Ja po pewnym czasie doszłam do wniosku,że taka przyjaźń między dziewczyną,kobietą a osobą duchowną jest ciężką próbą. Generalnie jeśli nie chodzi o relacje między nimi to znajdują się pewni "życzliwi" którzy i tak wtrącają swoje 3 grosze i kółko się zamyka. Więc co by się nie zrobiło to i tak jest źle.
Offline
s. Maksymilla
"Pewni życzliwi" zawsze będą. A na takie osoby, moim zdaniem, nie zwraca się uwagi. Ile to już razy, gdy szłam ze znajomym kapłanem na spacer, czy przypadkowo spotkaliśmy się na mieście i zatrzymaliśmy się na chwilę by porozmawiać, słyszałam komentarze lecące z nieopodal "kapłan, a z kobietami stoi", czy "widać, że chyba komuś kobiet brakuje"... Absurd totalny. Kontakt utrzymujemy dalej, choć on nie jest już w moim mieście. Dystans, dystans i jeszcze raz dystans.
Bo On jest dobry, bardzo dobry...
Offline
Gość
piotrek26lublin napisał:
siostrzyczka131 napisał:
Mnie się wydaje, że przyjaźń między klerykiem a dziewczyną jest możliwa. Ale warunkiem jest to, że na początku mówią sobie, że TO TYLKO PRZYJAŹŃ, NIC WIĘCEJ... Bo jeśli tego nie zaznaczą, mogą pojawić się nieprzyjemne i wprawdzie niepotrzebne sytuacje...
Takie mowienie sobie, ze to tylko przyjazn i tak niewiele pomoze jak sie pojawia uczucia.
Jak dla mnie..ogolnie przyjezn miedzy chlopakiem i dziewczyna jest mozliwa tylko jezeli sie fizycznie nie pociagaja. W innych przypadkach pojawia sie bardzo cienka granica (podobnie jak między miloscia i nienawiscia)..lepiej byc po prostu znajomymi.
Dobra, ok. Rzeczywiście masz rację, być może nie do końca przemyślałam swoją poprzednią wypowiedź. Ale czasem nie da się być po prostu znajomymi, bo człowiek nieświadomie przybliża sie do drugiego... i co wtedy? Co mają wtedy zrobić te osoby?
siostrzyczka131 napisał:
[Dobra, ok. Rzeczywiście masz rację, być może nie do końca przemyślałam swoją poprzednią wypowiedź. Ale czasem nie da się być po prostu znajomymi, bo człowiek nieświadomie przybliża sie do drugiego... i co wtedy? Co mają wtedy zrobić te osoby?
Zerwać relacje,proste. To jest w wielu jeśli nie w większości najlepsza droga. Droga do tego,aby nie skrzywdzić siebie i drugiego człowieka.
Offline
Gość
Veronika napisał:
siostrzyczka131 napisał:
[Dobra, ok. Rzeczywiście masz rację, być może nie do końca przemyślałam swoją poprzednią wypowiedź. Ale czasem nie da się być po prostu znajomymi, bo człowiek nieświadomie przybliża sie do drugiego... i co wtedy? Co mają wtedy zrobić te osoby?
Zerwać relacje,proste. To jest w wielu jeśli nie w większości najlepsza droga. Droga do tego,aby nie skrzywdzić siebie i drugiego człowieka.
Jasne, ale niektóre spotkania są nieuniknione... takie przypadkowe, niezamierzone spotkania i oni mimo świadomości, że nie powinni, rozmawiają ze sobą i coraz bardziej ich do siebie ciągnie. Niby jedno w drugim zakochane itd., ale nic nikomu nie powie jasno... Co wtedy?
Znam taki przypadek od znajomej...
Gość
Wszystko ladnie i kazdy zgadza sie ze to trudne ale nie niemozliwe. Ja osobiscie uwazam ze jest mozliwa jesli dojrzewala latami. Jesli nastepuje to w starszym wieku i nagle to nie mam mowy o przyjazni lecz raczej zauroczeniu. Przyjaciele znaja sie doskonale a do tego trzeba duzo doswiadczen i czasu.
A co mam zrobic kiedy wiem i widze ze doszlo juz do jakiegos silniejszego emocjonalnego kontaktu mojej zony z duchownym? Jestesmy bardzo dobrym malzenstwem ale niestety dla mnie, mam wrazenie i widze to co dzien ze zona kocha mnie juz tylko glowa bo serducho chyba jest gdzie indziej..... Oczywiscie ona zdaje sobie sprawe z tych wszystkich trudnosci, cienkiej lini itd ale ciagnie to dalej a ja stoje obok i musze na to patrzec. Jestem w kropce bo wiem ze dla niej jest to wazne i nie chce ingerowac i zaogniac sytuacji. Nigdy sie do tego nie przyzna bo zna konsekwencje i przypomina mi o tym ze mnie kocha ale i tak widze ze zrodlo lezy niestety gdzie indziej. Wiem ze poznala go kilka miesiecy temu i od tamtego czasu ``lata``. Ja jestem doskonalym wypelnieniem jej idealnego wyobrazenia rodziny. Pozdrawiam
wierzący - niepraktykujący
Janek napisał:
A co mam zrobic kiedy wiem i widze ze doszlo juz do jakiegos silniejszego emocjonalnego kontaktu mojej zony z duchownym? Jestesmy bardzo dobrym malzenstwem ale niestety dla mnie, mam wrazenie i widze to co dzien ze zona kocha mnie juz tylko glowa bo serducho chyba jest gdzie indziej..... Oczywiscie ona zdaje sobie sprawe z tych wszystkich trudnosci, cienkiej lini itd ale ciagnie to dalej a ja stoje obok i musze na to patrzec. Jestem w kropce bo wiem ze dla niej jest to wazne i nie chce ingerowac i zaogniac sytuacji. Nigdy sie do tego nie przyzna bo zna konsekwencje i przypomina mi o tym ze mnie kocha ale i tak widze ze zrodlo lezy niestety gdzie indziej. Wiem ze poznala go kilka miesiecy temu i od tamtego czasu ``lata``. Ja jestem doskonalym wypelnieniem jej idealnego wyobrazenia rodziny. Pozdrawiam
Ja na prawde gratuluje Ci takiej pewnosci siebie i stuprocentowego przekonania, ze jestescie idealnym malzenstwem, a nawet, ze jestes dla zony "wypelnieniem jej idealnego wyobrazenia rodziny".
Skoro jest tak idealnie, to dlaczego nie potrafisz zwyczajnie z nia porozmawiac o swoich watpliwosciach? Nie chcesz ingerowac i zaogniac? To na co czekasz? Bez urazy, ale albo jestes facet, albo..sam wiesz..
Gorsza sprawa jak zona jednak ma inne wyobrazenie idealu...a to, ze mowi jak mowi..roznie bywa po prostu..
Moze przesadzam, ale jakos zbyt wiele widzialem przypadkow, ze rozpada sie zwiazek, a jedna z osob zastanawia sie dlaczego..przeciez wszystko bylo tak idealnie...
Offline
piotrek26- wyjaśnij mi proszę sens Twojego podpisu "wierzący-niepraktykujący" - chętnie usłyszę logikę tego zdania. Bo dla mnie jest ono absurdem...
Janek, nie znajdziesz tu odpowiedzi... Widzę kilka sprzeczności w Twojej wypowiedzi, i szczerze nie wiem jak to skomentować... Jesteś jej ideałem, dobrym mężem - a wiesz że swoim sercem kocha innego ? Chyba polubię słowo absurd, ale tutaj też muszę go użyć... albo prawo albo lewo.. nie ma drogi środkiem... A Ty takową wybrałeś. Jeżeli z nią nie porozmawiasz nie dowiesz się czy jej rozum czy serce należy do Ciebie... nie da się kochać rozumem a nie sercem... kochasz bądź nie kochasz.... rozsądek tylko Ci podpowiada czy nadal tą osobę kochasz czy uczucie wygasło... to jest błąd wielu małżeństwo - myślą że po ślubie wszystko będzie dobrze, uczucie będzie trwać... nie pielęgnują go i tak się to kończy... szukają ukojenia w ramionach innych osób.
Offline
wierzący - niepraktykujący
Me@ napisał:
piotrek26- wyjaśnij mi proszę sens Twojego podpisu "wierzący-niepraktykujący" - chętnie usłyszę logikę tego zdania. Bo dla mnie jest ono absurdem...
Dla mnie jak najbardziej nie jest. Byla już dyskusja na ten temat i pozwol, ze nie bede jej ciagnal. Po prostu tutaj bedziemy miec zawsze inne zdanie, a do tego to jest ot w tym temacie.
Offline
Za Króla! Za Ojczyznę! Za ile?
Piotrek - nadal nie rozumiem, po co wypowiadasz się na tym forum, skoro wiemy, że ani my nie przekonamy Ciebie, ani Ty nie przekonasz nas :-) Tak naprawdę śmieszą mnie nieco tacy wojujący ateiści. Nie wierzysz? Bóg nie jest Ci potrzebny? To po co trąbisz o tym na 15 bilboardach, 5 forach i 3 gazetach?
Nie zbaczajmy z tematu, Me@ - po prostu nie karm trolla
Janek - myślę, że powinieneś zdobyć się na naprawdę szczerą rozmowę, zarówno z żoną, jak i z duchownym...
Offline
Gość
Usunęłam posty, które były nie na temat.
Proszę o trzymanie się tematów wątków i kulturę, wszelkie prywatne wycieczki proszę urządzać sobie na PW.
Rita, bez sensu... Usuwasz posty, które były jakąś konkretną odskocznią od tematu w celu wyjaśnienia sprawy związanej z religią ... ciężko było przenieść je do nowego tematu ? Właśnie odpowiadające temu o czym zaczęła się dyskusja ??
Gratuluję moderacji pomysłu i rozumu ! Usuwajmy ciekawe dyskusje zamiast je tworzyć...
Rozumiem że zaraz dostanę ostrzeżenie albo bana ??
Offline
Mea nikt Cie banowac nie bedzie,po za tym moderacja czy admin to grupa osob wiec nie piszmy ogolnikowo.
Zostan z nami bo wiele wnosisz na forum
Offline
Gość
Uczęszczam na pewne spotkania młodzieżowe, które raz prowadzi siostra innym razem ksiądz i dziwię się niektórym dziewczynom, jak np. przytulają się do niego. Jak dla mnie przytulenie mocno zaciera granice, które są tak ważne..
A co Wy sądzicie o przytuleniu np. podczas składania życzeń urodzinowych ? Ja jestem przeciwna, wolę utrzymywać większy dystans niż ...
jestem za, i mam opory jak mnie znajomy ksiądz próbuje przytulać - do to os duchowna i tak jak ty uważam że to nie na miejscu, dystans, dystans a czułości to z chłopakiem, mamą, itp....
Offline
Ja tez do opornych naleze fajnie miec dobry kontakt z duchownym,wyglupy ale wedlug mnie wszystko musi miec pewien umiar
Offline
Gość
a ja mam inne doświadczenie... Mam znajomych kapłanów którzy przytulają na powitanie, w chwilach ciężkich itd, ale to nie ma charakteru erotycznego czy coś tylko taki ojcowski. Cieszę się jak widzę się z tymi księżmi bo to bardzo miłe.
w wakacje na rekolekcjach byłam u spowiedzi takiego fajnego franciszkanina i po tym wszystkim się przytuliliśmy. nie widzę w tym nic złego, ale jak już ktoś powiedział, wszystko musi mieć swoje granice.
Offline