Gość
Ostatnio zastanawia mnie pewna kwestia. Jest tyle zgromadzeń, każde na swój sposób piękne, spełniające inne zadania... Ale często kilka zgromadzeń ma podobny charyzmat, pełni określone posługi... Stąd moje pytanie- jak wśród tylu rodzin zakonnych odnaleźć tą, która jest przeznaczona dla konkretnej osoby...?
Skąd pewność, że to jest TO miejsce a nie inne? I czy w ogóle to może być pewność?
Gość
Tak sobie myśłe ,że trudniejszym wyborem jest nie tyle wybór miejsca a wybór pomiedzy wolą Pana Boga a moją.... tzn wybór tego czego Jezus odemnie oczekuje.Bo człowiek w momencie rozeznawania powiedzmy"przewija" sie przez wiele zgromadzeń....(Małe świadectwo:)) Pamietam przechodząc kiedyś obok Zmartwychwstanek pomyślałam ,że wejde i zapytam o rekolekcje.... siostra z która rozmawiałam , po naszej rozmowie zaproponowała ,że pokaże mi ich dom....m.in. kaplice... gdy tylko tam weszłam poczułam ,ze to nie jest to....jest to dla mnie nie pojete ale poprostu wiedziałam,ze to nie jest to.... Dlatego wracając do tematu to jeśli jest "na oku" jakieś zgromadzenie mysle ,że dobrze było by tam wejść/pobyć i pomyśleć i przemodlic to czy dobrze sie tam czujemy, a Pan Bóg nami pokieruje poprzez różnego rodzaju natchnienia:D Pozdrawiam
Zgadzam sie. Ja od malego wiedzialm (choc czesto nie przyjmowalam) ze pojde do zakonu no i np od razu wiedzialm ze to nie beda siostry z mojej miejscowosci. Nie odnajdywalam sie jako zakonnica posrod miejscowego zgromadzenia ale zawsze jak o tym rozmyslalam to mialam na mysli zakon zamkniety, gdzie jest wlasnie taki nastroj taki dawny duch ( lacinskie spiewy, nacisk na cisze samotnosc). I tak tez to po kolei rozeznawalam i mysle ze teraz tak w 99.9% mam pewnosc ze to TEN zakon a nie inny....
Offline
Gość
Ze swej strony dodam, że to po prostu się czuje. Można obcowac z wieloma wspolnotami, ale do jednej czujemy sentymet, mamy staly kontakt, tęsknimy, myślimy....
choć moze to byc takze przywiązanie. dlatego wazne jest aby rozeznac. nic nie szkodzi jechac i zobaczyc zycie wspolnotowe, albo rozpocząc kandydaturę.
Użytkownik
ja przez długi czas czytałam o różnych Zgromadzeniach i one mi się bardziej lub mniej podobały ale mimo wszystko było ich tyle że trudno było dokonać jednoznacznego wyboru, jednak kiedy po raz pierwszy pojechałam na rekolekcje do nowicjatu salezjanek, weszłam do tej kaplicy, to czułam coś tak niesamowitego że byłam niemalże pewna że na pewno jest to właśnie TO miejsce...
Offline
Gość
Ja tak samo miałam jak byłam na rekolekcjach w Łagiewnikach...aż się nie chciało wracać...czuję,że to moje miejsce na Ziemi A jak byłam w Warszawie w domu generalnym sióstr to czułam coś takiego,że coś lub Ktoś mnie tam ciągnie....NIESAMOWITE PRZEŻYCIE !!!!
Gość
Dodam że za dużo szukania też nie jest dobre bo człowiek się zagubi.
Trzeba zachowywac sie tak jak mówił Jan Paweł II :
''ważne ejst obserwowac znaki przez ktore Pan nas wzywa i nami kieruje ''
Gość
to poprostu czuć... Pamiętam, jak w czerwcu byłam na czuwaniu w Łagiewnikach i już po 21 siedziałam na ławeczkach przed furtą... Achhhhhhhhhh
Gość
ze mną było tak, że ja zupełnie nie wiedziałam jakie zgromadzenie wybra, nawet nie wiedziałam, że jest ich tak dużo, jak wypożyczyłam sobie Leksykon Zgromadzeń to zwątpiłam oglądając go, wkońcu go zostawiłam i powiedziałam Bogu, że to On mi ma pokaza gdzie mnie chce bo ja mam mętlik w głowie i zostawiłam to, tylko modliłam się o światło i wtedy poznałam moje siostry, długo mi zajęło zanim się odważyłam powiedzie im ( a właściwie jednej) że chcę wstąpi, długo biłam się z myślami, bo Karmel nie cieszy się dobrą opinią- bałam się po prostu, ale pragnienie było silniejsze. Może tak by, że Bóg powołuje was do zgromadzenia w którym się nie widzicie, ja byłam pewna, że moją duchowością jest franciszkanizm, a tu proszę niespodzianka:-)
Gość
Ja nie miałam problemu z rozpoznaniem zgromadzenia , a nawet można powiedzieć że znalazłam zgromadzenie zanim zorientowałam się, że czuję powołanie. Po prostu miałam za zadanie domowe dowiedzieć się czegoś o Zgromadzeniu Sióstr Salwatorianek . Po kilku tygodniach zaczęłam odczuwać powołanie i od samego początku wiedziałam że to jest to zgromadzenie. Potem interesowałam się jaszcze wieloma zakonami, ale ciągle czułam że u Sióstr Salwatorianek będzie mi najlepiej.
Gość
Jak "to" się zaczęło, wiedziałam, że chce poświęcić Bogu życie w klasztorze, a pytanie jakie nosiłam w sercu to było "Gdzie?"
Pamiętam pierwsze kroki za progiem klasztoru (pierwszy raz w życiu)... Z plecakiem, obładowana weszłam do budynku, który nie wiedziałam, że tak odmieni moje życie, że stanie się Domem... No właśnie... wchodząc po pierwszych schodkach i usiłując zapamiętać drogę, żeby się nie pogubić poczułam jakby ukłucie w sercu, usłyszałam "To jest twój DOM!"... Coś we mnie zaprotestowało, mówiłam "Nie, Panie, to nie może być tak szybko, nie..." (to były pierwsze tygodnie odkrywania powołania...) Później w czasie rekolekcji rozmawiając z siostrą, na pytanie do jakiego zakonu bym chciała iść, mówiłam, że nie mam pojęcia... Ostatniego wieczoru się popłakałam, bo - może to głupie i dziecinne - nie chciałam wracać, było mi tam dobrze, poza tym trochę bałam się co zastanę w domu (był taki czas, że rodzice bardzo się kłócili...)
Następne spotkanie z Nazaretem miało miejsce kilka tygodni później, ale w innym klasztorze... Wchodząc, znowu odezwał się ten sam głos: "To jest twój DOM!"... Powoli przestawało powracać zaprzeczenie "To za szybko", ja zaczęłam zgadzać się z tym głosem, a w końcu powiedziałam, że tak, chcę być nazaretanką...
Przychodzą różne znaki w dalszym ciągu, takie wewnętrzne, ale i zewnętrzne, widoczne... Wszystkie dają "kopa", dają odczucie, że warto czekać...
Użytkownik
miałam praktycznie prawie tak samo jak ty caritas. tzn. to co mi zostało po wyjeździe z tamtąd to ta świadomość niedająca spokoju że "to jest mój DOM"(i to taki przez duuuuże D) a po drugie wieczorem przed wyjazdem też się rozpłakałam, bo nie chciałam wracać do domu... zresztą ja do teraz jakoś słysząc słowo dom bardziej myślę o tamtym miejscu a nie tymw którym obecnie mieszkam... nie potrafię nigdy powiedzieć że wracam do domu, kiedy jadę do Lubina, jakoś mi to nie przechodzi przez gardło... mój DOM jest tam...
Offline
Gość
Piękne są Wasze świadectwa Dziękuję
A ja tymczasem sobie czekam
Gość
wiecie co wam powiem? można stwierdzić, że to jest to miejsce, jeżeli będąc gdzieś (mam na myśli głównie osoby myślące o życiu zakonnym, poszukujące zgromadzenia...), w jakimś klasztorze, czujecie, jakbyście były tam OD ZAWSZE...
ja tak mam... jak jestem w Nazarecie, to po prostu czuję się tam jakbym od samego początku mego istnienia żyła właśnie tam... i powiem wam, że... to jest niesamowite!!!
Gość
Tak czuć się jak w domu... to dobre określenie Pragnąc być tam bardziej niż gdziekolwiek indziej czuć się tam bezpiecznie z sercem przepełnionym pokojem, błogością, miłością... Pragnąć ciągle tam wracać... Znajdować tam to czego gdzie indziej nie można znaleźć
Gość
mysle ze jak bedziemy na tym miejscu to rozeznamy bo poczujemy to ''cos''
Tak przez pryzmat trudno mowic o tym.ALE NApewno to odczujemy
niewatpliwie.....ale i z tym moga byc problemu przeciez nawet Sw. S. Faustyna chciala odejsc z zgromadzenia w ktorym byla bo uwazala ze jest za malo czasu na modlitwe a jednak Bog chcial inaczej i zostala gdfyby nie interwencja Boga to losy moglyby sie potoczyc inaczej....
Offline
Gość
Jak się cieszę,że wspominasz akurat o Faustynce... Bóg nie dopuścił aby wystąpiła z tego zgromadzenia.Powiedział "tu Cię powołałem i tu przygotowałem Ci łask wiele".... więc trzeba tak jak św.Faustynka zdać się całkowicie na wolę Bożą. Jak Bóg będzie chciał nas mieć w danym miejscu czy stanie to na pewno nam nie przeszkodzi w tym tylko poprowadzi i nakieruje. Bo to musi być Jego wola a nie nasze widzimisie
Oczywiście ,że spotkamy na drodze liczne próby... ale to jest sprawdzenie naszej miłości
tak i moze warto tu przytoczyc zdanie A. Kijowskiego:
"Mrowka ktora wylegnie sie z jajka wie juz wszystko co ma czynic, i nigdy sie nie omyli, ptak wylatujacy z gniazda jest dojrzalym ptakiem; a starzec umiera placzac ze nie zrozumial swego powolania..."
Offline
Moderator!
Jeśli jest to właśnie miejsce to pozostaje tam serce i pragnie się tam jak najszybciej wrócić i zostać tam na zawsze
ja niestety jeszcze szukam tego miejsca
Offline