Gość
ze wsi
Moderator!
hehe to witaj w klubie czubie
kocham życie na wsi ;]
Offline
Gość
Ja też... W mieście się dusze, mam za mało przestrzeni i jest nudno... A na wsi zawsze coś się dzieje
Moderator!
No baaa
jeszcze jak się mieszka na Polu
Offline
ja tam tez wieś lubie ale jednak wole mieszkać na osiedlu w bloku a u nas wiosek pełno więc zawsze można do ktorejś trafić
Offline
Moderator!
Wieś to jest to
zapraszam do siebie na wieś poddychać świeżym powietrzem
Offline
Gość
Ej bo jeszce sie wszyscy zwalimy...nie wiesz co mówisz
Moderator!
to zapraszamto dla mnie zaszczyt by był jeśli będę mogla Was gościć
Offline
Gość
dobry pomysł na zorganizowanie naszego spotkania
Gość
Wiejskie spotkania
Ja właściwie jestem z miasta, ale od paru lat mieszkam na wsi i do miasta nie wrócę! Btw, mój pies nazywa się Krokuś XD
Gość
Ciekawy temat z maturki. Żeby było do tematu:
Moje koszatniczki w nocy zaczynają hałasować jak sie kładę spać i nici z mojego spania...
Gość
też mam koszatniczki- dwie, Zenka i Ptyśka, żeby było ciekawiej to samiczki, ale zaczęło się tak, że kupiliśmy Zenka, który był na pewno samcem ( kto ma koszatniczkę ten wie, że nie da się rozróżnić co, jest co:-)), po miesiącu Zenek zaczął nagle umierać w domku, siłą go wyciągnęłam, podniosłam domek i moim oczom ukazały się 3 małe główki patrzące na mnie:-) Wiecie ile miałam radochy z tymi małymi, one tak strasznie płakały gdy Zenek zmęczony karmieniem ciekał na górne piętra klatki a one nie umiały tam wejść:-) Potem jak dwa z małych podrosły a trzeci nie, to tamte już umiały wchodzić i na domek i na pięterka a trzeci nadal nie i tak piszczał gdy zostawał sam. Potem jak już zostały odstawione od mleka Zenka - koszatniczki długo jak na gryzonie ciągną cyca to oddaliśmy dwa do sklepu ( zaraz je kupiono by było oswojone:))a tego najmniejszego zostawiliśmy Zenkowi na czuja, że to samiczka, na szczęście nie pojawiły się kolejne młode co jest dowodem, że dobrze wybrałam.
Koszatniczki mają wiele zalet: nie mają zapachu, a nawet mają taki myk, że nabierają zapachu od innej rzeczy, to takie zachowanie ocgronne, więc gdy daję im do zabawy zapachowy papier toaletowy ( uwielbiają papier, nie jedzą go tylko moszczą sobie gniazdko) to pachną jak on, minusem tego jest,że trzeba pamiętać kiedy im się sprzątało, bo nie zacznie śmierdzieć dając tym samym znać, że już czas:-)), drugim plusem jest to, że koszatniczka to zwierzę dla alergików, a że jest ciekawskie i uwielbia kąpiele w piasku super sprawdza się przy małych dzieciach, które godzinami ogą na nie patrzeć.
Minusem są ostre zęby, koszatniczki oswojone nie gryzą, ale przy zabawie mogą skaleczyć niechcący, mnie Zenek skaleczył jak gonił moją rękę po podłodze :-) i niexchcący dobił do niej przecinając skórę, one w zębach mają taką substancję, która powoduje opuchliznę, trzeba więc krew nie tamować, tylko najpierw wycisnąć, wtedy nie będzie śladu. To tyle:-)
Gość
Ojej a jak wygląda ta koszatniczka? Nigdy nie słyszałam o takim stworzonku serio. Ja miałam tylko królika, świnkę morską, kilkanaście chomików (bo hodowałam) i i teraz mam drugiego psa. Wcześniej jak byłam mała to miałam Owczarka Niemieckiego, teraz mam kundelka-suczkę wabi się Roxi
Gość
http://republika.pl/blog_jt_960411/3044 … iczka1.jpg
http://www.jakipupil.pl/jakipupil/files/3127.jpg
http://i2.fmix.pl/fmi2604/655c403b00045eb64935a077
Koszatniczka to wiewiórka pochodząca z Chile, nie mylić z koszatką tu podaję dobrą stronę, bo koszatniczka to zwierzątko o które trzeba bardzo dbać, bo to cukrzyk:-) http://www.koszatniczka.org/
Ja w dzieciństwie miałam właśnie świnki morskie i zawsze długo żyły po 9, 10 lat:-)
Gość
Jeżeli mnie pamięć nie myli to miałam dwie świnki morskie takie z irokezem xD i niestety obie po ok 3 miesiącach zdechły nie wiem czemu, dbałam o nie o jednak...
Dopiero teraz po tylu latach dowiedziałam się od znajomej sprzedawczyni, że nie warto brać z "hurtowni" zwierzaków, tylko najlepiej z hodowli i to sprawdzonej, bo nawet teraz już zwierzaki na chemii pędzą... a potem zdychają
A ja mam chomika dżungarskiego, nazywa się Śnieżek bo jest cały biały Kiedyś byłam też posiadaczką dwóch świnek morskich - jedna zachorowała i umarła, a jeśli chodzi o drugą, to okazało się, że miałam alergię na jej sierść i niestety trzeba było oddać...
Offline
Gość
ja moją świnkę morską (śp:-)) ratowałam kilka razy od śmierci. Raz połknęła kawałek drewienka z kolby i utknął jej w gardle i dusiła się, no to ja ją w rękę i po pleckach, do góry nogami i odkrztusiła się:-). Potem dostała biegunki, która jest śmiertelna dla świnek morskich, ale podałam jej tabletki ludzkie - węgiel i normalnie je jadła jakby wiedziała, że to pomorze i wyzdrowiała, potem jednak po 9 latach zmarła ze starości. Ostrzegam osoby wrażliwe świnki morskie jak umierają ze starości mają straszną śmioerć, gdyż po prostu zaczyna im siadać organizm i zależy co dana świnka ma słabsze, jeśli układ krwionośny, wykrwawia się z każdego otworu, jeśli inne to wiadomo, mojej siadły jelita, wymiotowała, mdlała, to było straszne, leżała taka biedna i tuliła się do mojej ręki, a potem zamknęła oczy i zdechła, byłam do niej bardzo przywiązana i przeżyłam to, więc jeśli teżmielibyście to przeżywać kupcie sobie inne zwierzątko, bo świnki są bardzo wdzięczne a potem trudno patrzeć na ich cierpienie, ja z moją nawet do weterynarza nie mogłam isć bo była niedziela, a u mnie nie ma lecznicy czynnej non stop, lub weterynarza na telefon.
Z tą śmiercią świnek to zgadzam się. Dzień przed śmiercią moja kochana Tosia zachowywała się normalnie, chociaż wszyscy zauważyli, że była znacznie bardziej cicho, niż zazwyczaj - w ogóle nie kwiczała (czy piszczała, bo nie wiem, jak określić dźwięki, które wydaje świnka ) , co nie było w ogóle w jej zwyczaju. Następnego dnia wzięłam ją na ręce, gdy nagle Tosia dostała jakiś dziwnych drgawek, zaczęła się rzucać, następnie potem znieruchomiały jej tylne łapki i...umarła...
Długo nie mogła się z tym pogodzić, Tosia była taka kochana...
Offline
Gość
a ja mam huskiego
Dianusia
To dopiero aparatka... Cały ogród w dołkach, bo tak kopie, wyżera kwiatki na klombach...
Ale jest kochana
na zdjęciu akurat jest, jak ją zamknęliśmy na ogrodzie u babci, bo mieliśmy gości, a ona strasznie się "wiesza" po ludziach, więc tak sobie poradziła, że wyszła po szczeblach na ogrodzenie
http://zapodaj.net/images/c2d6a5c285fd.jpg