s. Maksymilla
Co w Waszym mniemaniu jest tym 'więcej'? Bo chyba nie rozumiem
Jeżeli chodzi o korzystanie z ich posługi kapłańskiej: do spowiedzi chodzę raczej do mniej znajomych kapłanów, do Komunii też staram się iść do innych, jednak nie zawsze jest to możliwe. Wiem, może to głupie, ale już tak mam.
Bo On jest dobry, bardzo dobry...
Offline
Wg mnie Coś więcej tzn. wiedzieć o sobie więcej niż wie przeciętny znajomy, być dla kogoś wsparciem. Spędzanie każdej chwili z przyjacielem jest bezcenna i cudowna, nie można jej się doczekać, do przyjaciela ma się bezgraniczne zaufanie, kocha go się jak brata lub siostrę. Tak ja to rozumiem, nie rozumiem przyjaźni zniewalającej. Tzn. że to mój przyjaciel, nikogo innego, tylko mój, musi mieć zawsze dla mnie czas, bo to przecież przyjaciel. Taka postawa to nie przyjaźń tylko czysty egoizm. Przyjaciel nie zawsze musi być "obecny" by był przyjacielem. Przyjaźń to świadomość, że jest ktoś kto jest dla nas bardzo ważny i dla którego my też nie jesteśmy obojętni. A z Księdzem o którym pisałam łączy nas po prostu dobra znajomość, bez tych wszystkich kolorytów przyjaźni.
Offline
"Mi jeden ojciec mówił ostatnio coś o tym, że jesteśmy przyjaciółmi, uśmiechnęłam się, ale szczerze mówiąc potraktowałam to z jakąś rezerwą, trochę jako wzniosłe słowa." Pea
Też bym podobnie zareagowała. Ja dowiedziałam się od pewnego ojca, że jestem jego ulubioną dziewczyną i tu zaczęłam być bardziej ostrożna - nie chciałabym by zostało zagrożone jego kapłaństwo.
Ostatnio edytowany przez weraikon (2011-10-30 18:02:23)
Offline
Gość
jak pisałam znam sie z moim przyjacielm 3 lat - dla neiktorych to bardzo malo bo co mozna sie dowiedziec o sobie przez ten czas a dla nie ktorych to calkiem sporo:) dla mnie to jest w sam raz abym mogla kogos poznac ... tak wlansie jest ...
dużo rozmawiamy, jeździmy razem w góry (oczywiście nie sami:) ) na rowery czasem chodzimy na spcery czy pijemy wspolnie herbate, pomagamy sobie nawzajem, dużo o sobie wiemy - bardzo duzo gdyz z nikim innym jak z nim nei rozmawiam tak szczerze i otwarcie jak z nim - nie tylko dlatego ze jest ksiedzem ale przede wszytskim ze wiem ze mnie nie skrytykuje tylko pomorze wygrnac z jakiegos problemu lub doradzi ....
dziwne - dla nie ktorych bardzo ... ale dla mnei to naturalna rzecz gdy np on dzwon i pyta sie jak minal dzien co porabiam czy np moge wpasc bo ma sprwe ...
jak pislam rozumiemy sie bez slow bo gdy no zlamalam noge wcale nie prosiam zeby przyjechal do szpitala a on zaraz jak sie dowiedzil przyjechal - penwnie ktos powie ze z czystej bezinteresownisci co sie dzieje ale to bylo inne niz tylko chec pomocy ...'
wiem ze gdy mam dola moge sie do niego zwrocic czy poprosic o modlitwe gdy jest mi ciezko:)
a to wiecej - dla mnie to przyjaz jest czyms wyjatkowym i nie potrzebuje czegos "wiedej" bo to wystracza to spelnie swoje zadanie i wedlug mnie tak powinna wygladac przyjaz jaka laczy ludzi
i nadal twierdze ze to co laczy mnei z nim to jest przyjaz i nie opiera sie tylko na moich staraniach ale obustronnie
Gość
między nami jest roznieca jakis 11 lat
moze jest to dosc duza roanica ale tak naprawde zadna
Gość
Wiek jest najmniej ważny.
Gość
Mieć przyjaciela w osobie kapłana to naprawdę wspaniała sprawa. Każdego dnia dziękuję Bogu za to że postawił go na mojej drodze. Już nie jeden raz pomógł mi podnieść się z wielu upadków, ale przede wszystkim „zaszczepił we mnie od nowa wielką miłość do Boga”. Wiem, że zawsze mogę na niego liczyć.
Co zaś tyczy się jego posługi kapłańskiej to oczywiście korzystam z niej ponieważ ksiądz ten jest też moim stałym spowiednikiem. I wierzcie to, że się u niego spowiadam, nie przeszkadza w żadnym stopniu w takich codziennych relacjach i w żaden sposób ich nie zmienia. A jeśli już to tylko na lepsze.
Jeśli chodzi o różnicę wieku to wynosi ona 21 lat.
Za Króla! Za Ojczyznę! Za ile?
Fajnie się czyta Wasze posty (tym bardziej, że ja osobiście nie jestem zwolenniczką bliższych kontaktów wierni-ksiądz). Chyba przez to moje konserwatywne podejście nie chodzę np do spowiedzi do kapłanów, którzy mogą mnie w jakiś sposób kojarzyć (mało tego, wstydzę się przyjmować od nich Komunię).
Offline
Gość
U mnie trochę więcej, można to nazwać przyjaźnią ,ale oficjalnie to mój Kierownik duchowy: różnica 38 lat.
Drugi Ksiądz różnica 25 lat. W Nim też zawsze znajduję oparcie.
Gość
Polecam książkę "Serce Kapłana", naprawdę super książka - pomaga zrozumieć zachowanie księży między innymi, że oni są szkoleni w Seminarium, a co za tym idzie takie wyizolowanie w relacjach damsko - męskich.
Jak to pisał JPII - " Kobieta jest inspiracją dla kapłana".
Gość
Witam,
Nie wiem, czy wątek jeszcze działa, ale spróbuję się podzielić swoimi doświadczeniami.
Mam trzech znajomych księży, z których na pewno dwóch mogłabym nazwać "przyjaciółmi". Jeden jest moim dobrym przyjacielem już od czasów liceum, kiedy nawet nie było mowy, że pójdzie do seminarium, więc nasze relacje w zasadzie nie zmieniły się. Jak było, tak jest dalej, choć zrozumiałe jest, że obecnie ma to nieco inny wymiar.
Drugi kumpel, to przyjaciel z czasó,w studenckich... Kiedyś był nawet podobno czas, że bardzo się jemu podobałam i w opinii naszych przyjaciół mieliśmy być parą ;) Potem studia się skończyły, ja, podobnie jak większość osób z naszej paczki podjęłam pracę, a on jeszcze szukał swojej drogi w życiu. Cel, którego szukał, znalazł w seminarium... Teraz mamy nieco luźniejsze relacje... przyjaźń, może nie do końca tak bym to nazwała, ale wiem, że w razie potrzeby zawsze mogę na niego liczyc.
No i wreszcie trzecia osoba, o której chciałam napisać, i którą bez wahania mogę nazwać ''przyjacielem". Poznaliśmy się standardowo - na pielgrzymce. Jakoś tak znaleźliśmy wiele wspólnych tematów i kontakt się utrzymał. Potem byłam u niego na święceniach, on u mnie przy okazji innych uroczystości :), odwiedzamy się też wzajemnie, poznał moją rodzinę, itp. Relacje mamy bardzo fajne - wiem, że mogę mu zaufać i odwrotnie. Jesteśmy dla siebie "duchową podporą" i naprawdę cieszymy się, że mieliśmy możliwość kiedyś się poznać.
Nic z rzeczy typu "ewentualne zauroczenie" a tym bardziej coś więcej. Jeżeli, chociażby w żartach, rozmowa zmierza do jakiegoś "niebezpiecznego" tematu, to na wszelki wypadek jedno drugiego pilnuje :). Tą przyjażń traktuję jako jedno z ważniejszych wydarzeń w życiu i mam nadzieję, że nie stanie się nic, co ten stan mogłoby zmienić.
Dla informacji podam tylko, że nie jestem żadną smarkulą - mam 32 lata, on 28. Różnica wieku w tym wypadku banalna :)
Pozdrawiam wszystkich forumowiczów :)
Ostatnio edytowany przez Vinga (2012-04-09 21:25:26)
Nie wiem czy po dwóch latach zmieniło się moje podejście, czy nadal mam je takie samo...
Ale mam wspaniałego przyjaciela kapłana... i każdego dnia mogę być wdzięczna za to, ze go poznałam. Że mogę na niego liczyć... Fakt, modlitwa i modlitwa - to podstawa zdrowej relacji ( tego nadal jestem pewna...), ale mimo 8lat, które nas dzielą świetnie się dogadujemy ... i to jest najważniejsze
Offline