forum to ciężko pomóc w takiej sprawie.
Ogarniam Cię modlitwą.
Z Bogiem
Offline
Promyk napisał:
KAMCIA - udzielasz odpowiedzi jak prawdziwa mistrzyni nowicjatu
![]()
Myślę tak jak ty!
aż Kamcie zatkało i nie wie co ma napisać ....
Ale taka uwaga od Samego Naszego Promyka ... dziękuję Chociaż wiele mi jeszcze brakuje hahahhaha
A to, że Siostra, która jest w zakonie, pełni odpowiedzialną funkcję, ma pod sobą inne Siostry, prowadzi je pewnie też, a teraz potwierdza moje słowa to może mam rację i niktwazny powinnaś iść do kapłana. Tyle w temacie
Zresztą wydaje mi się, ze taki nick niktwazny też mówi sam za siebie.... Nikt ważny, czyli ktoś kto nie ma wartości... może sama dla siebie nie masz żadnej wartości... nie wiem, nie wiemy, nie znamy cie. Idź do księdza
Tez nie chcę tutaj pokazywać czy coś umiem, czy nie. Ale na tyle na ile poznałam już różnych ludzi, różne środowiska .... niektóre rzeczy po prostu widać gołym okiem, nawet przez "szybkę" komputera
Offline
Tak czytając twoje posty, nie wiem czego od nas oczekujesz. Że usłyszy tak masz doznania mistyczne, to sam Bóg. Otóż nie tego nie usłysz, bo nikt z nas tego nie stwierdzi, po pierwsze nie jesteśmy do tego, a po drugie pomagamy tobie na tyle ile możemy na tyle ile jesteśmy w stanie. Ale wydaje mi się, że jesteś na to głucha, bądź odporna albo tego nie dostrzegasz. A może uparta niczym osiołek. Trudno mi określić. Ale naprawdę pierwszym podstawowym korkiem, który by tobie poleciła każda osoba nawet oświecona siostra zakonna czy ktokolwiek kto ma styczność z religią i z Bogiem, powinno być pójście do księdza i szczera z nim rozmowa. Wiem że powtarzam. A dlaczego pójście do księdza?, Bo ksiądz posiada środki, których normalnie osoba świecka nie posiada nawet zakonna, i może ciebie pokierować dalej, do konkretnych osób i wyjaśnić co się tak naprawdę z Tobą dzieje odpowiednio kierując, wiec się dziwie dlaczego jeszcze tego nie zrobiłaś..bo naprawdę inna osoba na twoim miejscu, jeżeli by jej zależało, żeby poznać odpowiedzi zrobiła ten krok dalej. No chyba, że jesteś jeszcze dzieckiem, które chodzi do podstawówki, bo czasami przynajmnie ja odnoszę takie wrażenie, to porozmawiaj z rodzicami i poproś, żeby poszli z tobą do księdza, jeżeli się boisz. I praktycznie ksiądz który ma rozeznanie może tobie powiedzieć, czy mamy do czynienia czasami z działanie szatana (no wiem że mogę trochę przesadzać, ale nie mi to oceniać.. w każdym razie po tym poście te głosy mi się nie podobają..) czy też faktycznie mamy do czynienie z doznaniami mistycznymi (no może głęboko powiedziane no ale ;x). W każdym razie jednie ksiądz na tym etapie może tobą odpowiednio pokierować ukształtować. Tym bardziej, że widać iż problem siedzi o wiele głębiej i możliwe, że właśnie mamy do czynienia też z naturą duchową. Także dojrzej w końcu i zrób krok dalej i idź do księdza jak mówią inni. I tak jak mówi siostra Kamcia xd.Bo tylko tak dowiesz się co dalej masz robić
Offline
Kochana, żeby nie robił się taki bałagan z tymi myślami, warto pomodlić się o dar rozeznawania duchów, a przede wszystkim troszczyć się o pogłebienie wiary, relacji z Panem Bogiem- wtedy widac wszystko jaśniej.
Zły duch potrafi podsuwać pobożne myśli np. "jesli sie nie wstydzisz przezegnaj sie na srodku drogi". Zastanów się po co to. Jeśli uznasz, ze to nie potrzebne to odrzucaj takie myśli. Warto czytać Pismo święte, pytać się Ducha Świętego skąd taka myśl pochodzi i co z nią zrobić... Pan prowadzi prostą drogą, trzeba jasno stawiac sprawę, owszem nie wstydzić się swojej wiary np. kiedy wypada się przeżegnać (przechodząc obok kościoła, przed jedzeniem itd.) a tam są ludzie, to niech widzą- dajemy świadectwo, nie ma czego się wstydzić, przyznajemy się do Jezusa, ale kiedy nie jest konieczne zrobienie znaku krzyża, to odrzucamy takie myśli, pamiętaj, że szatan potrafi omotać człowieka. Dobrze, że tu pytasz, ale zawsze możesz powiedzieć o tym np.podczas spowiedzi, księża wyjaśniają takie sprawy, także nie obawiaj się, spokojnie, Jezus Cię poprowadzi
Offline
Za Króla! Za Ojczyznę! Za ile?
Kamcia, serio, jak Ty dojrzewasz, ja Cię nie poznaję !
wiadomości do użytkowników piszemy na priv
hahaha
Ostatnio edytowany przez kamcia (2013-10-30 06:06:22)
Offline
Kiedy tak czytam ten Twój post, odnajduję w nim dawną siebie - skrupulatną, niepewną, przewrażliwioną... Nie wiem, ile masz lat, jak wyglądało i wygląda Twoje obecne życie duchowe, ale mam wrażenie, że jesteś osobą, która niedawno wkroczyła na ścieżkę prawdziwej wiary; dobrą osobą, która ma malutki problem, by jakoś odnaleźć się w tym wszystkim. Nie wiem , jaka jest prawda, takie są moje odczucia. Myślałaś może nad stałym kierownikiem duchowym ? Myślę, że przydałaby Ci się taka osoba, która pomogłaby Ci uporać się z tym, co dzieje się w Twoim serduszku. A ode mnie : nie przejmuj się , czy coś jest grzechem, czy nie. Bóg kocha Cię taką, jaką jesteś i chce Cię mieć zawsze przy sobie, dlatego nie dramatyzuj, nie rozmyślaj nad tym, czy to grzech, czy nie i po prostu pozwól kochać się Bogu.
Offline
Gość
Kyriaka napisał:
Nasza więź z Bogiem często jest bardzo intymna i to normalne, że możemy krępować się publicznie czynić znak krzyża i to nie dlatego, że wstydzimy się wiary.
To trochę jak z zakochanymi. Jedni obściskują się publicznie i bardzo obnoszą się z tym co jest miedzy nimi, a inni robią to tylko wtedy, gdy są sami, bo to co ich łączy nie jest dla publiczności, tylko dla nich samych.
Kyriaka dziękuje za to zdanie!
A co do 'niktwazny' czy może 'intheword' to - zadajesz ciągle pytania, które krążą wokól jednego tematu, dostajesz odpowiedzi i... ? Dalej zadajesz pytania. Myślę, że to wynika z tego, że nie masz wsparcia, kogoś kto by Cię wysłuchał, porozmawiał, zrozumiał, myślałaś o jakiejś wspólnocie? Siostrach, które by pomogły? - chodzi mi o relację, o nawiązanie przyjaźni, znajomości ale najważniejsze w tej sprawie to udać się do księdza.
I to tak będzie trwać, że my będziemy udzielać odpowiedzi na kolejne pytania Ale cóż - tworzymy wspólnotę, może niektóre pytania czy odpowiedzi skłonią innych do refleksji
Ja bym Cię poprosiła niktwazny abyś napisała nam co Ci powiedział ksiądz, i wtedy wszyscy skorzystamy